Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
355
BLOG

Gdy walą się mury.....

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 66

Dziś tekst o murze. O tym zwalonym, berlińskim murze.

Dziś niemal wszyscy o tym piszą – więc i ja...

Ale ja chciałabym rozszerzyć ten mój tekst o inne mury, które także się walą, jak ten w Berlinie, chociaż kawałków z nich nikt przechowywać, na wieczną rzeczy pamiątkę, nie będzie.

 

Symboliczny gest przewrócenia pierwszej kostki domina, jakim wolny, demokratyczny świat uczcił Lecha Wałęsę daje satysfakcję i poczucie dumy narodowej.

Legenda Wałęsy i „Solidarności” jest tym, czego nie da się usunąć ze świadomości świata i naszej, polskiej świadomości.

 

Przykre i zarazem symptomatyczne jest to, że próby dezawuowania Wałęsy czynione są właśnie w Polsce. Nie na tym, ponoć tak nieprzychylnym nam świecie, nie w tej Europie Zjednoczonej wolą jej obywateli, obraźliwie porównywanej do Związku Sowieckiego, którą straszy się mniej świadomych i mniej wykształconych Polaków – ale tu właśnie, w Polsce, usiłuje się zawłaszczać historię. To tu są ludzie, którzy sobie przypisują cudze zasługi, chwalą się tym czego nie oni dokonali, rzucają oskarżenia, kłamstwa i oszczerstwa jedynie po to, by przykryć własną mizerię i własne niezbyt chwalebne czyny. To w Polsce uruchomiono potężny aparat dyskredytacji i dezinformacji, w który zaangażowali się chętni, gotowi służyć władzy, SWOJEJ władzy, bez oglądania się na prawdę. To tu w Polsce rozpętano na niebywałą skalę propagandę, której celem jest niszczenie demokracji i utrzymanie PRLowskiego systemu władzy z jego mechanizmami i metodami sprawowania. I...z jego ludźmi. To tu święci swoiste tryumfy język nienawiści, adresowany do najgorszych, najpodlejszych ludzkich instynktów. To tu stworzono swoistą „elitę” z najmarniejszych moralnie i intelektualnie miernot.

 

Wczoraj napisałam mój tekst o tchórzostwie Jana Pospieszalskiego.

Dziś echa tego mojego tekstu zaczynają zapełniać Internet.

http://prawo.vagla.pl/node/8737

http://wo.blox.pl/html

 

Chodziło o to, że człowiek uczciwy nie mówi , nie pisze niesprawdzonych informacji, z CELOWYM zamiarem zaszkodzenia innemu człowiekowi. Tym bardziej nie robi tego dziennikarz. A zwłaszcza dziennikarz, który przedstawia się, jako katolik.

A jeśli już powiedział, to powinien od razu, gdy przekonał się, że nie ma dowodów na potwierdzenie tej „swojej prawdy” - przeprosić.

A jeśli nie przeprosił od razu i doszło do tego, że jako oszczerca staje przed sądem – zamiast lawirować i kombinować przed sądem, przyznając się pod naporem dowodów z zeznań świadków do części zarzutów i licząc, że inne uda mu się ominąć – powinien przeprosić przed sądem.

A jeśli nie przeprosił przed sądem, to po wyroku nakazującym mu przeprosiny – powinien przeprosić niezwłocznie.

A jeśli nie przeprosił niezwłocznie, to po TRZECH latach od rzucenia kalumnii i po przejściu przez kolejne procesy, po wyroku Sądu Apelacyjnego – powinien przeprosić niezwłocznie.

A jeśli nie uczynił tego niezwłocznie – to powinien, jak człowiek, który zgrzeszył, ale godność swoją ceni, „wziąć na klatę” ciężar odpowiedzialności i publikując na swoim blogu nakazane sądownie przeprosiny przyjąć z pokorą ludzkie komentarze.

Jan Pospieszalski stchórzył. Jan Pospieszalski pokombinował, pogłówkował i wymyślił: zamieszczę przeprosiny, zrobię zrzut z ekranu, będzie dowód, że wyrok sądu wykonałem. Ale zaraz potem zdejmę tekst z bloga i nikt się o tym moim upokorzeniu nie dowie. I nadal będę czysty, szlachetny i prawy. I nadal będę elitą.

Jak pomyślał – tak zrobił.

 

Miał pecha. Byłam w Salonie 24.

 

Mój tekst o Pospieszalskim, o tym jego niehonorowym umykaniu przed odpowiedzialnością nie znalazł miejsca na stronie głównej Salonu 24. Nie został uznany za tekst o prawdzie. Nie dopatrzono się w nim spraw ważnych i poważnych, spraw mówiących o kreowaniu polskiej rzeczywistości.

Mimo to, tekst przebił się poza granice Salonu 24.

 

A w Salonie24?

Żadnych reakcji na obecność ukaranego wyrokiem sądu oszczercy? Żadnych.

Nie ma tego chóru moralistów, którzy zbiorowym wysiłkiem usuwali stąd Elizę Michalik, zarzucając jej nieetyczność popełnienia plagiatu, chociaż wyroku sądu w tej sprawie nie było.

Jest pełne nienawiści wycie na niektórych blogach skierowane przeciw....mnie.

Nie ma tekstu przeprosin na blogu Jana Pospieszalskiego. Ani tego pierwszego, w którym pomylił nazwisko osoby przepraszanej ( Mrozowski), ani tego, w którym kilka minut później nazwisko już poprawił ( Morozowski).

Jest za to tekst , w którym dokonał swojego pomówienia i tekst następny, w którym dowodził: są papiery”

To zdumiewające podtrzymywanie oszczerstwa i pomówienia kwalifikuje się do ponownego zaskarżenia.

Warto przeczytać z jaką butą i jakim poczuciem wyższości prezentuje się autor :Warto rozmawiać”

Oto oba teksty wraz z komentarzami pod nimi:

http://janpospieszalski.salon24.pl/290,tylko-panie-wstac-i-wyjsc-i-co-ja-robie-ja-wychodze

2006-10-04 23:02

Tylko panie wstać i wyjść... i co ja robie - ja wychodzę


 

Dlaczego  nie wstał i nie wyszedł?

To główny zarzut sformułowany  przez Tomka Sekielskiego  i Andrzeja Morozowskiego pod adresem min Lipińskiego.

 Po analizie taśm Beger- Lipiński i Mojzesowicz,  okazuje się, że ta straszna korupcja polityczna, to w właściwie tylko żądania pani  Renaty (tej od owsa),  a jak stwierdzono w programie TVN, -  minister słychać jak notuje.

Ale powinien wyjść !

Jest w tym sporo racji - trudno się  nie zgodzić.

Są sytuacje w życiu kiedy jedynym godnym rozwiązaniem jest właśnie wstać i wyjść. Tak powinien zrobić min Lipiński.  Może jeszcze dodatkowo trzasnąć porządnie drzwiami!

Nie wstał i nie wyszedł też ani Morozowski ani Sekielski kiedy dowiedzieli się że  pracują w stacji, w której sekretarzem programowym oraz  ich w nadredaktorem jest Subotić.

Agent , nie agent,  ubek,  nie ubek , ale chyba wiadomo że to propagandzista stanu wojennego. Facet,  co realizował Urbanowską politykę dezinformacji w telewizji w latach Jaruzelskiego, bo wojskowa ekipa oddelegowała go na odcinek Woronicza.. Facet co dawał moralną sankcje dla morderców księdza Jerzego, krył prawdę o zbrodniach lat 80,  a potem uczył profesjonalizmu i obiektywizmu kwiat polskiego dziennikarstwa. W ‘92 roku w momencie obalania gabinetu Jana Olszewskiego, jako ważniak w TAI, manipulował telewizyjnymi informacjami. Na końcu jeszcze ze swoimi podopiecznymi dziennikarzami z Teleekspresu, (czy był tam wzorzec bezstronności - Piotr Gembarowski nie pomnę) wziął udział we wspólnej imprezie z bandytami z Pruszkowa.

Zakładam, że autorzy programu Teraz My nie znali przeszłości swego nadredaktora i nie musieli zachodzić w głowę: czy to już ten moment że należy wstać i wyjść?

Dziś juz pewnie znają ....  i nic.

Od wczoraj szum bo PiS mści się na TVN. Nikt nie zadaje sobie pytań czy naczelny Gaz Polskiej - Tomasz Sakiewicz działał samodzielnie, czy tez nie? Juz nie tylko w redakcji Gaz Wyborczej , ale  w całej Polsce  wszyscy wiedzą, że za tym artykułem stoją politycy i że to zemsta Kaczyńskich.  W przypadku TVN jest odwrotnie Nikt nie ma watpliwości  że nagranie Begerowej odbyło sie wyłącznie z walki o prawdę Tomasza Sekielsiego i A Morozowskiego.  Ja jednak zapytam - dlaczego to zrobili?

Nie śmiem podejrzewać ich o głupotę, więc raczej wygląda na to że są naprawdę radykałami  w trosce o uczciwość życia publicznego w Polsce.

 Tylko bowiem radykałowie i fundamentaliści są zdolni do takiej odwagi i poświęcenia. Ujawniając taśmy z rozmów Begerowej myśleli sobie – furda że wchodzimy w spisek z kobitką o takiej reputacji (wspomnę tylko fałszerstwa list wyborczych) przecież wiadomo - świadkowie koronni to nie świętoszki.

Myśleli sobie-  furda że właśnie trwa kryzys rządowy i taki numer nieuchronnie przybierze rozmiar detonacji, co może uwalić rząd Jarosława Kaczyńskiego,  a na pewno zablokować negocjacje z PSL. Człowiek owładnięty pasją ujawniania Prawdy jest ślepy na inne prawdy, jak choćby tę, że demontaż rządu skutecznie zablokuje oczyszczanie polskiego życia publicznego z działań WSI i opóźni lub wręcz zablokuje dokończenie lustracji. Przypomina to trochę radykalizm i odwagę pasażera, który podczas lotu na pokładzie pasażerskiego Boeninga pokonuje kieszonkowca przy użycia granatnika.

Czy z taką  praktyką w tym zawodzie jaką mają autorzy Teraz My tak trudno przewidzieć, że prowokacje dziennikarskie z udziałem posłów zwaśnionych partii,   w dodatku  w trakcie rekonstrukcji zaplecza i rozmów z  potencjalnymi koalicjantami,  to oczywista gra na uwalenie rządu?

Jakby nie patrzeć panowie Mozrozowksi i Sekielski poszli w tę zabawę. Mam wrażenie że bawi ich bardziej robienie polityki niż jej opisywanie . W przypadku Morozowskiego nic wtym dziwnego. Ambicje wpływania na bieg wydarzeń dały o sobie znac już 9 lat temu podvzas przygotowywyania przez Jacka Łęskiego i Rafała Kasprowa artykułu "Wakacje z Agentem" - kto nie pamieta - chodziło o spotkania Aleksandra Kwaśniewskiego z z rosyjskim agentem Ałganowem. Andrzej Morozowski gdy tylko dowiedział się że "Życie" szykuje materiał - pobiegł do min Siemiatkowskiego i rozmawiał z nim na ten temat.

Dziś gdy widzę te oburzenie , świetoszkowate miny i zaklinania się że to tylko ich dziennikarska indywidualna akcja, czuje się że chce mi się wstac i wyjść . I co robie ? Panie ! Ja wstaje i wychodzę! 


 

Komentarze:

 Nie przesadziles Janek z tym Andrzejem?

  • oj przekroczył pan kolejną granicę dobrego smaku!

Proszę mi powiedzieć, bo jestem niewierzący - czy po spowiedzi czuje się pan lepiej? Czy to wystarcza? Rozpętał pan burzę - proszę nie mieć pretensji ani nie wietrzyć spisku. Dobrą oznaką jest to, że tak wielu nie godzi się na styl, jaki pan uprawia!

2006-10-18 22:08

erpii 33 242 Grzegorz Borys/sfrustrowany wykształciuch wyksztalciuch.salon24.pl

link do komentarza zgłoś nadużycie odpowiedz

 

  • Ale fajnie

Pan Pospieszalski pisze. Jak by PiS miał wszystkich propagandystów takich właśnie, to by nigdy nie przekroczył progu wyborczego. Niestety stało się inaczej, czego osobiście żałuję. Z tego powodu chciałbym zawołać: Niech żyje Pan Jan Pospieszalski; niech nigdzie nie wychodzi; niech go będzie jak najwięcej w mediach i w ogóle wszędzie; niech go nasladują wszyscy, którym pomyślność PiS-u jest droga. Ja będe wówwczas spokojniejszy.

2006-10-19 09:07

ż 0 79 Rozum wszystko zwycięży dariuszbugajski.salon24.pl


 

 

 

http://janpospieszalski.salon24.pl/291,nie-przesadzilem-sa-papiery

Nie przesadziłem. Są papiery!


 

Kłopot z tym że w "branży" wielu wiedziało tym donosie.

Paweł Sienicki na procesie zeznawał w tej sprawie, ... oczywiscie wiedzą obaj autorzy czyli oskarżeni wprocesie, a i pewnie  ówczesny naczelny  Tomasz Wołek.W aktach procesu są zeznania.

Czy ma prawo krytykować Sekielskiego i Morozowskiego że mieszaja dziennikarstwo z robieniem polityki? 

Widzisz ja mam swiadomośc że tez robiłem agitacje polityczną jako prowadzący studio wyborcze AWS. Ale robiłem to z odkryta przyłbicą w scisle okreslonych i zdefiniowanych granicach wyborczego studia. Namawiając ludzi by głosowali na AWS bo tak rozumiałem przeciwstawianie się monopolowi postkomunistów w Polsce. Był to czas kiedy prezio był juz z tej formacji. Moja twarz zawdzięczałem wtedy rozrywce i Swojskim Klimatom. Ale tamten epizod wystarczył abym miał świadomość że nie dotknę się juz w zyciu dziennikarstwa informacyjnego. Po prostu nie mam moralnego prawa aspirować do roli dziennikarza informacyjnego. Zawsze pozostanę komentatorem - publicystą , nie ukrywającym swoich poglądów.


 

Komentarze:

 

Szanowni Panowie Redaktorzy,

Pewnie gdyby nie blogi to zapomnielibyśmy o własnym istnieniu ale tak przynajmniej „rozmawiamy” o sprawach, o których przez ponad 9 lat milczeliśmy (od 08.1997). Moim zdaniem Andrzej Mrozowski i Tomek Sekielski zrobili kawał dobrej roboty ujawniając polityczną kuchnię Samo-Pisowską. Andrzej i Tomek muszą wszystkim tłumaczyć, że nie są politykami tylko wykonywali dziennikarska robotę. 9 lat temu, Jacek i ja byliśmy w podobnej sytuacji. Janek w swoim ostatnim wpisie wycofał się ze stwierdzenia „doniósł” w stosunku do Andrzeja. Słusznie, wszyscy mamy prawo do opinii, jednak w tym wypadku nie sądzę aby obrażanie Andrzeja takim sformułowaniem było właściwe. Rozumiem też oburzenie Pawła. Nie dziwi mnie też jego silnie emocjonalny ton. Paweł nigdy przed sądem nie potwierdził, że chodzi o Andrzeja. Ani Jacek ani ja tego również nie zrobiliśmy mimo twego, że mogła bardzo pomóc w sprawie. Zeznania Pawła były jego dobrym gestem w naszą stronę i miały pomóc wówczas w ustaleniu czy otoczenie Prezydenta i służby specjalne wiedziały o sprawie. Paweł zachował w tajemnicy nazwisko osoby, która przed publikacją „Wakacji z agentem” rozmawiała ze Zbigniewem Siemiątkowskim. Miał do tego prawo. Umawialiśmy się, że tej informacji nie wykorzystamy w procesie sądowym. I słowa dotrzymaliśmy mimo tego, że mogło nam to pomóc. Minęło jednak prawie 10 lat, to nie sąd a blog internetowy, a szanowne grono już na tyle dojrzało, że mam nadzieję iż jest skłonne do poważniejszej refleksji. Spotkanie, czy tez „prywatna rozmowa”, Andrzeja z ówczesnym szefem służb specjalnych wskazuje jedynie na dobre relacje Andrzeja z szefem służb. Dla jednych to świadczy o dobrych kontaktach dziennikarza, do których ma nie tylko prawo ale stanowi to ważny element zawodu, dla innych jest to nadużycie wskazujące na powiązania polityczne. Andrzej powiedział mi o tym choć nie musiał, co sobie cenię do dziś. Paweł miał odwagę zeznać przed sądem o samym fakcie takiego zajścia co było nam pomocne. Jednak Janek Pospieszalski miał też prawo do wyciągnięcia tej historii z przed lat bo jego zdaniem świadczy o czymś ważnym. I ma rację. Choć jego pierwsza interpretacja całej sytuacji była, zapewne w związku ze sprawą Begerowej, zbyt daleko idąca to relacja Andrzeja z byłym szefem służb ma prawo zastanawiać. Jak więc tłumacze sobie zachowanie Andrzeja i Pawła w tamtym czasie? Andrzej mógł nie mówić Pawłowi o swojej rozmowie z Siemiątkowskim, mógł mi się nie przyznać osobiście do tego podczas prywatnej rozmowy jakiś czas później. Zrobił to jednak i w tym sensie nam pomógł, dostarczył bowiem cennej wiedzy o całym zajściu. Miał również prawo do nie ujawniania swojej informacji. Sam mi tłumaczył, że jako dziennikarz nie chce ujawniać swoich kontaktów. Było to dla mnie przykre, bo wtedy wyobrażałem sobie dziennikarstwo bardziej idealistycznie, ale Andrzej miał do tego prawo. W sumie postawa Andrzeja a szczególnie Pawła utwierdziła nas w przekonaniu, że odmowa rozmowy ze strony Prezydenta, błyskawiczne przygotowanie rachunków i oświadczeń wynikało z doskonałego rozeznania służb w tym co robiliśmy i świadomej decyzji o konfrontacji. Dla mnie w sprawie relacji Andrzeja z Siemiątkowskim nie mniej istotny jest również inny wątek a mianowicie nieprawdziwych oskarżeń pod adresem Jacka Żakowskiego generowanych przez Andrzeja („Polityka”, 13.11.2004 s 106, „Śledztwo we własnej sprawie”). Relacje Twoje, Andrzeju z Siemiątkowskim są czasami zaskakujące ale to Twoja sprawa i Twojej zawodowej uczciwości. Jeśli uważasz, że nie przekraczasz żadnej granicy a jest ci to potrzebne do zdobywania informacji to w porządku. Ale Twoje relacje z byłym szefem służb specjalnych mają prawo zastanawiać innych i to nie tylko Jana Pospieszalskiego ale też ludzi z „innej bajki” niż Janek. Pozwolisz, że przytoczę fragment artykułu Jacka Żakowskiego, którego chyba o spisek z Jankiem Pospieszalskim nie podejrzewasz: „Zadzwoniłem więc do byłego szefa wywiadu. Obruszył się na moje pytanie. – To była prywatna rozmowa. – Panie ministrze, ktoś szyje mi buty. Próbuję dojść kto i dlaczego to robi? – Nie mogę panu powiedzieć. – A może mi pan powtórzyć, jakie były zarzuty? – Pytano, czy wiem coś o pana związkach z J&S. Podobno pracował pan w „Zwierciadle” i dostał pan jakieś nagrody. – Ktoś rozsiewa te kłamstwa na mój temat. Niech mi pan pomoże dojść źródła. – Mogę tylko powiedzieć, że to jest osoba z grupy byłych dziennikarzy radiowych, którzy o coś mają do pana pretensję. Zadzwoniłem do podpisanej pod listem byłej dziennikarki radiowej – dziś gwiazdy programów informacyjnych prywatnej telewizji. – Próbuję dojść, skąd się wzięła plotka na temat moich związków z J&S. – Nie mam pojęcia, skąd się wzięła ta plotka. Ja wzięłam ją za informację, bo tak zredagowany list przedstawili mi koledzy do podpisu, którzy sprawdzali informacje. Najwyraźniej sprawdzili niedokładnie. – A którzy koledzy? Powiedziała, że blisko źródła był Andrzej Morozowski – kiedyś jej kolega ze stacji radiowej, a dziś czołowy dziennikarz informacyjny tej samej telewizji. To był jakiś krok naprzód. Dodzwoniłem się do Andrzeja Morozowskiego. – Szukam autora listu i źródła informacji o moich związkach z J&S. – To ja pisałem list i tę informację sprawdzałem. – Skąd wziąłeś informację, że kilkakrotnie dostałem nagrodę „Zwierciadła”? – Z Internetu. Szukałem przez hasła Zwierciadło – Żakowski w wyszukiwarce Yahooo. Wyskoczyło mi, że kilka razy dostałeś. – Dlaczego tam szukałeś? – Bo słyszałem plotki, że pracowałeś w „Zwierciadle”. To się nie potwierdziło. – A gdzie je słyszałeś? – Od dziennikarzy. – Pamiętasz od kogo? – Nie mogę ci tego powiedzieć. – Chciałbym pójść po tej nitce do prawdy. – To ja ci nie pomogę. Zrozumiałem, że sprawa jest raczej beznadziejna.” (całość cytatu za „Polityką”). To też była tylko Twoja „prywatna rozmowa” z szefem służb specjalnych mającym, tak jak w naszym wypadku, bezpośredni interes w prowadzeniu takich dziennikarskich rozgrywek. Mam nadzieję, że na tych dwóch prywatnych rozmowach sprawa się kończy. Życzę dalszych sukcesów dziennikarskich. Rafał Kasprów

2006-10-18 12:10

Rafał Kasprów 0 1

link do komentarza zgłoś nadużycie odpowiedz

 

  • Observer, Łęski i ja

Ludzie, do licha, nie żyjemy w 1990 roku, gdy Mazovię na peceta przychodziło aplikować poprzez przepalenie epromu karty "graficznej". Mamy rok 2006, proszę uprzejmie o stosowanie stron kodowych 1250 w windzie, ISO 8859-2 w necie, a po między innymi po to, by czy to komplementy, czy to epitety pod adresem (Jacka) Łęskiego nie wydawały się adresowane do mnie :)

2006-10-18 21:55

Krzysztof Leski 2133 31883 Tylko po co? krzysztofleski.salon24.pl

link do komentarza zgłoś nadużycie odpowiedz

 

  • to dlaczego tak długo pan milczał?

pytam raz jeszcze: dlaczego tak długo pan milczał? ma pan do dyspozycji pokaźnych rozmiarów pasmo telewizyjne - dlaczego nie zaprosił pan tych wszystkich z branży i o tym nie podyskutował? kolejny raz się pan zeszmacił. podłe.

2006-10-18 22:11

erpii 33 242 Grzegorz Borys/sfrustrowany wykształciuch wyksztalciuch.salon24.pl

link do komentarza zgłoś nadużycie odpowiedz

 

  • Tak trzymać Panowie!

Wielkie dzięki za ten skrawek wirtualnej przestrzeni. Można tu odzyskać wiarę, że nie da się już pewnych rzecz zamilczeć, zamieść pod dywan, zignorować. Zapał studzi jednak świadomość, że zasięg oddziaływania tego portalu, możliwość dotarcia do tzw. szerokich mas społeczeństwa mniej świadomego albo totalnie ogłupionego - jest niestety mikry. Może znajdziecie na to jakiś sposób? Tu w końcu chodzi o renomę zawodu, który "uprawiacie". O zaufanie do Was. Póki co krótko: Panie Janie - brawo, niech się Pan nie da stłamsić ! Panie Jacku - dobrze znów Pana czytać i widywać, nie tylko w studio TVP, ale i w okolicach Nowego Światu :) Panie Macieju - szczególne dzięki, bo jako pierwszy miał Pan odwagę wyłamać się ze środowiskowej, fałszywej lojalności. Życzę Wam odwagi i serdecznie pozdrawiam!

2006-10-19 10:57

Junona11 0 79

link do komentarza zgłoś nadużycie odpowiedz

 

  • zaiwy i przeciwy

W tych komentarzach występują tylko ZAiwy i PRZECIWy, więc ja się zdeklaruję jako przeciw. Panie Janie, zawsze uważałem, że muzyka łagodzi obyczaje, ale u Pana chyba się to nie sprawdza... Usiłowałem oglądać Pańskie programy jeszcze w Pulsie, ale mi nie wychodziło - dla mnie były za stronnicze. Odbierałem je jako próby manipulowania mną, dlatego zmieniałem program. Teraz robię to samo - Pańskie wartorozmawianie zrobiło ze mnie oglądacza klownady Kuby Wojewódzkiego. Swoją drogą on też jest jakoby muzykiem - i to perkusyjnym. W programie też wali ostro... Ciekawe, jak by się wam grało w jednej ekipie?

2006-11-06 14:14

jotesz24 272 1375 chamopole24 jotesz24.salon24.pl


 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (66)

Inne tematy w dziale Polityka