Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
1574
BLOG

Tragikomiczny pan Ajabardziej

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 73

 

 „ my te wybory wygramy” „ po wygranych przez nas wyborach”, „premier Kaczyński znów będzie premierem, po wyborach „…

Otóż to… Premier Kaczyński. Były, bardzo były, premier Kaczyński. Nieudany polityk, który obejmował fotel premiera po niezwykle dobrze odbieranym przez Polaków premierze ze swojej własnej partii, którego wraz z bratem-prezydentem po prostu z zawiści i ze strachu o własną pozycję wyrzucili. Premier, który posiadał wszystkie atrybuty władzy – ale na skutek własnej nieudolności, megalomanii i ignorancji utrzymał się na stołku premiera zaledwie przez rok. Jego rząd upadał w niesławie licznych afer, w których zresztą sam premier maczał palce, traktując afery, ich tworzenie a następnie zwalczanie, jako swoiste hobby.

I nawet wtedy były premier Jarosław Kaczyński wrzeszczał, jak dzisiaj wywrzaskuje i on i jego ludzie o zwycięstwie. Wrzeszczał, że jeśli jego partia nie wprowadzi do Sejmu 280 posłów – on przestanie tą partią kierować.

A potem przerażony perspektywą, że trzeba będzie wywiązać się z publicznie danego słowa po sromotnej przegranej, po klęsce wyborczej, po odrzuceniu i jego i PiS przez Polaków – bezwstydnie, bez najmniejszego zażenowania stwierdził „ żartowałem z tym odejściem z funkcji szefa PiS”.

Nie mógł odejść – bo wtedy, bez tej jedynej, jaka mu pozostała, funkcji z tytułem przynajmniej prezesa jednej z partii, byłby tym kim naprawdę jest w polskiej polityce – wrzaskliwym, komicznym panem Ajabardziej.

Pan Ajabardziej, którego postać wyindywidualizowana już nie z rozentuzjazmowanego tłumu, ale z szarej masy odindywidualizowanego tłumu, rozwieszona na bilbordach, starannie wyfotoszopowana, wyszczuplona i wyprzystojniona z tytułem marzeniem: PREMIER obok nazwiska – zapewne wbrew woli autorów owego bilbordu jest tam, u góry, tym kim jest. Samotnym zarozumialcem, bez związku z Polakami i Polską, wywyższającym się ponad własny elektorat, ponad ów darzony bezbrzeżną pogardą ciemny lud, którego masa ma służyć jedynie do wypchnięcia go w górę, do zapewnienia osobistych korzyści. Megaloman, frustrat, jazgotliwy uzurpator.

Sam bilbord jest oszustwem, kłamstwem, kpiną z prawa, krętactwem wynikającym z luki, nieuczciwością, nadużyciem. Jest elementem kampanii wyborczej, któorej ma służyć, mimo, a może dlatego, że jeszcze jej nie ogłoszono.

Ale przecież nadużywanie prawa, stawianie się ponad nim, wykorzystywanie do tego celu kiedyś funkcji brata-prezydenta, wszelkich sposobów gry politycznej z usadzaniem podporządkowanych sobie dowolną metodą ludzi na stanowiskach instytucji państwowych, a nawet tworzenie tajnej policji dla własnych celów - to znaki szczególne tego zaledwie rocznego premierowania pana Ajabardziej.

Można dochodzić przyczyn powstania megalomańskiego poczucia „ mnie i bratu się należy” i sięgać w odległą przeszłość domu rodzinnego i nadzwyczajnego wsparcia w czasach stalinowskich, jakiego komuna udzielała tej rodzinie.

Tym, co jest jednak znacznie bardziej istotne dzisiaj, przed wyborami w roku 2011 – jest analogia do wyborów 2007 roku, ale i brak parasola ochronnego, jakim był brat prezydent – więc znacznie bardziej realna perspektywa poniesienia odpowiedzialności. Odpowiedzialności cywilnej w procesach cywilnych, karnej w procesach karnych wytoczonych Kaczyńskiemu a przede wszystkim odpowiedzialności politycznej przed Trybunałem Stanu za śmierć niewinnej osoby, wobec której zorganizowano aferalną, kpiącą z prawa, pokazówkę polityczną angażując przeciwko niej aparat państwa z premierem i ministrem sprawiedliwości na czele. Ministrem Ziobro i PREMIEREM Kaczyńskim.

Dziś Kaczyński już nie gra o 280 posłów w sejmie dających mu perspektywę samodzielnego rządzenia. Dzisiaj gra o swoje wszystko. O dalsze bycie w polityce, przynajmniej do emerytury, jeśli już nie dziewięćdziesiątego roku życia, jak kiedyś chełpliwie zapowiadał. O szefowanie swojej partii, gdzie go już nie chcą i gdzie toczy się walka o jego fotel a jednym z walczących jest Zbigniew Ziobro. O pieniądze, których być może partia nie będzie chciała wykładać na kosztowne przeprosiny w mediach, za kłamstwa i oszczerstwa. O splendor i życie nad stan, do jakiego przywykł za publiczne, nie za swoje pieniądze. O to by nie ujawniono prawdy o nim, o jego rodzinie, o zdrowiu i chorobach, o układach i związkach, pochodzeniu i powiązaniach, o zasobach w archiwach IPN. O to wszystko, o czym dzięki chichotowi historii, dzięki niezwykłemu zbiegowi przypadków, mógł sam decydować – a dzisiaj już nie może.

To rozpaczliwa obrona przed upokorzeniem, jakim jest dla Kaczyńskiego stanie się takim samym obywatelem, jak każdy, w demokratycznym kraju. Bo on chce być Ajabardziej.

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (73)

Inne tematy w dziale Polityka