Dziś nie opowiem o artykule z września 2006 roku w Rzeczpospolitej, bodaj ostatnim o takim charakterze, jaki na łamach Rzeczpospolitej mógł się wtedy ukazać – zanim pisowskie tsunami zmieniło twarz gazety zmieniając zarazem dziennikarzy w niej piszących.
Dziś jak zawsze, od dwóch lat – o Kaczyńskim – konkretnie o Jarosławie Kaczyńskim.
A jeszcze konkretniej o zdumiewającym przykładzie niemoralności Jarosława Kaczyńskiego i wyznaniu godnym pierwszego lepszego złodzieja. Bezwstydnym, świadczącym o tym, że Jarosław Kaczyński nie jest nawet w stanie zrozumieć co zawiera się w sensie słowa: etyka.
I o papuzim trzepaniu językiem Przemysława Gosiewskiego, który przyłapany na popełnieniu świństwa, na łamaniu zasad moralnych i prawa – jak gdyby miał do czynienia z ciemnym ludem Jacka Kurskiego a nie z Polakami, z których większość przerasta go i intelektem i ineteligencją i moralnością – w majestacie swojej zadufanej niewiedzy, poucza innych o tym co jest dobre a co złe.
Zacznijmy od tego przyszywanego „prawnuka” hetmana Gosiewskiego, którego linia męska zakończyła się na bezpotomnie zmarłym synu – bezpotomnie, jako, ze wybrał ów syn stan kapłański. Dodając sobie nawet w tak błahej sprawie nienależnego splendoru i fałszując biografię własnej rodziny, jak zwykli czynić ludzie małego rozumu i małego ducha – nasz imć Gosiewski, sam będąc uwikłany w alimentacyjne procesy z byłą żoną i jako rozwodnik w grzechu żyjący - nie tylko poucza Ludwika Dorna o wartościach chrześcijańskich, mimo, że to Dorn, przyjmując całkiem niedawno sakramenty – w zgodzie z owymi wartościami Kościola Katolickiego pozostaje – ale i za pouczanie lepszych od siebie się bierze.
Nie pisałabym o Gosiewskim, bo nie ma o kim a życie prywatne takich, pożal się Boże, postaci politycznych nie jest warte niczyjej wzmianki – gdyby nie uzurpacja i potwierdzenie rozdźwięku miedzy prawdą a dowolnym kłamstwem, wypowiadanym bez zmrużenia oka przez bądź co bądź prominentów PiS w dowolnym momencie, na zawołanie.
”Naszym celem nie jest ubieganie się o jakieś środki. Naszym celem jest powiedzenie, że zgodnie z prawdą opuściliśmy salę obrad na znak protestu wobec łamania praw opozycji, a to jest jedno z praw demokracji”Tak mówi zaufany J. Kaczyńskiego.Ten bezczelny bełkot o demokracji ma przykryć fakt istotnie „nieubiegania się” o „jakieś środki” - a oszustwem i podstępem usiłowania wyłudzenia nienależnych 300 złotych diety, jakiego dopuścił się był imć Gosiewski za przykładem swojego wieloletniego, jeszcze od czasów uwłaszczania sie nomenklatury - bossa, czym dał dowód, że jest w stanie połakomić się na każde pieniądze – także te, jakich nie chce płacić na utrzymanie swoich dzieci byłej żonie.
To obrzydliwa dychotomia moralna i przekonanie, że kilkoma pustymi słowami można ludziom sprzedać dowolną "prawdę" leży u podstaw całej działalności politycznej braci Kaczyńskich i ich ludzi – a co tak precyzyjnie wyraził Jacek Kurski słowami „ciemny lud to kupi”
Oni nadal myślą, że ciemny lud „to kupi”.
Żałosne świadectwa megalomanii i mitomanii, których dowodzą zdjęcia z przejścia korytarzami sejmowymi faceta, któremu się wydaje, że jest kimś ponad rządem i ponad prawem, który wyżebrał przedłużenie sobie ochrony BOR podając równie prawdziwe, jak w owym usprawiedliwieniu powody, by ja uzyskać i który tą obstawą „szpanuje”, dodając swojej pozycji szeregowego posła znaczenia, które tymczasem stało się przedmiotem powszechnego pośmiewiska.
Dziś przed Sejmową Komisją Etyki rozpoczęło się składanie zeznań posłów, których usprawiedliwienia zostały zakwestionowane.
Zeznający przed Komisja Jarosław Kaczyński nie czul wstydu i zażenowania – nawet przeciwnie – stwierdził, że „ nie jest konieczne” by wzywać go przed komisję, która na wniosek marszalka sejmu wykonuje polityczne zlecenie.
Pal licho megalomanię zawartą w tych słowach, z którego wynika, ze J.Kaczyński uważa siebie za kogoś „lepszego” niż inni posłowie i ma dokładnie przewrócone w głowie.
Bardziej istotne są słowa iż „ nie ma deliktu etycznego” w jego przypadku, ponieważ usprawiedliwienie podpisał „przez pomyłkę”
I – (napiszę to wielkimi literami i pogrubiona czcionką) : „GDYBYM PRZEWIDZIAŁ, ŻE BĘDĄ Z TEGO POWODU RÓŻNEGO RODZAJU KŁOPOTY, TO BYM TEGO NIE ZROBIŁ”
Czyż nie brzmi to fantastycznie?
Jak złodziej, który kradnąc w przekonaniu, że nie wpadnie – jeśli zamysł mu się nie uda i zostaje przyłapany na gorącym uczynku – nie ma pretensji do siebie, że chciał popełnić przestępstwo, tylko do tego, że źle sobie obliczył skutki.
Bo gdyby sprawa się nie wydała – wszystko byłoby w porządku, panie Kaczyński?
Wziąłby Pan te nienależne Panu trzy stówki – i byłoby OK?
A teraz ma Pan pretensje tylko do tego, że źle Pan sobie to obrachował - przyzwyczajony do wielu samowoli , nadużywania prawa, służalczości państwowych urzędników podporządkowujących Panu całe państwo, zwożących tajne dokumenty do Pana prywatnych gabinetów – nie szuka Pan winy w swoim obrzydliwym postępowaniu – ale z całym cynizmem, świadczącym, że słowo: etyka jest dla Pana pustym dźwiękiem, mówi Pan, że tego nie zrobiłby TYLKO Z JEDNEGO POWODU – GDYBY WIEDZIAŁ PAN, ŻE BĘDZIE PAN MIEĆ Z TEGO POWODU KŁOPOTY.
Tak Panie Kaczyński, będzie Pan mieć kłopoty.
Dziś, na wniosek pojedynczego obywatela – Prokuratura Okręgowa w Warszawie rozpoczęła badanie sprawy domniemanego oszustwa ze strony 27 posłów PiS.
To dobrze, Panie Kaczyński – bo ten czyn i te głupie 300 złotych, na jakie Pan i Pana ludzie połasili się w odróżnieniu od znakomitej większości posłów Klubu Prawa i Sprawiedliwości, którzy uznali za nieprzyzwoite wyłudzanie nienależnych diet (co podkreślam z ogromną satysfakcją) – bo ten Pana czyn nosi znamiona największej z możliwych szkodliwości społecznej.
Wszak jeśli wy panowie w liczbie 27 posłów, jesteście gotowi dla 300 złotych poświadczać nieprawdę i pisać oszukańcze usprawiedliwienia – to co jesteście gotowi zrobić dla większych kwot?
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka