Retiarius Retiarius
176
BLOG

Krokodyle łzy Muzeum Auschwitz nie pobudzą do wzrostu ziarna wolności.

Retiarius Retiarius Polityka Obserwuj notkę 0
Odwiedziłem dzisiaj konta X oraz fb PMA-B. Także na stronie Muzeum nie znalazłem żadnego oświadczenia odnoszącego się do wczorajszego ataku na wolność słowa podjętego przez Pana Emira Kira, który wskazał palcem dla kogo nie ma miejsca w „jego” Brukseli. Niektóre media otwarcie wyrażają radość z „przeganiania skrajnej prawicy”. Konserwatyści jeszcze nie muszą uciekać (bo i gdzie?) przed otwartą agresją, ale może czas by niektóre instytucje zamiast zwalczać mniej lub bardziej wyobrażone zagrożenia, zaczęły zwyczajnie troszczyć się o prawo dla wszystkich do upowszechniania swoich poglądów?

Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau wyraziło sprzeciw wobec cenzury z jaką spotkało się  na portalu facebook, który za niestosowne i niegodne publikacji uznał liczne (21) posty Muzeum. Sama reakcja jest zrozumiała i oczywista, ale wydaje się być wyłącznie doraźnym działaniem obliczonym na zabezpieczenie interesów Muzeum, a nie – czego można by oczekiwać od takiej instytucji – okazją do zwrócenia uwagi na coraz powszechniejsze zjawisko ograniczania wolności słowa we współczesnym świecie.

Nie ulega wątpliwości, że swoboda wypowiedzi jest fundamentem wszelkich innych swobód i jako taka najlepszym antidotum na różnorodne zagrożenia mogące skutkować zbrodniami przed którymi przestrzega (ściślej: powinno przestrzegać) PMA-B.    

Skąd zatem tak skromna reakcja i brak gotowości do zmierzenia się z narastającym problemem? Jeszcze jakiś czas temu konto X Auschwitz Memorial samo domagało się cenzury treści uznawanych za negacjonizm i surowo piętnowało Pana Elona Muska za tolerowanie na portalu X wpisów uznanych za antysemickie. Muzeum wołało o lepsze (czyt.: skuteczniejsze) algorytmy, które pozwoliłyby usuwać z przestrzeni publicznej materiały uznane za niewłaściwe  przez – no właśnie, przez kogo? – tych, którzy mają monopol na decydowanie o tym co jest, a co nie jest negacjonizmem lub antysemityzmem. Gdy jednak bezduszne algorytmy wykazały się skandalicznym brakiem wrażliwości i nie okazały ani odrobiny szacunku ofiarom niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau, podniesiono alarm. Ktoś powie, że nie należy porównywać postów upamiętniających byłych więźniów z wpisami nie mającymi nic wspólnego z historyczną prawdą, a nawet ze zwykłą przyzwoitością i kulturą osobistą. Problem w tym, że internet pełen jest historycznych „półprawd” i nieprawd oraz treści, które w istocie informują o stanie emocjonalnym autora i jego intelektualnych predyspozycjach, a nie o przedmiocie opisu. Dlaczego tylko Zagłada i tylko społeczność żydowska (doszło do tego jeszcze środowisko osób nazywających siebie LGBT + dalsze rozwinięcia zależne od prezentowanego przez autora poziomu postępu) mają podlegać jakiejś szczególnej ochronie?

Facebook nie po raz pierwszy cenzuruje wpisy, które nie sposób uznać za łamiące jakiekolwiek ogólnoludzkie zasady. Głośno było swego czasu o blokadzie konta Instytutu Pamięci Narodowej i o uniemożliwieniu IPN-owi promowania filmu o niemieckim obozie koncentracyjnym dla dzieci. Facebook zablokował też wpis o zamordowanym w Auschwitz Antonim Wielkiewiczu. Zapewne tylko z powodu mojej nieudolności (taką mam nadzieję) nie potrafię odszukać informacji o tym, że PMA-B przyłączyło się do protestujących wtedy osób i instytucji. Bo jeśli wówczas nie widziało zagrożenia dla wolności, to gdzie szukać przyczyn obecnego oburzenia?   

