Oczywiście, ze wykorzystam taka okazję. Skoro sama wpada mi w ręce? Oczywiście, że wrócę do tego noża wystawionego na widok publiczny, wystawionego przeciw...Noża, jak pisze Toyah nieprzeznaczonego do krojenia chleba ale do wbijania.
Oczywiście, że wypomnę wrogość, nienawiść do myślących inaczej, widzących inaczej, mających inny, odmienny pogląd. Bynajmniej nie do osób publicznych, a zwyczajnych blogerow i czytelników blogow. Wrogość, której przejawy nie znikły wraz z nożem i ręką, która go w geście brutalnym i podłym przed oczy ludzkie wystawiała.
I nie była to wystawa przypadkowego kiosku na przypadkowym peronie. To była strona główna Salonu 24.
I nie były to noże anonimowe, czekające na swojego właściciela. Ten nóż swojego właściciela już znalazł. I znalazł recenzentów, przechwalających się możliwościami innych, swoich i nieswoich noży. Noży nie do krojenia chleba, jak pisze Toyah, ale noży do wbijania.
W megalomańskim i grafomańskim tekście Toyaha o spotkaniu blogerów Salonu 24 i dwudziestu nożach, poświęconemu wrogości, odczuwanej wobec siebie przez Toyaha i przypisanej konkretnym ludziom uderzają dwa fragmenty tekstu.
Pierwszy opisujący wrogość i jej symbole: noże:
„Z kimś, dla kogo to pisanie nie jest zabawą, ani nawet celem. Jest wyłącznie środkiem do tego, by w jakikolwiek sposób przyczynić się do tego, by to co złe zostało publicznie potępione. To nie jest zabawa. To jest prawdziwa wojna. Weźmy te noże. Te dwadzieścia noży przeznaczonych do wbijania, a nie do krojenia chleba. One wypełniają całą frontową wystawę dworcowego kiosku, ponieważ one – jak to mówią handlowcy – dobrze idą. One prawdopodobnie świetnie się sprzedają właśnie na dworcowych peronach. Tam już doszło do tego, że kolorowe magazyny z brutalną pornografią schodzą mocno na dalszy plan. Tam prawdopodobnie te erotyczne magazyny mają swoje znaczenie tylko pod warunkiem, że to wszystko się dzieje na żywo, a w kieszeni ma się ten nóż za 18 złotych Ale najważniejszy jest nóż. Bo on jest przydatny w każdej sytuacji i w każdym miejscu. A więc te noże, w tym dworcowym kiosku tam są i dziś i będą jutro, gotowe, by ktoś przyszedł i je kupił. .”
Ten fragment jest istotny nie tyle poprzez to, że Toyah ubliża w nim innym, wcześniej w swoim tekście wzmiankowanym blogerom, którym owe noże i miejsce ordynarne przypisuje, oceniając w ten sposób ich stosunek do siebie, mimo że konkretnego noża w ich rekach nigdy nie widział.
Ten fragment jest istotny, dla mnie jest istotny, przez te zdania:
„Z kimś, dla kogo to pisanie nie jest zabawą, ani nawet celem. Jest wyłącznie środkiem do tego, by w jakikolwiek sposób przyczynić się do tego, by to co złe zostało publicznie potępione. To nie jest zabawa. To jest prawdziwa wojna. „
„Ale najważniejszy jest nóż. Bo on jest przydatny w każdej sytuacji i w każdym miejscu. A więc te noże, w tym dworcowym kiosku tam są i dziś i będą jutro, gotowe, by ktoś przyszedł i je kupił.”
Kiedy 20 kwietnia ubiegłego roku opisałam wrogość, przemoc, zachęcanie do przemocy poprzez pokazanie noża, w konkretnych rękach tego, który „już przyszedł i kupił”, ludzie z kręgu przyjaciół Toyaha przypuścili na mnie bezprzykładny atak.
Wtedy, na moim blogu i nie tylko na moim, także miało miejsce spotkanie właścicieli, administracji, blogerów i komentatorów Salonu 24.
Wtedy uznano za śmieszną moją rozpacz identyczną z tą, jaką odczuwał na widok noży na kioskowej wystawie, czekający na pociąg na peronie dworcowym Toyah.
Wtedy pisałam w jednym z komentarzy:
„Pan pokazujący ludziom nóż – jakże polski i patriotyczny to gest! Jakże polskie i patriotyczne myślenie przywiodło bohatera do decyzji by uwiecznić się na zdjęciu z tym właśnie „narzędziem dyskusji” w jednoznacznym geście i zaprezentować je publicznie w miejscu gdzie proponuje się dyskusję o Polsce. I jakież charakterystyczne komentarze pod tym zdjęciem. Jakie sympatyczne wywołało odniesienia. Zwłaszcza w kontekście tego co w Salonie 24 można a czego nie można. Zachwycająca prezentacja mentalności spod znaku noża!”
A jedna z komentatorek pisała:
„Renato, Ta ślepa nienawiść Trójcy MŚCICIELI to coś niesamowitego. Nigdy w życiu nie sądziłabym, żeby sympatie i antypatie internetowe mogą faktycznie bulgotać nienawiścią...”
Tak, fala nienawiści, jaka wówczas przelała się przez mój i nie tylko mój blog – była w istocie rzeczy wszystkimi owymi nożami, jakie oglądał zza szyby Toyah.
Dlatego, pomijając ich megalomanię, pozbawione poczucia rzeczywistości, zaprzeczające szczerości treści toyahowego tekstu, świadczące o stronniczości i niesprawiedliwej ocenie, tendencyjności i zakłamaniu - są słowa drugiego fragmentu jego tekstu:
„...Wprawdzie znaczna – bardzo znaczna – część tego czasu zeszła na takich czy innych rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim, co, niestety, sprawiło, że nie udało mi się porozmawiać tyle co człowiek zawsze planuje ani z Grzesiem z Krakowa, ani z Freemanem, ani z maud1, ani z Budyniem, ani gizem z Trójmiasta, ani ze Stefem number one, ani z tyloma innymi ludźmi, których tu wciąż spotykam iza którymi tak tęskniłem...”
http://toyah.salon24.pl/132616,crossroads-czyli-blues-o-dwudziestu-nozach
http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/10469,poziom-dyskusji-pod-wlasciwym-znakiem-co-jest-obrzydliwe-a-c
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka