Wracam do sprawy zaczętej moim tekstem:„Koleś z krakowskiej PO”.
http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/125998,koles-z-krakowskiej-po
Wracam po to, by pokazać moim czytelnikom, jak kolesiostwo nie „zna granic ni kordonów”.W jaki sposób łączy ludzi różnych opcji – zawsze w sytuacjach, gdy w grę wchodzą publiczne pieniądze, po które najłatwiej jest kolesiom sięgać.
Bo to jest właśnie to, na czym robi się prawdziwe pieniądze, zbija prawdziwe majątki – zawsze na „państwowym”.groszu.
Czytając kolejne moje teksty, będziecie mogli na konkretnym przykładzie, wcale nie pośledniego gatunku zobaczyć, jak styk polityki, biznesu, urzędów państwowych i samorządowych oraz ludzi mediów wzajemnie wiąże, korumpuje i w konsekwencji prowadzi do wykorzystywania powiązań w celu całkowicie prywatnego nabijania kasy. I co niezmiernie ważne, często przy zachowanych pozorach legalności, nienaruszaniu uprawnień poszczególnych „udziałowców” takich nieformalnych grup, powiązanych także więzami nie tylko towarzyskimi, ale wręcz rodzinnymi.
Będziecie mogli prześledzić losy podejmowanych interwencji, brak reakcji ze strony urzędów oficjalnie nadzorujących pracę kolesi, brak gotowości w partiach, których kolesie są członkami do zadbania o czystość we własnych szeregach. I nie zawsze chodzi o świadome wspieranie kolesi. Często ludzie, którzy mogliby ukrócić owe lewe interesy, wykazują się lekkomyślnością, traktują sprawy, zwłaszcza na ich początkowym etapie, jako mało ważne, lub przyzwyczajeni do pewnej hierarchizacji uznają prawa kolesi, jako wynikające z ich funkcji. Wówczas protestujących traktują o paradoksie, jako tych, którymi kieruje osobisty interes lub niechęć do konkretnych osób – i mówiąc trywialnie olewają sygnały, że dzieje się źle.
Nie inaczej jest w sprawie, którą zaczynam państwu przedstawiać.
Z zaprezentowanych materiałów, źródeł i dokumentów wyłoni się przed państwem obraz, jakiego zapewne wielu się nie spodziewa i jetem przekonana, że będziecie zaskoczeni wynikami tego mojego „śledztwa” i zasięgiem opisywanej sprawy.
Zacznę od pewnego maila, jaki otrzymałam po publikacji wspomnianego na początku, tekstu.
Ze zrozumiałych względów, nazwisk osób, które udzieliły mi informacji nie ujawnię w tych publikacjach, ale informuję, że mam je w mojej dokumentacji i mogę przedstawić na życznie odpowiednich organow państwa.
„Dobrze, ze wreszcie można się chociaż w taki sposób
rozprawić z kolesiem, bo w wymiar sprawiedliwosci to jakoś nie za bardzo
wierzę. Kilka ładnych lat to trwało, padały po drodze ofiary, ale chyba się
opłaciło w końcu. No koles nam pomógł niewątpliwie, bo zatracił resztki
instynktu samozachowawczego i w ostatnich swoich podrygach już nawet nie
próbował owijać niczego w bawełnę. Prosiliśmy (cała "biurowa"
administracja), perswadowali, straszyli - nic!!!! W końcu zaczeliśmy zbierać
dokumentację. Rzutem na taśmę spowodowalismy przerwanie projektu unijnego
(straty siegałyby dwóch milionów na biedę). Ale rzecz nie opierała sie
oczywiscie na samym projekcie unijnym, z którego na lewo mozna było
wyciagnąc kilkaset tysięcy zł. Cały czas trwał szaber, bez żadnych
praktycznie ograniczeń. Więc sie przelało. Weszło CBA. Reszte wiesz z prasy,
a moze i masz jakies inne źródła ;-))))
Pod koniec zaczął kombinować w polityce i przykleiło sie g... do Gowina, co
nas tylko przyspieszyło w działaniach.”
/pisownia oryginalna/
Dodam jeszcze,, że opisany koleś jest świeżoupieczonym ( zaledwie kilka tygodni temu przeniósl się z innego koła) członkiem kola Jarosława Gowina i z tego co mi wiadomo, postawienie mu zarzutów przez prokuraturę, nie skutkowało, jak dotąd nawet zawieszeniem go w prawach członka PO., przynajmniej do czasu wyjaśnienia sprawy.
Znając doskonale przepływ informacji w krakowskiej PO -pozwalam sobie wyrazić wątpliwość co do niewiedzy o sytuacji kolesia i jego poczynań, zarządu koła, którego szefem jest Jarosław Gowin.
c.d.n.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka