/polemika z przemkiem ficu ficenesem*/
przemek ficu ficenes
Nie. Zupełnie nie!
Bartoszewski powiedział dokładnie tak:
"Stało się dla mnie jasne, że jego wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i – jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków – „przestać uważać bydło za niebydło”.
* Źródło: Blog Władysława Bartoszewskiego [1] 22 października 2007"
Po pierwsze Bartoszewski cytuje. Po drugie nie wskazuje nikogo konkretnie. Nie ustawia też siebie w żadnym położeniu.
W wyrażeniu Bartoszewskiego nie ma absolutnie niczego obraźliwego. Jest to ogólna konstatacja.
Natomiast Kaczyński w zdaniu wypowiedzianym w stoczni: "My stoimy tu gdzie kiedyś, oni stoją tam gdzie ZOMO" - po pierwsze kłamie, bo on sam "wtedy" czyli podczas strajku w tej stoczni nie był, nie mógł więc stać "tu gdzie wtedy".
Po drugie Kaczyński mówiąc "my" ma na myśli PiS, bo jest to zgromadzenie pisowskie. I to także jest kłamstwem, bo nie wiem czy ktoś z obecnych tam pisowców "stal tam wtedy", ale z pewnością nie stali wszyscy, czyli "my". "Oni stoją tam gdzie ZOMO" - dotyczy wszystkich, którzy nie są z PiS. I to ich obraża, nas obraża, obraża WIEKSZOŚĆ Polaków, a wśród nich także wielu uczestników strajków w stoczni a przede wszystkim WAŁĘSĘ ( bo to Wałęsa był celem tych słów), którzy nie popierają PiS i są dla Kaczyńskiego "onymi".
Analiza tych dwóch wypowiedzi wskazuje na różnicę klas obu mówców.
Bartoszewski daje przekaz na poziomie filozoficznym.
Kaczyński prymitywnie uprawia propagandę polityczną.
A to, że po wypowiedzi Bartoszewskiego, "odezwały się nożyce", czyli poczuł się owym "bydłem" sam Kaczyński i zaczął wrzeszczeć po swojemu, domagając się przeprosin - skutkowało tym, że do dziś pisowcy uważają, ze Bartoszewski nazwał ich bydłem. W pewnej części przypadków uważają słusznie, sądząc po ich zachowaniu i słowach.
A Ty nie zadałeś sobie trudu i nie sprawdziłeś słów Bartoszewskiego i powtórzyłeś w swoim tekście nieprawdę, że Bartoszewski nazwał ludzi PiS bydłem.
Takich kwiatków, przekłamań i ewidentnej nieprawdy w Twoim tekście jest sporo.
Dlatego i ten tekst, który mógł być dobrym tekstem - niestety, jako mało rzetelny, dobrym tekstem nie jest.
2009-11-29 03:07
Renata Rudecka-Kalinowska 514 14706 zablokuj Renata Rudecka-Kalinowska renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl
przemek ficu ficenes
Chciałbyś wsadzić wypowiedzi o bydle i zomo do jednego worka. Masz do tego prawo, tak jak prawo zaprzeczyć Tobie ma RRK.
Jesteś jednak na straconej pozycji, bo nie przedstawiłeś żadnego tej tezy uzasadnienia. Jest to pierwszy powód dla którego opowiedzieć się trzeba po stronie RRK.
Drugi wyłoni się po przypomnieniu zdarzeń z jednego ze spotkań publicznych z udziałem Bartoszewskiego i Tuska.
Kamery pokazywały zażenowanie notabli słuchających płomiennej i nader nieżyczliwej (eufemizm) rywalom mowy Bartoszewskiego. Po jej zakończeniu natychmiast podszedł do Tuska z tłumaczeniem i pytaniem - prośbą o aprobatę. Tusk zachował się tak jak przystało wobec osoby w podeszłym wieku. Okazał aprobatę dyktowaną wielkodusznością.
Tak to wyglądało.
A jak było w istocie?
Ludzie kiedyś życzliwi braciom Kaczyńskim musieli wnieść szczególne wiano chcąc zawrzeć konkubinat z Tuskiem. Stąd dożynane watahy, bydło - niebydło czy cały Niesiołowski.
Przyrównanie więc do siebie omawianych wypowiedzi jest mylące. Wypowiedź Bartoszewskiego była elementem wkupywania się, co z kolei świadczyć może o traktowaniu tego dziarskiego staruszka jako narzędzia w Tuskowej propagandzie. Kaczyński mówiąc o zomo niczyim narzędziem nie był.
I dlatego także tu RRK a nie Tobie przyznać trzeba rację.
Ale żeby nie było ...
Oto skrócona acz w pełni tożsama z cytowaną wypowiedź Bartoszewskiego;
Ja stwierdziłem, że jego wizja była oszustwem i dlatego nazwałem rzeczy po imieniu, - bydłem.
Jaką to rzecz Bartoszewski nazwał bydłem ?
Jeśli próbowała byś Renato mówić coś o bezsensie, to pamiętaj, że cała zgromadzona (łącznie z wierchuszką jak to określasz) wtedy platformerska śmietanka biła po tej wypowiedzi staruszka rzęsiste brawa.
Chyba idiotów tam nie było ?
2009-11-29 08:03
ludowelobbyleppera
ludowelobbyleppera
Jestem w wyjątkowej sytuacji - bo ja tego wystąpienia Bartoszewskiego wysłuchałam na żywo. Byłam wtedy, w to wczesne, niedzielne, popołudnie w Filharmonii Krakowskiej.
I nie było to wystąpienie "staruszka".Co to, to absolutnie nie!
Była to dość długa, pełna pasji, wiedzy i patriotyzmu - mowa człowieka, który wie co dla Polski jest dobre a co złe. Który był świadkiem wielokrotnym rodzenia się zła i jego późniejszej dominacji. Który ze złem walczył. Który za za tę walkę ze złem płacił samym sobą.
Te słowa o bydle-niebydle były fragmencikiem ilustrującym, i nie one wtedy zwróciły uwagę słuchaczy. Bon mot służył podkreśleniu analizy polskiej rzeczywistości postkaczyńskiej. A ta była doskonała, dogłębna i właśnie dlatego, że przedstawiał ją ten konkretny człowiek, trafiająca do słuchaczy, z których zresztą znakomita większość, już wcześniej widziała tę rzeczywistość podobnie.
To nie było "wkupienie się"
To było POPARCIE i AKCES - dla idei, planów i woli realizacji innej wizji Polski. Tej, jaką proponowała Platforma i Tusk.
I tak też zostało odebrane.
To był ładunek ogromnego optymizmu i dynamizmu i DUMY NARODOWEJ jakim Bartoszewski obdarzał ludzi chcących wprowadzać w Polsce zmiany.
To była wizja Polski moralnej i nieubabranej brudną polityką rządu Kaczyński-Lepper-Giertych. To było WSKAZANIE na Tuska, jako tego, który może taka Polskę Polakom przybliżyć. To była LEGITYMACJA dla PO dająca jej prawo do działania w imię Polski takiej, jakiej pragnie Bartoszewski, człowiek, którego przeszłość upoważnia do kreowania wizji przyszłości.
I za to ludzie Bartoszewskiemu dziękowali i za to okazali mu szacunek wstając z krzeseł i za to Tusk mu dziękował i za to wszyscy bili mu brawo.
JA TEŻ!
Renata Rudecka-Kalinowska
*
http://ficu.salon24.pl/141090,kult-wladyslawa-bartoszewskiego
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka