Retiarius Retiarius
156
BLOG

Najwyższy czas na kolejną nowelizację ustawy o IPN.

Retiarius Retiarius Polityka Obserwuj notkę 18

Siedem lat temu (jak ten czas leci) apelowałem w notce „Skończmy z „nazi”. Przynajmniej u siebie”. Niestety, końca nie widać. A już „za granicą” termin ten całkowicie wyparł Niemców, jako sprawców ludobójstwa w okresie II Wojny Światowej.

Wydaje się niemożliwe napisanie artykułu o Zagładzie (dla przejrzystości pomijamy pozostałe niemieckie zbrodnie – kwestia ich przypominania to osobny temat), bez odwołania się do Niemców i ich ówczesnego państwa. Coraz więcej przykładów na to, że dla wielu autorów nie stanowi to żadnego problemu. Co więcej, w owych tekstach Niemcy nie zostają całkowicie wyparci przez nazistów. Pojawiają się w pozytywnej roli nacji zwalczającej antysemityzm, odważnie rozliczającej ostatnich żyjących (tu już „nazistowskich”)  funkcjonariuszy III Rzeszy czy godnie upamiętniającej ofiary (nierzadko także niemieckie) „nazistów”. Absurdalności tej metody zakłamywania historii nie dostrzegli autorzy materiału opublikowanego na portalu DW.com. W tekście poświęconym Zagładzie Romów jako sprawców wymieniono nazistów, ale wspomniano też o Romach powoływanych do służby w ... niemieckim Wermachcie. 

Jak się temu przeciwstawić? Sprawdzać i w przypadku zauważenia błędów wzywać do korekty. I tak bez końca. Kto miałby to robić i w oparciu o jaką podstawę (pomijamy zwyczajną troskę o prawdę)? O tym w ostatnim akapicie. Raczej skuteczne wyeliminowanie kłamstwa o „polskich obozach” dowodzi, że taka metoda przynosi pożądane rezultaty. Oczywiście „druga strona” nie odpuszcza. Ostatnio coraz częściej w opisie zarówno wydarzeń historycznych jak i bieżących, dotyczących byłych niemieckich obozów koncentracyjnych i zagłady, napotkać można określenie „w Polsce”. W odniesieniu do przeszłości przeczytamy, że ktoś został np. deportowany (sam z siebie lub przez nazistów) do obozu np. Auschwitz „w Polsce”. W relacjach ze współczesności dowiemy się, że ktoś odwiedził np. „obóz zagłady Auschwitz w Polsce”. Ktoś zapyta – w czym problem? Ano w tym, że w Polsce nie było i nie ma wzmiankowanych obozów. W przeszłości były niemieckie obozy wybudowane na ziemiach okupowanych przez Niemców, a obecnie na ich miejscu znajdują się Muzea.

Najgorsze w tym wszystkim jest coś, co można uznać za brak szacunku dla odbiorcy przejawiający się albo w nierzetelnym informowaniu (wynikającym z niewiedzy, lenistwa lub braku umiejętności – może wszystko razem), albo w chęci manipulowania cynicznie okłamywanym czytelnikiem. Obstawiam to drugie.
         
Ostatni przykład. W The Jerusalem Post opublikowano artykuł poświęcony zmarłemu dzisiaj Panu Edwardowi Mosbergowi. Pan Mosberg, jako  były więzień niemieckich obozów, był jednym z nielicznego już grona „ocalałych z Holokaustu”. Jak opisano jego życie w wymienionym czasopiśmie?  Z tekstu nie dowiemy się kto utworzył getta i kto prześladował Żydów. Dwukrotnie pojawią się w nim jako sprawcy naziści. O Niemcach nie ma wzmianki. Jest mowa o Polsce, do której Pan Edward wrócił po wojnie i którą opuścił z powodu „zaciekłego” antysemityzmu. Skromna kwerenda w zasobach internetu pozwala odnaleźć wypowiedzi Pana Edwarda, z których wynika, że jednoznacznie podkreślał on (co raczej oczywiste i zrozumiałe) niemiecki charakter obozów. Zaś w jednym z wywiadów opuszczenie Polski po wojnie tłumaczył raczej problemami zdrowotnymi i niechęcią do komunizmu. Opowiadał się też – tak widział i swoją działalność – za poprawą relacji polsko-żydowskich. Nie znam życiorysu Pana Mosberga i nie wiem czy nie pozostawił on innych relacji, na których być może oparł swój tekst autor piszący dla The Jerusalem Post. Nie zmienia to faktu, że szacunek dla zmarłego, jednego z ostatnich świadków Zagłady, wymagał chyba bardziej wnikliwych badań i uwzględnienia przedstawionych powyżej poglądów i relacji Pana Mosberga.
 
Ale gdzie tu nowelizacja ustawy o IPN? Środowiska i instytucje deklarujące troskę o upamiętnianie ofiar Holokaustu oraz potrzebę edukowania o Zagładzie z całą mocą przeciwstawiają się dwóm zjawiskom – negowaniu Zagłady Żydów oraz „kłamstwom w obszarze Pamięci o Zagładzie”. W tym celu tworzy się specjalne definicje i opisuje w punktach co należy uznawać za „negacjonizm”, a co za „kłamstwo”. Proponuję zatem prawo, które za „kłamstwo” uznawać będzie pomijanie w materiale dotyczącym Zagłady niemieckiego państwa i Niemców jako sprawców. Getta nie tworzyły się same z siebie, również ludzie nie deportowali się dobrowolnie do obozów i nie zostali w nich zamordowani przez zły los.

Nowelizacja wyrażała będzie troskę o prawdę historyczną i przeciwstawiała się „kłamstwom w obszarze Pamięci o Zagładzie”. Będzie to swoiste „sprawdzam” dla licznych instytucji, instytutów i fundacji oraz Muzeów, które będą mogły udowodnić swoją rzeczywistą, a nie tylko deklarowaną troskę o to, by przechować testament ostatnich Świadków Zagłady, w tym prawdę o jej sprawcach.                 

Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka