Zadając sobie pytanie jak doszło do władzy koncesjonowanej w Magdalence „prawicy” - nie sposób nie zwrócić uwagi na przejęty przez czerwoną pajęczynę majątek narodowy. Oczywiście nie cały, ale znaczącą jego część. Znaczącą nie tylko w sensie dorwania się do ogromnych pieniędzy, nie tylko do sposobów ich pomnażania, nie tylko do takiego nimi manewrowania, by usunąć je sprzed oczu polskiego prawa i instytucji fiskalnych państwa – ale by uzyskiwać przy ich pomocy władzę i nieograniczone możliwości wpływania na polską rzeczywistość.
Od czasów stalinowskich w Polsce funkcjonuje system zabezpieczający całe rodziny na wiele pokoleń, kreujący elity dobrze przygotowane do pełnienia władzy, wychowujące swoje progenitury w „miejscach lepszych niż podwórka”. Jednak charakteryzująca te środowiska pazerność w czasach komuny była starannie skrywana. I nie dotyczyła aż tak wielkich pieniędzy, jak dzisiaj.
I wtedy, w czasach komuny, i dzisiaj, czerwone baronięta pełniły funkcję żywej bajki dla pewnej części Polaków, której takie bajki dają poczucie szczęścia i spełnienia. Sami żyjąc w biedzie, wspierając władzę i jej patologie, zyskują złudzenie dopuszczenia do elit, współudziału w lepszym życiu. I nie ma dla nich znaczenia, że to ich pieniądze, nasze pieniądze, wydarte Polakom, ich dzieciom i wnukom, które czeka los podobny do losu ojców i dziadków - zapewnią w przyszłości żywot rozzuchwalonych milionerów butnym gnojkom i zepsutym, rozwydrzonym pannicom.
Słynny żart o zjadaniu ostryg i piciu szampana ustami przedstawicieli narodu, za komuny – dziś także, a może szczególnie dziś, znajduje zachwyconych zwolenników.
Sięgając do znanych z historii przykładów czerwonych baroniątek – zaczęłabym od Jana Chylińskiego, syna Bolesława Bieruta ambasadora Polski w Bonn do 1981r członek KC PZPR do stanu wojennego, kawalera Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, Krzyża Walecznych oraz Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari – postaci, jak widać przeznaczonej do najwyższych stanowisk.
Córka Mariana Spychalskiego której fanaberią było studiować sztuki piękne w Paryżu, zamieszkała w polskiej ambasadzie z „pełną obsługą” i jeszcze ambasada zobowiązana była do odwożenia jej na uczelnię i przywożenia z powrotem,
Najsłynniejszą postacią był Andrzej Jaroszewicz syn Piotra Jaroszewicza z pierwszego małżeństwa. Kierowca rajdowy, brylujący na salonach Europy, zmieniający kobiety równie często, jak samochody. Wiele podstarzałych już gwiazd polskiej estrady ma czułe i szalone wspomnienia światowego życia u jego boku. On sam dzisiaj, po morderstwie ojca, pozbawiony dostępu do rodzinnego majątku smętnie komentuje swoje ponoć smutne i pozbawione miłości rodzinnej życie.
Wszyscy oni ustawiani przez swoje SBckie rodziny przeznaczeni byli do lepszego losu..
Dzisiaj podsumowanie „kariery” współczesnego baroniątka SBckiego zamieściła na swoim blogu Voit.
Marcin Dubieniecki szukający partnerki w kręgach córek ludzi władzy sięgnął po córkę prezydenta państwa. I nie przeszkadzało mu, że była w tym czasie mężatką. A jej nie przeszkadzało grać rolę przykładnej żony gdy wspierała oszukańczą kampanię prezydencką swojego ojca. Tak, jak nie przeszkadza jej, że w czasie, gdy nie minęła jeszcze żałoba, jej mąż z odszkodowania z opłaconej NASZYMI pieniędzmi polisy na życie po zmarłym teściu i jego żonie kupuje Porsche i bezwstydnie rżnie panisko śmiejąc się i z katastrofy smoleńskiej i z nas.
Moralność – to ostatnia cecha, jakiej należy doszukiwać się w środowisku czerwonych. Bez względu czy rzecz dotyczy czerwonej lewicy czy czerwonej prawicy.
Voit porusza wiele afer, w których występuje postać prezydenckiego zięcia.
Ale myli się Voit, gdy sądzi, że pod konfliktem z Jolantą Szczypińską kryją się urazy natury partyjno-osobistej. Nie. Chodzi także o pieniądze. Bo to właśnie Jolanta Szczypińska firmowała na samym początku, tuż po uwłaszczeniu się Kaczyńskiego na „RSW Książka Prasa Ruch” swoim nazwiskiem spółki, jakie w oparciu o ten majątek zostały stworzone. Sprzeciw Szczypińskiej wobec prób robienia kariery przez Dubienieckiego w zarządzanej przez nią strukturze PiS i obraźliwe listy pewnego siebie spadkobiercy nienależnego mu majątku, wysyłane przez niego do Szczypińskiej dowodzą , że sprawa musi dotyczyć niebagatelnych pieniędzy – wszak Dubienieckiego małe pieniądze nie interesują. Przecież za napisanie pisma o ułaskawienie zwykł był pobierać 26 tysięcy złotych. I zapewne fakt, że ułaskawienie zależało od ojca jego żony, prezydenta Polski – nie miał żadnego znaczenia. Inni adwokaci za takie pisma biorą jakieś 200 czy 300 złotych - widocznie nie są tak świetnymi adwokatami, jak Dubieniecki.
A przecież poza Dubienieckim jest też postać kuzyna Kaczyńskich Jana Tomaszewskiego – równie pazernego i niemoralnego, korzystającego z nepotyzmu braci Kaczyńskich, który nie wstydził się i nie wahał brać pieniędzy z kilku etatów, których łączny czas dziennej pracy nie mieścił się w dobie.
I nie bez powodu nazwiska oligarchów w rodzaju Kulczyka czy Krauzego łączą się tak ściśle z nazwiskami najwyżej usytuowanych polityków, ba, prezydentów państwa, jak Kwaśniewski czy Kaczyński.
To bagienne środowisko lewych interesów, nienależnych ogromnych fortun, wykorzystywania układów rodzinnych i towarzyskich – to właśnie jest to, co nazywa się postkomuną.
Dopuszczeni do niej ludzie, którym środowiska współdziałające ze sobą od czasów „batiuszki” Stalina wyznaczyły role i zadania – dzisiaj okłamując Polaków i prezentując swoje kolejne „zmiany wizerunku” brane z powietrza, ot, tak, na zawołanie, w zależności od tego jaką korzyść mogą przynieść – nadal mają ogromne wpływy i możliwości.
Jedyne, czego się boją – to prawa demokracji.
Dlatego ją ze wszystkich sił kwestionują i zwalczają.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka