I nie tylko księży, także sporo wiernych ukradli bracia Kaczyńscy Kościołowi Katolickiemu w Polsce.
Zaczęli już dawno, sprytnie manipulując własnymi i swojej rodziny życiorysami, tromtadracką propagandą narodowo-katolicką, wspieraniem, także finansowym o.Rydzyka, szantażem środowiska hierarchów kościelnych za pomocą podporządkowanych sobie „dziennikarzy” do zadań specjalnych i ich szmatławych gazet oraz swoich ludzi w IPN.
Sprawy abpa Wielgusa, czy ojca Hejmo, który stal się ostateczną ofiarą zakusów sięgających znacznie wyżej co do postaci, która miała zostać skompromitowana, ale szantażyści przestraszyli się własnej odwagi – oraz wielu księży, z których część rzeczywiście współpracowała z UB czy SB – ale część za wiedzą swoich zwierzchników prowadziła kontrolowaną rozgrywkę z komunistycznymi władzami – dowodzą, że zastraszenie Kościoła stało się dla polityków od czasów komuny opłacalnym interesem politycznym. Powodowało bowiem słabą obronę przed wpływem polityki na życie Kościoła.
A jeśli wziąć pod uwagę nienajwyższych lotów intelektualnych księży w parafiach wiejskich, tych z naboru do seminariów duchownych w latach komuny, gdzie poza nielicznymi wyjątkami, decydowali się na taką drogę życiową przeważnie najsłabsi młodzi ludzie z małych miast i wsi – Kościół stał się łatwym łupem w rękach cynicznych manipulatorów.
Część, bo się po prostu bała zmasowanego ataku na Kościół, część, bo uwierzyła w prawdziwość retoryki Kaczyńskich i kreowane przez nich mity, część, bo zazdrościła o.Rydzykowi umiejętności podporządkowania sobie owieczek i daru dojenia ich, służącego budowaniu imponującego imperium wewnątrz Kościoła, część, bo miała w pamięci lata komuny i szczerze chciała zmian w życiu społecznym oraz przywrócenia norm moralnych – w każdym razie bez względu na te i jeszcze inne powody – Kościół uznał, że należy wspierać braci Kaczyńskich.
Po rządach lewicy było to zrozumiałe i nikt specjalnie nie miał za złe Kościołowi, że daje się wciągać w politykę, sterując wiernymi i wskazując im właściwą opcję polityczną. Nie rozważano ani postaci braci Kaczyńskich, nie dociekano prawdziwości ich opowieści o sobie, nie zastanawiano się nawet nad tym czy są ochrzczeni, nie rozważano zgodności ich słów z czynami – istotne było, że oni sami demonstracyjnie opowiadali się za Kościołem w życiu publicznym Polski.
I tak rozwijała się przez lata sytuacja niezdrowej, kłamliwej, niemoralnej indoktrynacji ludzi Kościoła i pasterzy i ich owieczek. Sytuacja , która doprowadziła do swoistej schizmy z jaką dziś mamy do czynienia.
Schizmy, w której krzyż nie symbolizuje Chrystusa – ale Lecha Kaczyńskiego i jest przedmiotem bluźnierczego szantażu politycznego. Sytuacji, gdy mieniący się katolikami biorą udział w seansach nienawiści oprawionych w symbolikę i akcesoria katolickie, w których wulgarność i agresja towarzyszą modlitwie i śpiewom religijnym płynącym z tych samych ust. Sytuacji, gdzie nie tylko nie słucha się się księży napominających – ale odrzuca się ich, często wraz z obelgą na drogę, wybierając sobie świadomie tylko takich kapłanów, którzy mówią dokładnie to, czego oczekują owi „wierni”.
Gdzie słowa Prymasa, metropolity, kardynała, biskupa, Prezydium Episkopatu – są traktowane z pogardą i ostentacyjnym lekceważeniem, gdzie o krzyżu mówi się w zależności od tego kto go „postawił” albo krzyż, albo pogardliwie „krzyżyk” - mimo że ów „krzyżyk”został zgodnie z sacrum poświęcony publicznie.
Gdzie wartością większą niż krzyż jest pomnik idola, a krzyż ma jedynie temu złotemu cielcowi służyć – Chrystus ma być przedmiotem sprawczym wymuszenia woli politycznej.
A obok tych wiernych „nowej kaczyńskiej religii” i jej papieża Jarosława – powstaje potężny ruch laicki odrzucający nie tylko sektę pomnikową – ale też Kościół Katolicki.
Ateizacja świata dopada Polskę.
Dopada nie z winy świata, a na skutek słabości Kościoła, który w trudnych chwilach nie umiał, nie chciał, nie potrafił, sam sobie i swoim wiernym przemówić do rozumu. Który nie ma do zaoferowania młodym ludziom prawdy i niezłomności zasad Dekalogu. Który wdaje się w koniunkturalne gierki polityczne. Który nie umie bronić Chrystusa.. Który sam niszczy atrakcyjność Prawdy.
Jan Paweł II pokazał ludziom na całym świecie piękno katolicyzmu, jego głębię, miłość do człowieka, religię ludzi wolnych, świadomych, idących za Prawdą.
I miliony poszły za Jego głosem.
Dziś patrzą zasmuceni, jak zniechęca się następne pokolenia, jak odbiera się im szansę poznania wartości, jakie niesie katolicyzm, jak ich sprzeciwu wobec widomego sekciarstwa nikt nawet nie próbuje po chrześcijańsku zagospodarować.
Jak szalbierstwo polityczne okradło Kościół.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka