Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
88
BLOG

Na tratwie - opowieść bez morału

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 21

 

Płynęli już tak dwa lata od czasu, jak zatonął ich statek.

Płynęli , nie wiedząc, jak się skończy, bo ni brzegu nie widzieli a i majestatyczne statki mijające ich w oddali na wołanie: ratunku -  nie reagowały.

Tratwa dryfowała w ciszy. Żaden powiew wiatru nie chłodził ciał spoconych pod żarem zachodzącego słońca.

Dobrze, że Spaślak zabrał swoją Spaślakową, która więcej męskości i krzepy miała niż on i taszcząc góry żarcia na tratwę zrzuciła, pustosząc spiżarnię, która i tak szła na dno.

Spaślak patrzył na to, co z owej góry zostało i niewesołe myśli krążyły mu po głowie a i strach gwałtownie kiszki od czasu do czasu kurczył.

Siedział teraz ponury, dłubiąc nożem w kartoflu i pocieszając półsłówkami starą Podgardlankę, która przyciskała do zwiędłych piersi zabraną z ojczyzny ustawę główną, zwaną Wielką Inwektywą i piskliwym głosem odmawiała swoje starcze szeptanki.

Ale wzrok Spaślaka biegł do obżerającego się w środku tratwy Kapłona.

Temu to dobrze - myślał Spaślak - nażre się, ożłopie piwska, rozwali na centralnym miejscu i myśli, że jest wielki. Chętnie bym go sprzątnął, wystarczy popchnąć w grube dupsko, gdy sika z brzegu tratwy, ale on jeden może się porozumieć z tubylcami w ich języku, jeśli uda się dopłynąć do brzegu. Zżera większość zapasów i jeszcze innym wypomina, że żrą za dużo. I te jego wszędobylskie , maślane oczka, świdrujące każdego czy aby go docenia należycie. Nie ma rady, trzeba znosić to jego ważniactwo. Ale jak tylko dopłyniemy...

Z końca tratwy nadszedł chwiejąc się z lekka agent Tomek. Spaślak spojrzał na niego bez aprobaty. - Kiczowaty wygląd, ale baby to lubią. Niezbyt inteligentny, obleśny, ale przywalić potrafi i paszportów na różne nazwiska ma sporo. Mogą się przydać, jak trzeba będzie udawać Greka. Tylko, gdzie k...ten ląd?

           - Hej, Tomek, podaj tę puszkę soczku pomarańczowego naszemu szefowi – Spaślak uśmiechnął się przymilnie do Kapłona, aż mu oczy znikły w fałdach tłuszczu.

            - Szefie pić się chce, prawda? Słońce przypieka, czy chociaż spódnica tego sierżanta, co się na inną tratwę przesiadł rzuca dobry cień?

Kapłon spojrzał leniwie w stronę Spaślaka, rozsuwając szeroko półdupki głośno puścił bąka i zarechotał zadowolony.

             - Ty, Spaślak, fajny gość jesteś. Bo wszystkie Spaślaki, to równe chłopaki. Lubię cię bracie. Bardzo lubię. Wiesz, tak sobie myślę, że jak już dopłyniemy do jakiegoś brzegu, to przejmiemy władzę nad tubylcami. Jak nie po dobroci to nasze dzieciaki sobie z nimi poradzą, dobrze są uzbrojone i wyćwiczone. A Ciebie zrobię generałem.

            - Prawda dzieciaki? Dacie radę, prawda? - zawołał w stronę sporej gromadki zajmującej tył tratwy i ćwiczącej się w powtarzaniu z pamięci Wielkiej Inwektywy.

             - Prawda, szefie, odkrzyknięto chórem.

Kapłon zsunął na siebie skraj rozłożystej spódnicy i spod przymkniętych powiek patrzył na Spaślaka. - Już ty bracie ze mną nie wygrasz. Nasz bóg jest ze mną. Osobiście mi to powiedział. Jak tylko dopłyniemy to prędzej tego twojego babiszona zrobię generałem, niż ciebie. Tobie tylko dać broń do ręki. Już ja cię znam. Ambitnyś ponad miarę. I wielkości mojej nie szanujesz należycie. Taki agencina Tomek , wierniejszy od Ciebie a i do błędu przyznać się potrafi i ukorzy i przeprosi z szacunkiem w rękę całując. Będą z niego ludzie. Wybierze się też coś z młodzieży. Jest tam paru. Starają się wkraść w łaski, podlizują się, usłużni i grzeczni. I pokazali, że spychać do wody intruzów potrafią. Dobre dzieciaki. Zwłaszcza ten Lizolub podoba mi się. No, mam czas. Zobaczymy. Dobrze tak płynąć. Tam, na lądzie nie wiadomo co czeka. A tu i żarcie dobre i dbają o mnie. I stara Podgardlanka nieźle gotuje i młodzież jej słucha z szacunkiem, gdy wykłada im zasady Wielkiej Inwektywy. Trzeba tylko ograniczyć racje żywnościowe i tak możemy jeszcze rok z kawałkiem płynąć...

Kapłonowi zamknęły się oczy.

Zapadał zmrok.

W oddali cichy pomruk zwiastował falę. Wysoką.

Na tratwie wszyscy zasnęli ufni, że czeka ich nowy, lepszy dzień.

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka