Migalski ma dość.
Dość ma Migalski Marek, europoseł PiS braku zdecydowania Włodzimierza Cimoszewicza w kwestii decyzji, co do kandydowania w wyborach prezydenckich.
Dość zaczął mieć Migalski dokładnie po tej wypowiedzi Cimoszewicza:
„Nie będę startował w wyborach prezydenckich, chyba że zaistniałaby realna groźba bardzo złego wyniku tych wyborów dla Polski. Takim scenariuszem byłaby np. możliwość reelekcji Lecha Kaczyńskiego."
No i nic dziwnego, że Migalski ma dość, bo nic lepiej, niż ta właśnie wypowiedź nie uświadomiła Migalskiemu, że pomysł z kandydowaniem Cimoszewicza nie jest pomysłem wymierzonym przeciw Tuskowi, ale właśnie przeciw Lechowi Kaczyńskiemu. Że nie Tuskowi Cimoszewicz uwiedzie wyborców, a właśnie Kaczyńskiemu. I że to dokładnie ten sam elektorat, który Kaczyńscy uwiedli w 2005 roku lewicy. Ten, który boi się zmian, jest słabo wyedukowany, niezbyt rozgarnięty, zakompleksiony, nie rozumie współczesności i kieruje się potrzebą swoistej ekspiacji za czasy PRL, w którym albo sami przedstawiciele tego elektoratu, albo ich rodziny – byli umoczeni po pachy. Dokładnie tak – wszak większość pań moherowych o.Rydzyka, to żony , siostry i hm...narzeczone byłych PZPRowców na poziomie przyfabrycznych lub PGRowskich POP, ORMOwcow itp. Są też tam sami bohaterowie socjalistycznych brygad pracy, którzy demonstracyjną radiomaryjnością usiłują wpoić sąsiadom i dalszej rodzinie przekonanie o swojej nieskazitelnej moralności.
Jest też pewna grupa emigracyjna, której obecne popieranie w osobach Kaczyńskich „patriotów i antykomunistów, przywracających po latach zniewolenia Polsce godność i odkłamujących historię” ma zastąpić ich własny brak poczucia obowiązku wobec Polski i spier...anie z niej, czasem za cenę podpisania lojalek, gdy tylko nadarzyła się okazja – a zarazem przekonać otoczenie, że „ my tam , na obczyźnie zawsze tę Polskę kochaliśmy ponad wszystko na świecie”. No bo jeszcze ktoś pomyślałby, ze koszty leczenia chorób, na jakie zazwyczaj na starość się zapada, jednak zdecydowanie są niższe w Polsce, niż gdzie indziej i chociaż się ręki nie przyłożyło do wspólnego dobra – to korzystać z tych dóbr jest bardzo przyjemnie, zwłaszcza gdy ma się w kieszeni emigrancką emeryturę, nie to, co ci durnie, którzy w Polsce pozostali, tyrali i na tę Polskę i na swoje rodziny i teraz z zazdrością patrzą na powracających z obczyzny patriotów.
Ci ludzie, ten elektorat ma decydujący wpływ na wynik poparcia Kaczyńskich.
Oni, z poczucia winy, głupoty, indoktrynacji, niewiedzy, kompleksów, zawiści – nie poprą nigdy Tuska.
Co innego Cimoszewicza.
Nie mają zbyt dobrego zdania o Kaczyńskim Lechu. Jest dla nich „ z braku laku”, nie spełnia ich oczekiwań, zawodzi ich wiedzę i inteligencję. No i podpisał ten traktat lizboński co to Polskę suwerenności i bytu narodowego pozbawił!
A Cimoszewicz, to ten, którego Tusk Jarucką zniszczył – więc trzeba go przed Tuskiem obronić. Poprzeć. Poza tym jest elegancki i bardzo ładnie się prezentuje. I na świecie go znają – nie przyniesie Polsce wstydu. I języki zna i wie jak się zachować
I....wcale nie chce być prezydentem.
A dobrze by było gdyby zechciał i z Tuskiem wygrał. Bo tylko on, proszę pani, proszę pana może z tym Tuskiem wygrać.
I pójdą. I zagłosują na Cimoszewicza w nadziei, że dowalą Tuskowi. I odbiorą swoje głosy....tak...właśnie tak...!
I to właśnie z cala mocą dzisiaj dotarło do Migalskiego. Aż wyznał, że jest „zbyt migreniczny” ( cokolwiek to oznacza w języku wolskim).
A przecież jeśli zabraknie OBU Kaczyńskich w czołówce władzy – to i on, Marek Migalski , europoseł PiS nie ma nadziei na dalsze szczęśliwe nicnierobienie, poza grzaniem siedzeń w fotelach Europarlamentu.i sprawdzaniem stanu konta, po zakończeniu tej jednej, szczęśliwym zbiegiem okoliczności i własnego wazeliniarstwa trafionej kadencji.
A im dłużej hamletyzować będzie Cimoszewicz, tym bardziej realne jest, że właśnie realizuje swój scenariusz niedopuszczenia do reelekcji Lecha Kaczyńskiego.
Czy można się zatem dziwić, że migreniczny Migalski ma dość?
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka