Kapłon obudził się pierwszy.
Z szałasu w środku tratwy, gdzie spały córki, dobiegało ciche pochrapywanie.- Ech, dobrze, że jeszcze takie młode, to i o zamążpójściu myśleć nie muszą. Przydałby mi się dla starszej ktoś taki, jak Żelowaty. Poważny i odpowiedzialny. Nic to, że nie szanuje nas – nauczyłby się szybko, jakbym się kolo niego sympatycznie zakręcił. A to ja już potrafię Ponadawało się na niego, ale to tak dla pucu, żeby morale dzieciaków utrzymać, ale że porządny gość z niego i w szeregach własnych by się przydał, to fakt. .- Kapłon wypiął brzuch. - Zjadłoby się coś – pomyślał i wzrokiem pobiegł ku Spaślakowi. - Śpi. Śpi koło tego swojego babochłopa o skośnych oczkach. A jak ona na tym statku jeszcze jakoś na kobitę wyglądała, to teraz bez tej tapety na twarzy to żywcem chłop. A on odwrotnie, jak baba, spuchły i rozlazły.
Kapłon szturchnął nogą śpiącą u jego nóg starą Podgardlankę.
- Szanowna Pani, mogłaby łaskawie tą swoją przepyszną kawką mnie uraczyć?
- Już już – Podgardlanka zerwała się – Już mistrzu najdroższy. Lecę. W try miga będzie. Młodym trzeba też wrzątku nawarzyć, żeby sobie te suszone wodorosty mogli zaparzyć. A mistrz niech siada do pisania, bo wszyscy na słowa mądre i godne czekają. Tu przecież sami patrioci, kwiat najwierniejszych z wiernych, to i słów prawdy złaknieni. A nikt piękniej o ojczyźnie nie pisze, jak mistrz. - zamiatając spódnicą pokuśtykała na tył tratwy.
Kapłon przeciągnął się ponownie – Ta to przynajmniej człowieka potrafi uszanować i docenić. Szczera bardzo...i wykształcona...
Nagły krzyk przerwał ciszę poranka – cholera jasna, darł się agenciak Tomek, kopiąc z całych sił w wystającą belkę– Cholera jasna, wpadły, wpadły....
- Co wpadło? Kto? - Spaślak zwlókł się z wyrka...
- Paszporty, moje paszporty. Patrz, k... patrz.... został mi tylko jeden, no, może jeszcze jakieś dwa com je sobie zamelinował na czarną godzinę...ale te, com je ostatnio używał szlag trafił...wpadły , jak żem się na drugi bok odwrócił...
- Eeee tam, - Spaślak machnął ręką – co tam, zrobimy ci nowe, ile tylko będzie trzeba...Tylko nie mów Kapłonowi... bo on nie wie, co ja potrafię... I w tym jest moja moc. I Twoja bracie też. Bierz go nadal pod włos. Z głupkami tak trzeba, niech myśli, że jest wielki...A my w swoim czasie...
Z końca tratwy przyczłapała stara Podgardlanka
-O, panie Tomku kochany, już pan wstał? Tak wcześnie? Ładny dzień się zapowiada. Proszę, niech Pan z łaski swojej poda ten kubek pani Spaślakowej, bo niebożątko jakoś mizernie wygląda, zszarzała jakoś tak bidulka,..gorące wodorosty dobrze jej zrobią...A dla Panów prawdziwa herbatka. Jeszcze sporo mamy w zapasie. Mistrzu kochany,dla Pana , jak zwykle kawa i wrzątek z mleczkiem dla dziewczynek. Idę zawołać parę dziewczyn, zrobimy coś pysznego do jedzenia a przy okazji posłucham o czym gadają... Przy kuchni najlepiej się gada, ludzie robią się szczerzy....No idę...Posłucham...W nocy, jak zawsze, opowiem co słyszałam...
Spaślak spojrzał na mijającego go Tomka i ze smutkiem przeniósł wzrok na wiotczejące w oczach bary żony.
-Oj nie przyda mi się...nie przyda... Co mi po takiej babie, jak wszystkie inne...
Ciężko westchnął, wyjął ze schowka pod starą kurtką laptopa i zadumał się...- I po co mi on? Nawet przyp...ć nikomu się stąd porządnie nie da. Zresztą i tak się nikt nie przejmował tak naprawdę tym, co pisałem... Nawet jak prosiłem, to mi nie drukowali...najwyżej powiedzieli słówko lub dwa na pociechę...No nic, dopłyńmy tylko do lądu, już ja ich wszystkich poustawiam....szybciuteńko z ręki jeść będą....
Z tyłu tratwy rozniosła się w poranny przestwór oceanu pieśń... Młode, pełne emocji głosy śpiewały wersy z Wielkiej Inwektywy..W zanurzonych w bezmiarze błękitu pustych, niewidzących oczach nie było nic. Żadna myśl samodzielna nie marszczyła czół gładkich..Twarze ściągnięte jakby gniewem nieruchomo wznosiły się ku niebu..Śpiewali w przejęciu.
Stara Podgardlanka patrzyła z uśmiechem satysfakcji i rozmarzenia - Ech, jak się ich spuści ze smyczy....
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka