Tytuł powinien być inny:
Jak Igor Janke Marka Migalskiego do kompromitacji przywiódł i jak Bartoszem Arłukowiczem zastąpił.
To było bardzo sprytne, dobrze przemyślane, koncepcyjnie spójne i doskonale wykonane.
Pozbycie się niezwykle groźnego przeciwnika. Kogoś, czyje zdanie i opinia o sytuacji w PiS mogły otwierać ludziom oczy. I im więcej wywoływały wściekłości, histerii i nienawiści – tym bardziej nabierały znaczenia i tym bardziej prezentowały PiS, jego prominentów i samego Kaczyńskiego w dramatycznie złym świetle.
Migalski był dobrze widziany w identycznie kompromitującej go roli, wtedy gdy używał pałki w interesie PiS i Kaczyńskiego. Dokładnie taki sam Migalski uderzający w PiS, na swoim blogu, w Salonie 24, stal się zagrożeniem dla koncepcji stworzenia (potencjalnego na razie, tylko potencjalnego, spokojnie...) ośrodka „myśli pisowskiej”. Bo ją ośmiesza, bo pokazuje jej miałkość i prymitywizm
Zarówno on sam, jak i wściekle atakujący go zwolennicy Kaczyńskiego – prezentują czytelnikom Migalskiego żałosny poziom środowiska, któremu marzy się dorwanie do władzy.
I to należało ukrócić. A Migalskiego ośmieszyć.
Tymczasem rejony oddziaływania na władzę, jakieś jej resztówki po latach rządów i wpływów politycznych Kaczyńskich kurczą się dramatycznie. Nic więc dziwnego, że następuje zjawisko konsolidacji środowiskowej, trwa przepychanie się we własnym gronie, po trupach niedawnych przyjaciół, którzy stali się konkurencją, byle bliżej decydentów, byłe łaskawszym okiem na starania i zasługi spojrzeli, byle się załapać, skoro gdzie indziej szans nie ma.
Bartosz Arłukowicz w roli kwiatka do kożucha przydał się wczoraj i od dziś jest już właściwie niepotrzebny. No może jedynie po to, by pokazać, jak bardzo patriotyczne i słuszne, wynikające z głęboko antykomunistycznych poglądów są ataki „prawicy” pisowskiej na niego.
Czesław Bielecki ze swoją inteligencją, czarującą erudycją i „gadanem” a nawet aktorsko ustawionym głosem oraz świetną sylwetką – dostał w prezencie swoje, całkowicie zresztą bezproduktywne spotkanie wyborcze. Głównie po to, by z braku takowej w samym PiS, wystąpił w roli elity intelektualnej PiS, przydając mu swojego blasku. Trochę się Bieleckiemu dziwię, że się zdecydował na rolę listka figowego – bo przecież jesień idzie a listki i tak spadną. W błoto.
I właściwie na tym można by opis imprezy w kawiarni „Na Rozdrożu” zakończyć.
Ale jest jedna rzecz, która uderzyła mnie w tym spotkaniu.
Jeden element wyszkolenia pisowskich kadr – widoczny także w telewizji. Jeśli widzicie dziennikarza, pozwalającego wypowiedzieć się pisowcom, nie przerywającego im - a przerywającego, grzecznie oczywiście, „dodatkowymi pytaniami” wypowiedź niepisowca – możecie być pewni, że stosuje właśnie manipulację, że używa techniki wspierania PiS. Da się to zaobserwować wszędzie tam, gdzie audycje publicystyczne prowadzą sympatyzujący lub wręcz podlegli Kaczyńskiemu dziennikarze.
Niby nic. Coś takiego pozornie niewinnego, nie do zauważenia, a przynajmniej nie w kontekście celu, jakiemu ma służyć.
To dwa elementy:
przerywanie wypowiedzi i zagadywanie przeciwnika uporczywym i niedającym się wstrzymać monologiem – stosowane nagminnie przez ludzi PiS. ( którego nie przerywa także prowadzący „bezradny” dziennikarz)
I szum, wrzawa, „monolog powszechny”, hałas - zagłuszający wypowiedzi przeciwników politycznych PiS, wymuszający powtarzanie mówionych fraz, zawieszanie głosu, niedokończenie zdań a nawet pojedynczych słów, irytacja - okradający z sensu i odbierający im siłę wymowy.
Te uwagi, niejako na marginesie, kieruję do ludzi, którzy biorą udział w „dyskusjach publicystycznych” np. u Rymanowskiego, człowieka, który tę technikę manipulacji opanował do perfekcji.
I coś takiego, nie wiem, na ile świadomego, na ile celowego, (czyżby przekaz realizowali niefachowcy, kompletni amatorzy?) zaobserwowałam wczoraj, szczególnie w pierwszej częśći, fatalnie nagłośnionej, fatalnie oświetlonej, pełnej dominującego „szumu tła” - dyskusji Migalskiego z Arłukowiczem.
Tyle o części oficjalnej, politycznej wczorajszego spotkania Salonu 24.
Część towarzyska, jak zawsze, nie budzi mojego zainteresowania, bo też i ważna nie jest
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka