Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
258
BLOG

Odpowiedź na 3 fundamentalne pytania mesko

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 64

 

Pytania fundamentalne należą do tej kategorii pytań, na które odpowiedzieć jest i najłatwiej i najtrudniej.

Najłatwiej, bo zazwyczaj odpowiedź da się zamknąć w kilku słowach, czasem po prostu wystarczy odpowiedzieć : tak lub nie.

Ale w pytaniach fundamentalnych kryje się także to nurtujące: dlaczego. Dlaczego tak, lub dlaczego nie?

I tu odpowiedzi nie są już tak proste, bo dotykają nie konkluzji, czasem nieuświadomionej, czasem uproszczonej, naskórkowej wynikającej z prostego przekonania – ale sięgają do praprzyczyny, do zdarzeń, które legły u podstaw kształtowania się ludzkiego światopoglądu. I dla każdego człowieka oznaczają jego indywidualną drogę, jego indywidualne wybory, jego wiedzę i doświadczenie, wrażliwość i sumienie. A także czas. Czas sumowania owych doświadczeń, czyli osobistych, własnych relacji, ich wartość i porównywalność z teoretyczną wiedzą pokoleń od doświadczeń tych wolnych.

W tym względzie pytania fundamentalne stają się pytaniami o najbardziej osobisty, nawet intymny stosunek człowieka do wyznawanych wartości, o ich hierarchię.

 

Poczułam się ogromnie wyróżniona ale i bardzo zakłopotana faktem, że w sposób otwarty i jasny takie właśnie pytania zadał mi bloger mesko.

Wyróżnienie jest oczywiste – bowiem sam fakt, że ktoś chce poznać mój sąd, moją opinię nie tylko mile łechce zwyczajną ludzką próżność, ale też daje poczucie pewnego szczególnego znaczenia przyszłych odpowiedzi, co z kolei rodzi zakłopotanie nadzwyczajnym niejako traktowaniem moich słów.

Zatem z nadzieją na szerszą dyskusję chcę powiedzieć:

 

Pytaniom podstawowym, jakie mi zadano towarzyszą grupy pytań uzupełniających, w których zawiera się pogląd pytającego, czasem będący interpretacją zdarzeń i skutków tych zdarzeń, które w moim odczuciu są wynikiem pewnej uproszczonej wizji państwa prezentowanej w celach politycznych, a bardziej nawet w calach doraźnego uprawiania polityki.

Nie zmienia to jednak faktu, że są to pytania ważne i wymagają poważnej odpowiedzi.

 

Zacznę od pytania, które w moim odczuciu jest pytaniem podstawowym, na które do tej pory nie padła ustawowa odpowiedź.

 

Czy przyjmuje Pani założenie, że komunizm był ustrojem zbrodniczym? Zbrodniczym w swojej istocie jak i w odniesieniu do swoich obywateli?

 

TAK! Absolutnie tak!

 

Odpowiedź na pytanie uzupełniające jednak nie jest już tak prosta. To znaczy jest prosta dla mnie, ale zapewne okaże się niezbyt satysfakcjonująca pytającego.

 

Jeśli tak, to czy nie uważa Pani, że ludzie zajmujący w tamtym systemie funkcje publiczne i wojskowe powinni w wolnej Polsce być pozbawieni możliwości pełnienia funkcji publicznych i dostępu do służby w organach wojskowych? „

 

Otóż uważam, że tak, że ludzie, którzy pełnili funkcje w PRLowskim, komunistycznym aparacie władzy powinni być pozbawieni takich możliwości w wolnej Polsce.

Tak się jednak nie stało. Nie ma ustaw, które stawiałyby bariery przed Aleksandrem Kwaśniewskim i ludźmi z jego otoczenia sprzed 1989 roku. Ale nie ma także barier przed obecnością w życiu publicznym i na publicznych funkcjach takich ludzi, jak: Zbigniew Wassermann, Andrzej Kryże czy Wojciech Jasiński, aktywnych uczestników kreowania rzeczywistości PRL na kluczowych dla systemu pozycjach.

 

Tak to już jest, że każdy kij ma dwa końce - w kraju, w którym przemiany ustrojowe przeprowadza się „na własną rękę”, bez możliwości korzystania z wzorców, bo ich po prostu nie ma, gdy jest się prekursorem takich zmian.

Demokracja , jako system, daje ludziom możliwość wolnego wyboru.

Zatem także wyboru ludzi minionej epoki, nawet gorliwych aparatczyków minionej epoki.

Istotą sprawy jest więc albo odejście od zasad demokracji, jako powszechnej wolności i postawienie barier ustawowych – albo wiedza o konkretnych ludziach i ich przeszłości, pozwalająca na indywidualną, obywatelską ocenę.

W Polsce wybrano ten drugi wariant, posługując się lustracją. Lustracja, wymóg składania oświadczeń miał stanowić podstawę informacji społecznej. Ale nigdy nie zrobiono tego dostatecznie dobrze. Wręcz przeciwnie – grupy interesu politycznego grały lustracją w taki sposób, by była ona narzędziem walki politycznej i godząc w przeciwników politycznych chroniła interes projektanta ustawy.

Uważam że postawienie na lustrację to był nie tyle błąd, ile świadome skupienie uwagi społecznej na czymś, co miało stanowić paradoksalnie ochronę interesów lewicy postkomunistycznej, bowiem odwracało uwagę od dekomunizacji, tego, czego rzeczywiście obawiały się różne grupy interesu politycznego.

I tu przechodzimy do następnego pytania:

Czy uważa Pani, że brak lustracji i dekomunizacji nie wpłynął negatywnie na to, w jakiej sytuacji dziś jest Polska?

 

Owszem, dekomunizacja z pewnością zmieniłaby sytuację polityczną Polski i miałaby niewątpliwy wpływ na nasz rozwój.

Ale należy zadać pytanie, czy w ogóle była możliwa w pierwszych latach „transformacji ustrojowej”?

KTO miałby jej chcieć i kto miałby za nią zagłosować? Która z grup politycznego interesu tamtych lat mogłaby być nią zainteresowana, wiedząc, że zdziesiątkuje jej własne szeregi?

 

Pytanie uzupełniające do pytania o dekomunizację:

Precyzując. Czy wzajemne powiązania agenturalne z czasów PRLu nie spowodowały w Pani odczuciu, że tajni współpracownicy, którzy zostali kaprysem losu wyniesieni na wysokie stanowiska zamiast dbać o interesy Państwa i obywateli bardziej dbali i dbają o interesy swoje i swoich oficerów prowadzących? Inaczej mówiąc, czy gdyby ujawnić agentów PRLu Polska rozwijała by się lepiej i szybciej czy może niekoniecznie?

jest pytaniem w istocie nie tylko o TW, bo oni akurat najczęściej byli ofiarami systemu a nie jego realnymi twórcami, ale o ludzi jawnie lub w ukryciu tworzących system PRL, którzy przenikali do opozycji, stając się często jej ważnymi postaciami.

 

Ale jeśli już mowa o TW i ich roli – to nasuwa się pytanie KTO przez minione dwadzieścia lat uniemożliwiał otwarcie akt IPN? Kto tworzył kolejne zasoby „zboru zastrzeżonego” IPN ukrywając tam przeszłość ludzi i ich rodzin, której ujawnienie mogłoby zmienić oblicze polskiej sceny politycznej? Ukrywając tak, że nawet pracownicy IPN nie mają do owego zbioru dostępu? A sama, obecnie obowiązująca ustawa o IPN, skupiająca decyzyjność we wszelkich sprawach, w tym przede wszystkim dostępu do akt: kto, kiedy, do jakich akt może sięgnąć – w rękach jednego człowieka, prezesa IPN, czyż nie jest swoistą ochroną przed upowszechnieniem wiedzy zawartej w esbeckich archiwach? Czyż nie stanowi instrumentu gry politycznej, możliwości wybiórczego oskarżania w oparciu o nieweryfikowalne ( pełne czy niepełne?) dane? Czy jest przypadkiem, że główny atak oskarżeń o agenturalność poszedł na Kościół Katolicki, niszcząc nie tylko ludzi Kościoła, ale skutkując podważeniem zaufania do niego? Dziś wiemy, że podejmowanie gry z SB a wcześniej z UB przez ludzi Kościoła było koniecznością tamtych czasów i nie oznaczało bynajmniej, że w każdym przypadku mieliśmy do czynienia z esbeckim kapusiem w sutannie, nawet jeśli zachowane akta SB zawierają jego kryptonim, podpisane zobowiązanie do współpracy i raporty.

 

Dziś wiemy, że tylko otwarcie i publiczny dostęp do archiwum IPN mógłby przeciąć wrzód podejrzeń i pomówień, mógłby pozbawić byłych esbeków ich władzy nad tysiącami Polaków, dając TW możliwość oczyszczenia swojego imienia, lub tylko wytłumaczenia się. Otwarcie archiwów dałoby wiedzę o własnej historii i o ludziach pozwalając na dokonywanie właściwych wyborów.

No tak, ale w czyim miałoby to być interesie? Dziś? Po latach zakłamywania historii przez każdą z grup interesu politycznego? Dziś, gdy można kartą IPN grać poprzez kontynuację esbeckich metod szantażu, zastraszania nie tylko pojedynczych osób, ale całych środowisk? Dziś, gdy „przemieszały się języki”? Gdy dzięki obecnemu stanowi rzeczy politykom żyje się doskonale we wzajemnej symbiozie mimo pozorów różnic?

 

Chodzi mi o to, czy po przeszło 20 latach od transformacji ustrojowej normalnym jest, że sprawa ks. J. Popiełuszki nie jest wyjaśniona i kto za to odpowiada? Czy normalne jest, że sprawy FOZZ, afery rublowej, moskiewskiej pożyczki, sprawy masakry w "Wujku", osądzenie autorów stanu wojennego po dwudziestu latach rzekomo wolnej Polski nie są wyjaśnione, a zbrodniarze nie są osądzeni?  Czy normalne jest, że w Polsce po 1989r zamordowano Faltzmana i wielu innych a Państwo jest bezradne w wykryciu i osądzeniu sprawców?”

 

Oczywiste jest, że właśnie te sprawy dowodzą, że brak dekomunizacji niesie do dziś jej skutki. Co więcej – przypuszczam, że przez wszystkie minione lata, podkreślam: przez wszystkie minione lata, nie było żadnej grupy interesu politycznego zainteresowanej wyjaśnieniem tych spraw, bo na przeszkodzie stała właśnie ta wzajemna symbioza. I to nie tylko wynikająca z usytuowania w bieżącej polityce, ale sięgająca korzeniami w odległą przeszłość powiązań, także rodzinnych. Przypisywana porozumieniom zawartym w Magdalence zasada:„wy nie ruszacie nas, my nie ruszamy was” -jest właśnie tym swoistym paktem, jaki zaciążył nad Polską po dziś.

Twierdzę, że nie ma dziś na polskiej scenie politycznej żadnej partii politycznej wolnej w 100% od skutków tej symbiozy. Ale z pewnością rozróżniam większe lub mniejsze związki między przeszłością a teraźniejszością poszczególnych ugrupowań.

W swoich tekstach o tym staram się mówić.

Wiem też z własnego doświadczenia, że to co dziś wydaje się niemożliwe może się zdarzyć.

Kto z ludzi mojego pokolenia słuchając Wolnej Europy i dowiadując się o czynach szalonych, pięknych i straceńczych ludzi takich jak Stefan Niesiołowski czy bracia Czumowie – mógł przypuszczać, że dożyje czasów wolności?

A jednak dożyliśmy.

Zatem i wymienione zbrodnie znajdą swoje rozwiązanie – wierzę w to, nawet jeśli nie będę mogła być już świadkiem tego. I jeśli winni tych zdarzeń nie poniosą już kary przed sądem ludzkim – to osądzi ich Bóg i historia.

 

Czy uważa Pani, że Polska A.D.2009 jest krajem normalnym?

 

Tak!

Mimo wszystko TAK!

Z tymi wszystkimi problemami i sprawami nierozwiązanymi, z grzechami przeszłości i teraźniejszości, z ułomnością ludzi i prawa.

Pokażcie mi kraj wolny od problemów, od własnej niedobrej przeszłości, od ludzi wykorzystujących swoje pozycje, związki i układy, wolny od konieczności borykania się codziennością i wolny od doraźnych konfliktów.

 

O normalności Polski A.D.2009 decydują przede wszystkim jej możliwości na przyszłość, szanse na rozwój. Decyduje czas i nowe pokolenia Polaków, które będą Ją sobie budować według własnej skali ocen, w oparciu o mocne wartości etyczne.

O normalności Polski decyduje jedno co mamy niewątpliwie a czego wykorzystanie jest naszą zbiorową odpowiedzialnością – nasza, okupiona krwią, nieszczęściem, krzywdą, niesprawiedliwością – wolność.

 

 

*http://mesko.salon24.pl/134960,3-fundamentalne-pytania-do-renaty-rudeckiej-kalinowskiej

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Polityka