Zacznijmy od tego, że promowanie przez Igora Janke „Uważam Rze” należy uznać za pożyteczne. Pożyteczne w sytuacji równoległego promowania przez ośrodki powiązane finansowo ze spółkami Jarosława Kaczyńskiego biuletynu partyjnego PiS „Gazety Polskiej Codziennie” – lichej wydawniczo i jeszcze bardziej kiepskiej treściowo, wyborczej propagandówki, zasilającej bocznym torem, poza rozliczeniami Komitetu Wyborczego PiS, partię Kaczyńskiego.
Rzecz bowiem dotyczy sfery moralności w działalności publicznej i przekraczania jej granic.
Igor Janke promując „Uważam Rze” zwraca uwagę na tekst Piotra Semki o Nergalu i stawia dramatyczne pytania:
„Zastanawiam się, jak można na takie historie reagować. Czy należy je zostawić i nie nagłaśniać? Moim zdaniem nie. Jeśli będziemy zostawiać takie historie i przechodzić obojętnie, to jaki będzie następny krok? Co obejrzymy w telewizji publicznej w przyszłym miesiącu?”
Odpowiedź jest banalnie prosta: zobaczymy wybory.
Zobaczymy spektakl, jak zawsze przed wyborami pełen nieuczciwości, demoralizujących postaw, kłamstw, oszczerstw, rozpalania emocji sięgających najniższych ludzkich instynktów.
Być może Kościół i jego hierarchowie zmuszeni zostaną sprawą Nergala do rozważenia, co jest bardziej z punktu widzenia etyki katolickiej gorszące – Nergal i jego głupi wyskok z darciem Biblii czy świadomie wprowadzanie w błąd poprzez uporczywe głoszenie kłamstw i oszczerstw oraz organizowanie happeningów będących seansami nienawiści, w których szarga się symbole religijne, regularnie, dzień po dniu, nagłaśniane i pokazywane w telewizji?.
Być może hierarchowie Kościoła zastanowią się czy podarta Biblia rzucana jak śmieć garstce widzów na zamkniętym spektaklu ma jednak mniejszy wpływ demoralizujący na ludzi niż publiczne traktowanie krzyża jako symbolu, z którego odarto Jezusa i zawłaszczono dla potrzeb politycznych jednej, niemoralnej, postPZPRowskiej partii?
Dzisiaj, po jednym podartym egzemplarzu Biblii - nie ma śladu, jak przypuszczam także w głowach uczestników tego gówniarskiego zdarzenia..
Po znieważonym bluźnierczo krzyżu, ślad w sercach katolików jest. Zwłaszcza, że ten sam krzyż, gdy przestał być politycznie potrzebny, gdy przestał służyć partii i jej „zbawicielowi” – stoi samotny w kościele św. Anny i nikt tam do niego z jego niedawnych „obrońców” pod wodzą pracownika Milicji Obywatelskiej z PRL już nie zagląda.
Sięganie po symbole religijne w celach sprzecznych z przeznaczeniem tych symboli, tolerowanie takich zjawisk – jest krańcową formą naruszania podstawowych wartości moralnych tworzących podstawy funkcjonowania społeczeństwa.
Jednak zwracanie wybiórcze uwagi na te zdarzenia, a co gorsza, traktowanie jednych, jako zasługujących na napiętnowanie a innych jawne wręcz wspieranie – to dopiero jest robienie mętliku moralnego.
Kłamstwo, oszustwo, celowo popełniane, jest grzechem znacznie gorszym od darcia Biblii – bo o ile to drugie jest czynione przez człowieka odcinającego się od religii katolickiej – to pierwsze dotyczy ludzi, którzy czynią to w ramach Kościoła i pod jego patronatem.
I o ile to pierwsze nie nosi znamion czynu karalnego w myśl prawa – to drugie przez prawo zostało ocenione wielokrotnym skazywaniem Kaczyńskiego i jego ludzi nakazami prostowania swoich kłamstw, zakazami ich dalszego głoszenia, płaceniem nawiązek i publicznym przepraszaniem.
W zwyczajnym ludzkim pojmowaniu dobra i zła – czyn Nergala jest niegodny, głupi i zły.
Gorszy, oburza, szarga świętości.
Ale czyny Kaczyńskiego i jego ludzi poza tym, że gorszą, oburzają, szargają świętości – na dodatek krzywdzą konkretnych ludzi dając o nich fałszywe świadectwo.
Podzielam wątpliwości Igora Janke: „Jeśli będziemy zostawiać takie historie i przechodzić obojętnie, to jaki będzie następny krok?”
Warto o tym teraz, przed wyborami, pomyśleć.
Możemy przecież nie dopuścić do tego następnego kroku.
http://jankepost.salon24.pl/341889,nergal-w-tvp-co-jeszcze-mozna-w-polsce-zrobic
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka