Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
1001
BLOG

Pieniądze - narzędzie polityki

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 45

Temat dojenia instytucji państwa, funduszy europejskich oraz prywatnych sponsorów pojawiał się już w moich tekstach parę razy.

Pieniędzy na ”rynku” pochodzących z dotacji, grantów, subwencji, dofinansowań, datków i odpisów podatkowych – jest naprawdę bardzo dużo.

Swoistą sztuką, w której wyspecjalizowało się sporo środowisk jest docieranie do tego korytka i umiejętne z niego czerpanie. Niektórzy czerpią przy pomocy wielkiej łyżki, inni zaledwie skubną maleńką łyżeczką.

Temat ogromny, jak ogromna jest liczba stowarzyszeń, fundacji, przeróżnych instytutów, w których zgromadzeni ludzie czerpią ogromną satysfakcję ze swojej pracy – satysfakcję finansową, bowiem zarobki, jakie współdzielą miedzy sobą na zasadzie: ty dasz zarobić mnie – ja dam zarobić tobie” pozwalają im niewątpliwie czuć się elitą.

Ruszenie tego gniazda szerszeni napotyka na wściekły odpór samych zainteresowanych – i potwierdza fakt, jak wiele osób ma szansę „umoczyć dziób” w zawartości owego korytka, rokrocznie zasilanego głównie z państwowej kasy, z pieniędzy podatników.

Myślę, że temat ten wielokrotnie będzie przeze mnie poruszany.

Dzisiaj jednak chciałam zając się tematem pieniędzy wyłącznie państwowych i ich bezczelnego i bezwstydnego zawłaszczania prze klasę próżniaczą – przez świat polityki.

Głośne w ostatnich dniach 304 euro – to czubek góry lodowej.

Podobnie, jak pamiętne 300 złotych nienależnej diety poselskiej wyłudzone przez Jarosława Kaczyńskiego i dwudziestu kilku posłów z wierchuszki poselskiej, którzy dla ich zdobycia, tak, dla tych marnych trzech stówek, fałszowali swoje usprawiedliwienia i nakłonili całkiem sporą grupę lekarzy do wydania lewych L4. Nawet nie wiem, czy ktokolwiek, jakiś prokurator zajął się sprawą chociażby tych lekarzy na pisowskich usługach – o samych posłach nie mówiąc.

Zapewne powiedzieli sobie w prokuraturze, że trzysta złotych – to znikoma szkodliwość społeczna czynu.

304 euro za podpis europosłów na liście obecności komisji poselskiej – także wydaje się kwotą niespecjalnie ogromną w pojedynczym przypadku.

Nawet afera europosłów PiS rozliczających przejazd samochodem do Brukseli w dwóch samochodach, podczas gdy rzeczywiście odbywali podróż jednym samochodem - nie robi specjalnego wrażenia, co do uzyskanych korzyści majątkowych.

Wrażenie robią oczywiście dochody europosłów, straszliwa rozrzutność na świadczenia dla nich sięgająca łącznie niemal stu tysięcy złotych miesięcznie.

Dochody naszych parlamentarzystów też nie należą do najniższych w świecie.

Premie przyznawane w Sejmie, senacie, ministerstwach i agendach rządowych idą w setki milionów złotych.

Odszkodowania przyznane rodzinom pracowników państwa, którzy zginęli w katastrofach, renty dla rodzin, dzieci, rodziców, niepracujących małżonków – wołają o pomstę do nieba. Nie, nie mam na myśli tych rent, zasiłków, które rodziny te otrzymują, jak wszystkie polskie rodziny w sytuacjach podobnych z instytucji państwa, w ramach gwarantowanych świadczeń.

Mam na myśli te pieniądze, które są opatrzone banderolą „specjalne”. Dodatkowe świadczenia bezwstydnie przyznawane i równie bezwstydnie przyjmowane.

Te pochodzące z podatków płaconych przez głodujących emerytów i ludzi zarabiających płace tak niskie, że ich realna wartość nie daje szansy na przeżycie. Dosłownie – NIE DAJE SZANSY NA PRZEŻYCIE.

Skandalem, hańbą współczesnej Polski jest ustalenie progów minimum emerytur dla ściągalności komorniczej na poziomie, za który nie da się przeżyć więcej niż tydzień i to bardzo skromnie.

Jeszcze większą hańbą współczesnej Polski jest ustalenie progu minimum dla pomocy socjalnej, który wyklucza miliony nędzarzy z szansy na jakąkolwiek pomoc.

I nie mówię tu o osobach wyciągających rękę po państwowe zasiłki.

Mówię o emerytach, ludziach, którzy przepracowali swoje życie, odkładali składkę na swoje emerytury i dzisiaj od tych emerytur nadal płacą podatki.

Płacą i patrzą, jak pieniądze, które w ich budżetach, te KILKADZIESIĄT lub STOKILKADZIESIĄT złotych miesięcznie – mogłyby zapewnić na przykład zakup lekarstw – są bezczelnie, na ich oczach przeznaczane na luksusowy poziom życia kasty urzędniczo-politycznej. Widzą, że KILKUDZIESIĘCIU emerytów składa się na taką jedną rentę specjalną, zapewniającą komuś to, z czego okradziono miliony innych, starych, chorych bezbronnych ludzi – na przyzwoite życie.

Patrzą na swoje rodziny, w których nie starcza na nic, na chorych mężów i żony, lub na własną samotność, w której nawet utrzymanie jednego psiaka czy kociaka – przyjaciela -  jest niemożliwe, bo i samemu bez wsparcia dobrych ludzi trzeba by umierać.

Polska bieda jest kosztowna i droga – skutkuje płaceniem lichwiarskich odsetek od „chwilówek” – bez których widmo głodu, takiego najzwyklejszego GŁODU, braku na chleb, zagląda ludziom w oczy.

Polska bieda jest brudna – bo skąd brać na środki czystości, gdy nie ma na jedzenie?

Polska bieda jest chora – bo leki są drogie – a wybór jest dramatyczny: albo się leczysz, albo jesz.

Przecież mówimy o ludziach, którzy mają za sobą co najmniej dwadzieścia pięć lat pracy!

W tym kontekście bezwstyd szastania pieniędzmi wydartymi niemal dziesięciu milionom emerytów w Polsce – poraża bezwzględnością wszystkich kolejnych rządów. Jakby wspólna im była przynależność do tej samy rasy panów –samych siebie szanujących i wzajemnie dbających o poziom życia swojej grupy społecznej.

Jest różnica, czy strącone 19% podatku odjęte zostało od kwoty trzech i pół tysięcy złotych (mniej więcej średnia krajowa) czy od ośmiuset złotych. W pierwszym przypadku realna kwota pozostająca po potrąceniach daje możliwość funkcjonowania. W przypadku drugim – takiej możliwości po prostu nie ma.

Nie ma zatem w moim kraju mowy o równym traktowaniu obywateli.

Nikt nie upomni się o miliony starych ludzi – a oni przecież nie pójdą palić opon i rzucać mutrami w okna ministerstw ani nawet nie urządzą głodówki na galerii sejmowej.

Wyrzucani z mieszkań za niepłacone czynsze, poniewierani w jakichś zawilgoconych, zagrzybionych  spelunkach nazywanych mieszkaniami socjalnymi, ściubiący złoty siedemdziesiąt na pół chleba, ograbieni przez komorników ze wszystkiego, bo kiedyś zaciągnęli jakieś kredyty by przeżyć - patrzą, jak państwo dzisiaj wolne, o którym marzyli przez cale życie, pasożytuje na nich – ich pieniędzmi racząc ponad stan swoich wybrańców.

Piszę dzisiaj ten tekst nie tylko dlatego, że oburza mnie ta rozrzutność i zarazem pazerność niepohamowana ludzi polityki. Nie tylko dlatego, że nie mogę się pogodzić z niesprawiedliwością i niezasłużenie ciężkim losem starych ludzi w Polsce.

Piszę ten tekst ze względów politycznych.

Bo takimi starymi ludźmi sponiewieranymi przez życie i los – tak łatwo się manewruje, manipuluje, oszukuje ich i zwodzi.

A oni – to 10 milionów głosów w urnach.

I tego nie wolno rządzącym lekceważyć.

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Polityka