Z tą grypą jest dokładnie jak z kryzysem, czy z „aferami” wyprodukowanymi przez Mariusza Kamińskiego.
Wszystkie te sprawy łączy wspólny mianownik: nadzieja braci Kaczyńskich na obalenie przy ich pomocy rządu i ponowne objęcie teki premiera, przez Jarosława Kaczyńskiego, który bardzo nie lubi gdy do niego zwracają się „panie BYŁY premierze”.
Ale jeszcze bardziej nie lubi uciekających dni, z których każdy zmniejsza czas do zakończenia kadencji jego brata. A sposobu na reelekcję ni du...du...
Wszystkie zabiegi, starania, produkowanie paszkwili, sianie strachu, nawet doradzanie szkodliwych dla Polski rozwiązań, na które a nuż by się Tusk pokusił – wszystko na nic.
Polacy nie chcą Kaczyńskich. Nie chcą PiS. I nie chcą tego najlepszego w historii Polski rządu, w którym, jedynym możliwym koalicjantem Kaczyńskiego zamiast Leppera dziś mógłby być tylko Napieralski. A tego Polacy nie chcą najbardziej.
Oglądam telewizję. Po wielu latach sporadycznego z niej korzystania – od czasu gdy pojawiły się w niej różne panie Holeckie i panowie Wróblewscy wzmacniając pozycję panów Ziemkiewicza, Wildsteina, Pospieszalskiego, Warzechy itp. - sprawia mi ogromną frajdę oglądanie wypracowanej w zgodnym poczuciu odpowiedzialności za Polskę przez Adama Lipińskiego i Roberta Kwiatkowskiego, pisowsko-eseldowskiej publicystyki.
To przejęcie, to poczucie odpowiedzialności, ten patos, ten górny diapazon, te rumieńce na twarzach ta gorliwość nowicjuszy na drodze do sławy w zderzeniu z wyrafinowanym chłodem, cynicznym półuśmieszkiem, leniwym cedzeniem słów przez starych wyjadaczy.
A gdzieś tam w tle tych burzliwych dyskusji, w których Brudziński z Kempą zawrzaskują zaproszonych „żeby to wyglądało obiektywnie” innych gości programów a intelekt reprezentują Czarnecki z Migalskim na zmianę z Girzyńskim i Kowalem w towarzystwie Arłukowicza – widzę szczęśliwą twarzyczkę zadowolonej, że już nie ma „tego Farfała” członkini Rady Programowej TVP Janiny Jankowskiej.
I cieszę się, jak dziecko.
Bo nic lepiej nie Polakom nie mówi, w która stronę mają skierować swoje poparcie, przed czym się bronić i czego nie chcieć, jak ci baronowie pisowscy i eseldowscy, z tym ubogim językiem, z tymi naumianymi sloganami wygłaszanymi z namaszczeniem fatalną polszczyzną, z tym opisywaniem świata, którego w Polsce nie ma.
Telewizja kłamie.
Ten stary slogan z PRL jest nadal żywy.
Bo też i żywy jest PRLw publicznej telewizji.
Przed Jarosławem Kaczyńskim perspektywa , jak przed Janem Olszewskim – do końca życia ciszyć się tym króciutkim epizodem bycia premierem i pocieszać się, że przyjętym powszechnie obyczajem zwracający się do niego pominą słowo: BYŁY.
Przed bratem Jarosława Kaczyńskiego – perspektywa też bycia tylko BYŁYM prezydentem.
Bo grypa, jak co roku zbierze swoje żniwo i zniknie. Jak znikł kryzys. Jak rozpłynęły się miałkie wobec prawa afery i ich „bohaterski”twórca, który zapewne odnajdzie się niebawem, jak wszyscy nielojalni wobec rządu – w kancelarii prezydenta państwa.
A rząd Tuska trwa.
I jak co roku przyjdzie do dzieci święty Mikołaj. I jak co roku zacznie się radosna świąteczna krzątanina, a potem zapłoną lampki na choinkach i rodziny zasiądą przy wigilijnych stołach, nie uboższych niż w latach poprzednich i popłyną kolędy, którym towarzyszyć będzie szczęśliwy śmiech i rozikskrzone oczy dzieci rozpakowujących prezenty. I znów zaskrzypi biały śnieg pod nogami idących na Pasterkę. I młodzi oczekiwać będą nadejścia Nowego Roku i zabaw sylwestrowych „z nią” lub „z nim” I strzelą w całej Polsce korki od setek tysięcy szampanów.
Życie potoczy się utartą od wieków koleiną.
I kto by się tam przejmował tym, czym znów w telewizorze straszy „ten Kaczyński”
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka