Kanapowy opozycjonista dzisiaj usiłuje w swojej niezłomnej walce z PO nadrobić czas rzeczywistych zasług w walce z komuną. To nic, że czasy są demokratyczne, że jest wolność słowa, a nawet wolność oszczerstw i kłamstw, jakimi kanapowiec podpiera swoje wątłe racje – to nic, wszak najważniejsze jest stawiać opór. Komu? Po co? A czort go wie.
Nie chodzi o Polskę, nie chodzi o idee – chodzi o ten straszliwie piekący wstydem brak zasług, jakichkolwiek możliwości wykazania się odwagą z czasów rzeczywistego oporu, z czasów, w których płaciło się za niezgodę na otaczającą rzeczywistość - poniewierką, szykanami, upokorzeniami, pobiciem, utratą pracy, więzieniem, zdrowiem a nawet życiem.
Dziś kanapowiec takiej ceny nie zapłaci – więc tanio, bardzo tanio, chce kupić sobie markę, tytuł, miano: opozycjonista. Tanio – to znaczy tylko własnym wrzaskiem przekonując o swojej krzywdzie, jaką czyni mu władza.
Wrzeszczy więc kanapowiec i wrzeszczą jego akolici, których możliwość wrzasku zależna jest od kanapowaca.
Wrzeszczy Rafał Rogalski – zawód: mecenas. Osiągnięcia w zawodzie: żadne.
Reprezentuje ów mecenas kilka rodzin pisowskich:
Dariusza Fedorowicza, brata tlumacza Lecha Kaczyńskiego – Aleksandra Fedorowicza.
Bartosza Fetlińskiego i Włodzimierza Fetlińskiego – syna i męża Janiny Fetlińskiej – senator z PiS
Beatę Gosiewską, Jadwigę Czarnoleską-Gosiewską, Jana Gosiewskiego – drugą żonę, matkę i ojca Przemysława Gosiewskiego – od wielu lat jednego z najbardziej zaufanych współpracownikow prezesa PiS.
Katarzynę Putrę – żonę wicemarszałka sejmu z PiS Krzysztofa Putry
Jacka Świata. – męża Aleksandry Natali-Świat poseł z PiS
i Jarosława Kaczyńskiego – też z PiS.
Rogalski, nie wiedzieć czemu nazywany „pełnomocnikiem rodzin smoleńskich”, chociaż reprezentuje zaledwie sześć z dziewięćdziesięciu pięciu rodzin ofiar katastrofy - wrzeszczy domagając się wciąż czegoś a to od prokuratury, a to od sądu, a to od rządu.
Nieważne zupełnie o co wrzeszczy – bo wiadomo, że chodzi o pieniądze. To święte prawo rodzin. Ale przy okazji można rozgrywać grę polityczną, której nadaje się walor gry z reżimem niemal takim samym, jak reżim komunistyczny.
Nie udał się wrzask i robienie bohaterów z parki małżeństwa Dubienieckich, bo mąż pani mecenas Kaczyńskiej, także mecenas, okazał się był mieć na życiorysie plamy, które zdyskwalifikowały i jego i żonę, jako potencjalnych kandydatów na współczesnych opozycjonistów, lokując oboje raczej w sferze niezbyt czystych interesów i biznesów.
No to sięgnięto bez wahania po matkę – Jadwigę Kaczyńską. Sięgnął po nią oczywiście niezawodny w brutalizowaniu prawdy, także spragniony sławy opozycjonisty Tomasz Sakiewicz – wysyłając na wywiad Anitę Gargas. Komentowanie tego – wybaczcie, nie zniżę się do poziomu takich metod walki.
Być może Stanisław Janecki na blogu „Jarosław Kaczyński” zechce o tym opowiedzieć więcej, jako, że i jemu brakuje „zakładki”: opozycja, w życiorysie, który niemal w całości wypełnia „zakładka”; propaganda pisowska.- reszta to stanowiska, na które był przez PiS pakowany, i z których był przez „nie-PiS” niemal natychmiast wypakowywany.
A być może opisze nam sens i znaczenie takiego „duszoszczipatielnego” zabiegu naczelny redaktor „Uważam Rze” Paweł Lisicki.
Tylko mam nadzieję, że się do tego znacznie lepiej przygotuje, niż do tekstu w dzisiejszym numerze swojego pisma, w którym wszystko, co napisał bierze w łeb z prostego faktu, że redaktorowi nie chciało sprawdzić się faktów – i… napisał, że „pan prezes Kaczyński” nawiedził sklep ”Biedronki” i tamże w licznej asyście poczynił był słynne już przepłacone zakupy. ( wstyd redaktorze, wstyd, jak cholera!)
Ot i mamy rzetelność faktów zmierzających do ustanowienia Jarosława Kaczyńskiego – bohaterem opozycji we współczesnej wersji, na nowo kreowanej, po pisowsku, historii Polski.
Sam Kaczyński napisał list do marszałka sejmu Grzegorza Schetyny, w którym rad nierad, wobec groźby upokorzenia odebraniem immunitetu przez Sejm, albo i co gorsza – wobec perspektywy jeszcze gorszego upokorzenia nieodebrania mu tegoż immunitetu – sam się go, dobrowolnie pozbawia – w geście bohaterskiego aktu dobrowolnej rezygnacji – oszczędziwszy nam tym samym widoku swojej twarzy w momencie decyzji Sejmu.
Może też zostanie nam oszczędzony widok Kaczyńskiego wyindywidualizowanego z rozentuzjazmowanego tłumu na Krakowskim Przedmieściu.
Bowiem wzorem cywilizowanych państw, władze Warszawy być może podejmą decyzję o wyłączeniu miejsc w bezpośredniej przyległości do najważniejszych instytucji państwa – i wzorem Białego Domu uczynią z nich strefę wolną od zgromadzeń.
Zatem należy się spodziewać, że skrzynki na kartofle zostaną ustawione w nowym Hyde Parku – gdzie nowi opozycjoniści będą mogli do woli zdobywać szlify starych opozycjonistów.
Ale coś mi mówi, że nie bardzo będą chcieli.
A w ogóle to złe czasy nastały dla kanapowej opozycji.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka