Opisując Państwu dylemat moralny oparłam się na historii całkiem prawdziwej, której bezwstyd mnie zadziwił.
Zauważyłam, że wielu piszących w Salonie 24 korzysta z komputerów w pracy. Pojawiające się obok IP nazwy serwerów wskazują i na uczelnie wyższe, i na przedsiębiorstwa i na instytucje oraz urzędy państwowe i samorządowe z jakich korzystają komentatorzy.
To jest naganne. I nie sądzę, by ktokolwiek zamierzał się tym chwalić, że w godzinach pracy wykonuje partyjną robotę na rzecz swojego ugrupowania.
A jednak jest taki „delikwent”, który nie dość, że opisał swój przypadek, to jeszcze zamieścił skany dokumentów, w których oburzeni ludzie zawiadomili o uprawianym przez niego procederze jego zwierzchników. Jakby odium za swoją niemoralność, za bezprzykładną bezczelność, chciał skierować na ( w jego pojęciu) „donosicieli” i oczywiście na osobę, która zwolniła go z pracy – bo on jest z PiS. Z partii, której wpojono, że można łamać prawo, być nielojalnymi pracownikami obecnych władz, a wszystko, to, co służy partii jest dozwolone. A jego działalność poświęcona była właśnie służbie PiS.
Ciekawa byłam ile osób komentujących tę sytuację kieruje się poczuciem prawa i etyki.
Odwracając nieco sytuację zaprezentowałam identyczny problem. Problem podstawowej uczciwości. Na echa niedługo czekałam.
Oto okazuje się, że można dość lekko traktować wykorzystywanie nie swojego sprzętu, za który się nie płaci, i rozrywki w godzinach pracy, za którą bierze się pieniądze od pracodawcy - jak opisuje to: Ja-kobieta:
„Praca pracą, ale trzeba w niej znaleźć trochę rozrywki, która nikogo nie obraża i nie krzywdzi. Taki mały przerywnik, by odprężyć się na chwilę, a wtedy efekt rozmowy może przynieść korzyści w postaci dobrze wykonanej pracy, a co najważniejsze wykonanej efektywnie”
Można też doprowadzić do sytuacji zbiorowego nadużycia zaufania pracodawcy i mieć do niego pretensje, że egzekwując swoje prawa do płacenia za rzeczywistą pracę – nie za permanentną rozrywkę w miejscu pracy – instaluje system monitorujący swoich pracowników. Co więcej – można nie wstydzić się własnej niemoralności i zdumiewającego pojmowania solidarności pracowniczej, oskarżając pracowników ów system monitorujący instalujących o... niepowiadomienie o tym, poza plecami pracodawcy, owych „rozrywających się” nie za swoje pieniądze. I dziwić się. jak stary agent, reakcji pracodawcy słowami :
”Pierwszy "połów" , to ok. 50 pracowników DO ZWOLNIENIA . Motywacja: pracownik jest w godzinach pracy w 100% dyspozycji pracodawcy i NIE MA PRYWATNEGO CZASU.”
Czy państwo widzicie skalę tej KRADZIEŻY?
Bo to jest kradzież. Bezwstydna, z premedytacją, z całą świadomością wykorzystywania sytuacji i niewiedzy pracodawcy.
Moja ciekawość reakcji ostała zaspokojona.
Pod moim tekstem komentator Harcownik , wprawdzie zakładając nie wiedzieć czemu moją obronę osoby niemoralnej, która przedstawiłam w swoim opisie, jako związaną pośrednio z PO – zaprezentował zdrowy pogląd , że szef zwalniając nieuczciwego pracownika miał rację. Brawo.
Pogląd ten podzielił też komentator robjan. Podobne zdanie mieli komentatorzy piszący pod użalaniem się delikwenta podpierającego się skanami ze skarg.
Komentator Sad Ripper :
„jeśli w donosach była prawda, to dobrze, że wyleciał pan z roboty. Swoich pracowników też bym wywalił za marnowanie moich pieniędzy - tym bardziej urzędnika, korzystającego z całej masy przywilejów socjalnych.”
i komentator Lascala:
„I ty człowieku jeszcze się żalisz, że cię z pracy w państwowym urzędzie wyrzucono po tym jak godzinami bezczelnie zajmowałeś się komentowaniem w internecie a nie swoją pracą?
Darmozjadzie, ciesz się, że pracowałeś tak długo..”.
I komentator Ro Man:
„Nie powiem, żebym pochwalał kablowanie ale na miejscu HGW też bym wylał na zbity pysk pracownika, który by się o mnie wyrażał per "Bufetowa" i zamiast pracować rozrabiał w sieci..”
Ci ludzie – a nie znam ich poglądów politycznych – po prostu są moralni. Najzwyczajniej uczciwi.
I nie ma dla nich znaczenia, czy zwolniony z pracy w państwowym urzędzie nielojalny naciągacz był z PiS czy z PO.
Ma jednak , jak widać znaczenie dla ludzi, których związki z PiS są dokumentowane tekstami i nawet zdjęciami. Których napuszenie, rozdęte ego oraz silenie się na inteligentów i moralizatorów, na takich „lepszejszych” Polaków i katolików wynikające z samego faktu tychże związków z PiS – całkowicie pozbawiło ich możliwości rozróżniania dobra i zła – co jasno wynika z tekstów;
komentatora lastmohican
„Współczuję, że przyszło żyć w konfidenckim terenie :/ Ja pierdziele co za szuje to pisały”
Oraz, Andrzeja Leji, autora blogu, na którym toczy się owa wstrząsająca swoim bezwstydem rozmowa: Cóż za styl. Cóż za „święty ogień oburzenia”. Cóż za iście pisowskie pojmowanie postaw obywatelskich, woli naprawiania Polski, eliminowania zła, zwłaszcza z urzędów i instytucji państwowych, kształtowania odpowiedzialności za ten kawałek Polski, jaki każdy z nas ma najbliżej siebie:
„Panie Grzegorzu!
Nie do wiary! To po prostu obrzydliwość! Nazwiska tych dwóch donosicieli powinny zostać otoczone infamią!
Są widoczne na tych kopiach!
A co do bufetowych to nigdy nie miały stylu!
Pozdrawiam serdecznie
Andrzej Leja”
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka