Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
88
BLOG

PiS SOBIE zorganizował kongres

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 90

 

Jest na samej górze SG, no to przeczytałam.

Przeczytałam tekst Toyaha i sama siebie przepraszam, że go przeczytałam.Przepraszam siebie, głównie za to, że po tym przeczytaniu – nie mogę zostawić tych toyahowych, propagandowych, propisowskich rozważań ot, tak sobie.

Bo czegóż w tym tekście nie ma.

Są wszystkie lęki i frustracje typowe dla środowiska pisowskiego. Są przekłamania i typowe próby wtłaczania w głowy obowiązujących w PiS stereotypów.

Ale tym co rzuca się przede wszystkim w oczy – jest absolutna pogarda dla Polaków i kompletne niezrozumienie zasad wolności w demokratycznym państwie.

Toyah nie jest pierwszym, który prezentuje poruszające mnie stanowisko. Spotkałam się z nim już kilka razy w wypowiedziach, także na moim blogu. Zawsze prezentowane przez zwolenników PiS – tak, jakby ktoś im wydał instrukcje co należy w kwestii tajności owego zjazdu mówić a nawet myśleć.

I to wymaga komentarza.

Wolno organizatorom partyjnego kongresu czy zjazdu nie zaprosić nań nikogo z mediów.

Ale rolą mediów jest informowanie społeczeństwa o aktualnych wydarzeniach – zwłaszcza gdy dotyczą przedsięwzięć partii, która chce tym społeczeństwem rządzić.

PiS jest utrzymywany z naszych, publicznych pieniędzy i podlega naszej kontroli.

Media tej kontroli służą.

Jeśli więc media mają do czynienia z utajnieniem obrad, których skutki może ponieść społeczeństwo – winny zrobić wszystko co mogą, by wiedza o tych zjazdowych namawianiach się do społeczeństwa dotarła.

I tak się stało dzięki umieszczeniu kamer i mikrofonów na sali obrad „tajnego zjazdu PiS”.

O samym zjeździe i o tym, jakie na nim zapadły decyzje już pisałam – dziś interesuje mnie nie tyle treść owego zjazdu, ile otoczka związana z ujawnienie przez TVN fragmentów nagrania obrad.

Bo nie jest tak, jak Toyah pisze, że PiS SOBIE zorganizował kongres. PiS zorganizował kongres swojej partii w oparciu o prawo obowiązujące w Polsce wszystkie partie polityczne. A z tego prawa wynika, że nie ma żadnego „sobie” - bo zawsze to jest „nam”. Nam, Polakom.

Każdy zjazd, zebranie, każda forma podejmowania decyzji partyjnych nie jest czyniona „sobie” panie Toyah – a jest czyniona nam, bo konsekwencje takich działań nie będzie SOBIE ponosić PiS ale będziemy ponosić MY WSZYSCY – my wszyscy, za nasze, nas wszystkich, pieniądze.

Toyah irytuje się, że na nagranych taśmach może być „coś” więcej, niż zaprezentowano w telewizji „walterowskiej”( kolejne słowo wytrych otwierające mozgi wyznawców i pakujące w nie określone konotacje). I sam fakt, że tam może „coś” być martwi Toyaha, bo oznacza, że Polacy mogą sobie dośpiewywać różne powody owego utajnienia zjazdu w oparciu o otrzymane okruchy informacji. Nie dośpiewywaliby, gdyby nie wiedzieli nic.

Toyah, całkiem niechcący i zapewne wbrew własnym założeniom, wyłuszcza nam istotę traktowania Polaków przez Jarosława Kaczyńskiego, jako „ciemny lud”, który ma „kupować” jedynie to, co mu zostanie do „kupowania” oficjalnie przedłożone. Natomiast od prawdy -”ciemny lud” ma być trzymany z dala. Ma o niej nic nie wiedzieć.

W pogardzie dla Polaków, zawartej w takim stanowisku , kryje się zamysł świadomej nieszczerości i woli manipulacji.

I kiedy Toyah pisze, że gra toczy się bardzo wysoka stawkę i w grę wchodzą bardzo duże pieniądze – to ja się z tym zgadzam o tyle, że wchodzą one w grę jako potencjalny cel do którego zmierza Jarosław Kaczyński ze swoim bratem i niewielką grupką dawnych kolegów z Porozumienia Centrum, którym partia pod nazwą „Prawo i Sprawiedliwość” ma służyć jako narzędzie do osiągnięcia owego celu.

I kiedy Toyah pisze o gangsterskich metodach – to ja się z tym także zgadzam o tyle, że jedynie gangsterzy unikają jawności swoich działań, planów i zamierzeń i spotykają się w miejscach „bezpiecznych” z dala od kamer i mikrofonów, starannie dbając by nie doszło do przecieków.

A kiedy jakoś do tych przecieków dochodzi, najczęściej dzięki dziennikarzom – są wściekli i sfrustrowani. Szukają winnych „zdrady” i usiłują wywrzeszczeć swoje prawo do niejawności, do prywatności, do tego „sobie” organizowania „swoich” spotkań.

 By pozostawić w umysłach zwolenników PiS właściwy przekaz Toyah nie waha się przed użyciem zwyczajnej blagi. Kłamstwa, które ma zarazem przedstawić ogrom nieprzyjaciela, jak i szlachetność intencji PiS.

Pisząc o wyborach 2007 roku – jeszcze raz przeżywa ten ówczesny wielki zawód i wywołuje go w czytelnikach pisząc:”...jeszcze na miesiąc przed 21 października, zwycięstwo PiS-u było powszechnie uważane za oczywiste i nieuchronne...”

I jeśli stało się tak, że PiS wybory przegrał – to nie dlatego, że Polacy uznali dwuletni okres władzy braci Kaczyńskich za niegodny ich aprobaty i odmówili im swojego poparci, ale dlatego...

I w związku z tym przekonaniem, tak zwanym rzutem na taśmę, dla zmiany tej niedobrej sytuacji, zaangażowały takie siły i środki, jakich świat nie widział od czasów najbardziej brutalnej hitlerowskiej czy komunistycznej propagandy”

W tym odniesieniu do Hitlera i Stalina JEST POGARDA dla woli większości narodu. Jest usprawiedliwienie własnej klęski i własnego nieudacznictwa. Jest odwołanie się do najbardziej ohydnej, ciemnej strony natury ludzkiej tej garstki, która jeszcze popiera PiS. Jest podtrzymywanie pisowskiego morale. Jest ustawianie zwolenników PiS na pozycjach wrogich większości narodu – tak, jakby mieli do czynienia z najbardziej odrażającą formą zniewolenia przez agresję obcych, niepolskich sił. Jest próba izolacji pod sztandarem polskości idącej przeciw siłom komunizmu i nazizmu. Ten BÓG, Honor i Ojczyzna zaprzęgnięty przez Toyaha do wózka resentymentów w najbardziej ohydny sposób skierowanych przeciw Polakom, którzy PiS i braci Kaczyńskich nie popierają.

I jest także usiłowanie przeciwdziałania temu, czego możemy się przypadkiem z owych nagranych na „tajnym zjeździe” taśm dowiedzieć. Nauka, jak należy odczytać ewentualny przekaz zanim ktokolwiek go pozna. Dokładnie tak, jak czyniono za komuny. Dokładnie tak, jak tłumaczono w ZSRR ludziom czym jest „Archipelag Gułag” Sołżenicyna, chociaż niewielu miało szansę go przeczytać.

Wysłuchałam kilka relacji uczestników zjazdu PiS.

Są one wystarczająco jasne by zrozumieć, że nawet tacy dotychczas lojalni wobec Kaczyńskich ludzie, jak Tadeusz Cymański – rozważają opuszczenie PiS.

Są one wystarczająco jasne, by wiedzieć, że tylko pranie mózgów może podtrzymać jeszcze żywot formacji, w której wszystko jest dokładnie takie, jak było w PZPR.

Są one dostatecznie jasne, że PiS nie ma zupełnie nic do zaproponowania nie tylko Polakom, jako społeczeństwu, ale nawet tej niewielkiej grupie swoich zwolenników.

Nic, poza poczuciem frustracji, wyolbrzymianiem irracjonalnego strachu, opisywaniem sztucznych zagrożeń, tworzeniem wyimaginowanej rzeczywistości, nienawiścią do rodaków – a wszystko po to, by uzyskać chociaż te trochę głosów, dających na kolejne kilka lat ciepłe posadki paru facetom z pisowskiej wierchuszki.

Jest dla mnie zupełnie jasne dlaczego Toyah napisał ten pelen rozpaczy tekst.

 

 

 

 

 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (90)

Inne tematy w dziale Polityka