Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
71
BLOG

Waszczykowszczyzna

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 77

Nielojalność może być zaletą może być wadą.

Może być nagradzana, może być karana.

W Polsce.

Nielojalność wobec polskiego rządu jest OK.. Nielojalność wobec prezesa partii zwanej absurdalnie „Prawem i Sprawiedliwością” OK nie jest.

Urzędnik państwowy podległy swojemu ministrowi i premierowi rządu polskiego, jawnie okazujący nielojalność, sprzeniewierzający się swoim mocodawcom był nagradzany ciepłą posadką, która miała mu gwarantować spokojny żywocik aż do emerytury.

Nagradzającym urzędnika za nielojalność wobec Polski, za jawną zdradę polskiej racji stanu reprezentowanej przez rząd RP – był prezydent państwa, który wraz ze swoim bratem toczył z rządem RP wojnę. Wojnę o charakterze prywatno-partyjnym, w której nie chodziło o Polskę i jej obywateli a wyłącznie o korzyści polityczne partii, której niedemokratyczny charakter czynił z niej i czyni nadal prywatny folwark dwóch braci Kaczyńskich.

Po śmierci jednego z braci, prezydenta RP, sytuacja zmieniła się – nielojalny urzędas został bez pracy i bez szans na pracę – bo któż chciałby mieć do czynienia z człowiekiem sprzedającym się konkurencji, zdradzającym tajemnice, które zostały mu powierzone i podejmującym działanie torpedujące starania pracodawcy?

Przykład Waszczykowskiego jest odstraszający i ma taki być wobec wszystkich tandeciarzy politycznych, którzy wykonując swój zawód, ulegają koniunkturalizmowi, oddają się w pacht politykom, podejmując dla nich służbę, wymierną w sporych korzyściach materialnych, nie bacząc na własne zatracenie moralne, na propagowanie kłamstwa, na zwyczajne świństwo, jakie stają się współtwórcami.

Wprawdzie w moim odczuciu Waszczykowski powinien mieć proces karny o naruszenie zasad służby cywilnej i zdradę interesów państwa – ale sądzę, że i obecna sytuacja, w jakiej się znalazł – jest nie do pozazdroszczenia. Mówiąc krótko – facet jest skończony. I bardzo dobrze.

Pomińmy fakt, że zawdzięcza to wyjątkowo szkodliwej dla Polski polityce nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który jawnie wspierał nielojalność, nieprawdę i ekscentryczne pomysły swojego brata , które sabotowały prace polskiego rządu.

Pomińmy tez fakt, jaki udział w tej marnej prezydenturze, miał wpływ Jarosława Kaczyńskiego na brata i wywieranie na nim presji, która doprowadziła do tego, że Lech Kaczyński przez Polaków oceniany był bardziej jako prezydent PiS, mniej jako prezydent państwa a w ogóle nie oceniano go, jako prezydenta wszystkich Polaków.

Interes polityczny, osobisty interes braci Kaczyńskich – to była główna przesłanka ich działań, nie wiedzieć czemu zwanych polityką.

Służyć temu miała powołana specjalnie do tego jednego celu partia „Prawo i Sprawiedliwość”. Poprzednia partia Kaczyńskich „Porozumienie Centrum” uwikłana w liczne biznesy i sporo niejasnych , aferalnych spraw mająca na swoim koncie, stwarzała zagrożenie, otwierała możliwość niewygodnych pytań i docierania do różnych niejasności. Potrzebna była trampolina o mocnej konstrukcji, wolnej od powiązań z Bagsikami, „Telegrafami” FOZZem, Pineiro, Zalewskim, uwłaszczeniem na majątku narodowym, mnożeniem i pączkowaniem różnych spółek i pieniędzmi...pieniędzmi... pieniędzmi lejącymi się szeroką strugą.

No i stworzono PiS. I na ten PiS dało się nabrać sporo ludzi. Ale też spora część świadoma sytuacji wstępowała do PiS licząc na ławą i szybką ścieżkę awansu. I jeszcze więcej zaczęło tańczyć taniec karierowiczów na obrzeżach partyjnych, robiąc za „lud, który wspiera w trosce o Polskę”. Dziennikarze, politolodzy, jacyś niedorobieni naukowcy, ludzie sztuki i kultury, których jakoś ani kultura ani sztuka nie doceniała, nieudacznicy, którzy wyczuli swoje pięć minut i z językami na brodzie prześcigać się jęli w uprawianiu najstarszego zawodu świata, licząc na to, ze zajmą, jak kiedyś za stalinowców miejsce naturalnych elit, stając się z woli swoich pryncypałów nagrodzeni za lojalność i talent do kłamstwa, przynależnością do Nowej Elity.

Wszystko układało się doskonale.

Marek Migalski sprawdzony, jako „niezależny” politolog, „młody naukowiec” pracował sobie nie ujawniając swojego zaangażowania politycznego na rzecz PiS, aż dopracował się pierwszego miejsca na liście PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdzie czekała duża kasa, przywileje i splendor, jakiego nie dałaby mu nigdy jego uznane za marne podstawy naukowe.

I zapewne trwałby w tym swoim nowym życiu cieplutko usadowiony, licząc na kolejną kadencję i kolejne dobre miejsce na liście, lub „w razie co” na jakąś waszczykowską fuchę – gdyby nie katastrofa smoleńska. Wszak pewna przegrana Lecha Kaczyńskiego w nadchodzących wyborach prezydenckich, nie wykluczała owych fuch, ponieważ nie wykluczała roli Lecha Kaczyńskiego, jako drugiego ośrodka władzy w postaci jakiegoś Instytutu, Fundacji, Ośrodka Badań etc. który z pewnością zostałby powołany pod jego patronatem.

Stalo się, jak się stało.

Zmobilizowane Oddziały Miernot Okołopartyjnych PiS zaangażowane w walce wyborczej, po klęsce, której się nie spodziewały, stanęły oko w oko z gniewem samego Kaczyńskiego i jego „zakonu PC”. Ilość potencjalnych łask do rozdziału gwałtownie się skurczyła. Rozpoczął się bój o resztówki. Bój tym ostrzejszy, ze wszystkie zainteresowane strony dążą do ubezwłasnowolnienia J. Kaczyńskiego, którego poczynania straciły wszelki charakter racjonalności.

Migalski, którego uporczywa praca polegająca na lżeniu polskich władz, polskiego rządu , polskiego prezydenta i wypisywaniu bredni na swoim blogu, które poważnie traktowane są jedynie przez co głupszych zwolenników PiS – dopuścił się zbrodni nielojalności. Kadząc niemiłosiernie Kaczyńskiemu równocześnie prezentował punkt widzenia w PiS niemożliwy do przyjęcia. Partia, jako twór samodzielny, rządzący się prawami dopuszczającymi minimum demokracji, podejmująca program tworzony i kreowany przez członków partii. Partia, nie folwark pana Kaczyńskiego utrzymywany zresztą za kilkadziesiąt milionów złotych rocznie z podatków Polaków.

I tego mu nie wybaczono.

Został wykluczony z klubu PiS na wniosek innego „waszczykowskiego” profesora Legutko. Które co najśmieszniejsze, niebawem sam znajdzie się w sytuacji Migalskiego, ale jeszcze o tym nie wie.

Ale.. w sytuacji Marka Migalskiego nie oznacza to w żadnym przypadku utraty szans w przyszłości. I to bynajmniej nie tak odległej.

Migalski wbrew powszechnemu odczuciu rażącej niesprawiedliwości, jaka go spotkała – nie jest w sytuacji Ludwika Dorna.

Wręcz przeciwnie – Migalski ma przed sobą przyszłość. Jego nielojalność wobec Kaczyńskiego może mu przynieść jeszcze duże korzyści. Migalski stal się bowiem ponownie wolnym, „niezależnym” politologiem, który ma przed sobą cale cztery lata nie tylko na podejmowanie decyzji ale przede wszystkim na ich realizację.

A rozwój wypadków w Polsce i słabnąca pozycja Kaczyńskiego wskazują na to, że znajdą się chętni do nagrodzenia owej nielojalności, jak nie dziś, to za niedługi czas.

Wszak mamy do czynienia z tym specyficznym środowiskiem, jakie wytworzyli w Polsce bracia Kaczyńscy.

A waszczykowszczyzna jest tam wysoko w cenie.

 

 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (77)

Inne tematy w dziale Polityka