Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
1259
BLOG

Wroga naszego powszedniego

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 38

Rozumiem, że państwo na rubieżach cywilizacji, bezustannie poddawane potrzebie obrony własnej tożsamości, nieustannie zagrożone, przez całą swoją historię rozszarpywane, wykształciło w zamieszkującym te ziemie narodzie świadomość wroga.

Wroga zewnętrznego i wroga wewnętrznego.

Między Rosją, potężnym wrogiem słowiańskim, z którym nie potrafiliśmy nigdy znaleźć wspólnego, mimo podobieństw, języka – a Niemcami, wrogiem germańskim, od którego oddzielało nas wszystko: język, kultura, tradycja, sztuka a nawet obyczaj – my, Polacy zagubieni i stłamszeni wiekami wojen, zaborów, okupacji – trwaliśmy w poczuciu naszej odrębności, wspierani naszym poczuciem patriotyzmu i wiary.

Ten wstęp jest i prawdą i kłamstwem.

Prawdą – bo tak opisuje nasze dzieje literatura i ta dawna i współczesna. Tak nauczane są dzieci z podręczników historii.

Kłamstwem – bo przedstawia naród, jako monolit, którym Polacy nigdy nie byli. Bo różnie pojmowali interes narodowy, który zawsze, także i dzisiaj, był i jest pochodną wyłącznie interesu osobistego. Rachunku korzyści i strat.

Na styku cywilizacji, kultur, w pokoju przechodnim miedzy Zachodem a Wschodem, Północą i Południem – Polska była krajem, w którym wciąż ktoś ustawiał swoje parawany, ścianki działowe, przepierzenia, oddzielając się od reszty mieszkańców. Ale wielu też przenikało poza te granice, uświadamiając ich iluzoryczność pozostałym lokatorom.

Mieszanie się religii, obyczajów - wytwarzało równolegle etos środowiskowy różny dla różnych środowisk, którego celem była ochrona przed mezaliansem „ubogiej panny”.

Ale przecież każde z tych środowisk inaczej ów mezalians pojmowało.

Przez całą naszą historię wędrujemy od sojuszu do sojuszu. Jak nie z Czechami, to z Sasami, jak nie z Prusami to Litwą, jak nie ze Skandynawiami to z Węgrami, Francją, Austrią i Bóg wie z kim jeszcze.

I zawsze towarzyszą temu ostre spory wewnętrzne. Aż po nazwanie wzajemne zdrajcami i tych, których polityka wygrała i tych, którzy przegrali.

I nie zawsze, to, co nas, Polaków, kaleczyło, ograbiało z jednego – nie przynosiło korzyści wymiernych w czym innym. Czasami wręcz prowadziło jakby wbrew powszechnie przyjętym poglądom do rozwoju, który w innej sytuacji dziejowej byłby najprawdopodobniej niemożliwy.

Nie mielibyśmy dzisiaj Łodzi, wspaniałej architektury Warszawy, Malborka, poaustriackich fortyfikacji i uregulowanych rzek galicyjskich i secesyjnych perełek Krakowa, Gdańska, Ziem Zachodnich z Wrocławiem, Śląska – gdyby nie owa polska historia „zdrad narodowych”.

Trudno dzisiaj ważyć na szali korzyści i straty wybuchu wspanialej literatury romantycznej a po niej całego nurtu pozytywistycznego – powstałych i wspaniale rozwijających się przecież podczas zaborów. Można sobie dzisiaj wyobrazić polską kulturę, sztukę bez powstałych w proteście wobec komunistycznej władzy dzieł? Ale czy można też mówić o braku dobrej, powszechnej edukacji świetnego kształcenia Polaków w PRL?

Nawet nasz „szeleszczący” innym nacjom język ulegał zmianom, przekształceniom, naleciałościom, regionalizmom, makaronizmom i innym różnym –izmom. Z istniejących do dzisiaj gwar dowodzących obcych wpływów i różnorodnego kształtowania się w różnych regionach Polski – wiódł nas w dzisiejsze, wcale nie zunifikowane,  brzmienie, jakże pełne nowych wulgaryzmów, które przyniosła globalizacja i technicyzacja świata.

Kimże jest więc dzisiaj, w czasach wolności i demokracji, nasz wróg?

Czy polityka, dokonująca wyboru własnych kryteriów w zależności od kreowania bądź akceptowania ideologii poszczególnych partii – może, ma prawo, określać wroga?

Czyjego wroga?

Polski? Państwa? Narodu? Regionów geograficznych? Grup etnicznych? Poszczególnych środowisk? Pojedynczego obywatela?

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Polityka