Są pewne przesłanki wskazujące na to, że kierownictwo Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau bynajmniej nie jest zainteresowane propagowaniem wolności słowa jako takiej. Czujność wykazano w przypadku nowelizacji Ustawy o IPN. Na „wysokości zadania” stanęła Międzynarodowa Rada Oświęcimska i należący do niej Dyrektor Muzeum. Cyniczne kłamstwo o „polskich obozach” podniesiono do rangi wyników badań nad Zagładą i skutecznie dopomożono w usankcjonowaniu swobody bezkarnego pisania nieprawdy. I byłbym za, pod warunkiem, że także inne kłamstwa nie będą penalizowane. Wolność dla wybranych, to żadna wolność. Co więcej, pisałem już o Fundacji Auschwitz Pledge której prezesuje Dyrektor Muzeum. W ramach wspomnianego już projektu „Erase Indifference Challenge” fundacja przyznaje granty dla różnych instytucji. Obszar zainteresowania darczyńców to także społeczność określająca siebie mianem „osoby LGBT” oraz przeciwnicy tzw. „mowy nienawiści”. Jak na ironię do tegorocznej dziesiątki finalistów konkursu wybrano szkockie stowarzyszenie „StopFundingHate”. Pomijając bardziej wyrafinowane i subtelne metody działania, w zakresie swoich celów w niczym nie różni się ono od terrorystów, którzy zamordowali członków redakcji „Charlie Hebdo”. Chodzi o niedopuszczenie do przestrzeni publicznej treści, które domorośli cenzorzy uznają, z punktu widzenia swoich przekonań, za niewłaściwe. Fundacja z „Auschwitz” w nazwie w roli promotora cenzury – niepojęte.

Od Dyrektora Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau należałoby raczej oczekiwać okazania szacunku przynajmniej … Panu Marianowi Turskiemu. A co za tym idzie poważnego traktowania słów człowieka, który zdaje się być niekwestionowanym autorytetem dla środowisk mających decydujący wpływ na kształt i działalność  Muzeum. Cytuję fragment głośnego i bardzo docenianego przez Muzeum wystąpienia Pana Mariana:

„Uwaga, uwaga, zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, że można kogoś stygmatyzować, że można kogoś wyalienować.”

Czy przyjęte w Szkocji 1 kwietnia prawo  (raczej: bezprawie) o „mowie nienawiści” nie przemienia tego kraju w Orwelland? Czy nie wyklucza osób, które wyrażą swoją „bezprawną” opinię na temat np. ideologii gender oraz islamu? Jeśli Św. Pamięci profesor Roger Scruton mógł być prześladowany za swoje publiczne wypowiedzi w Anglii, w której nie obowiązywały aż tak absurdalne przepisy, to na co będzie mógł liczyć przysłowiowy Pan Smith w zderzeniu z kafkowską rzeczywistością? Zapewne niejeden sympatyk Pana Mariana Turskiego kpił sobie z perypetii Pana Rafała Ziemkiewicza, który nie mógł spotkać się ze swoimi czytelnikami na Wyspach ponieważ policja zastraszała właścicieli lokali gotowych gościć pisarza. Wczoraj w Brukseli rozpoczęła się Konferencja Konserwatystów. Nie bez perypetii. W dwóch miejscach właściciele ulegli presji lokalnych władz i odmówili zgody na przeprowadzenie konferencji. Potrzebna była interwencja Premiera Belgii by przywrócono normalność. Ale warto zrelacjonować motywy Pana Burmistrza dającego odpór „tradycjonalistom”:

„W nakazie przerwania kongresu z kolei napisał m.in., że „wizja NatCon jest nie tylko etycznie konserwatywna (np. wrogość wobec legalizacji aborcji, związków osób tej samej płci itp.), ale także koncentruje się na obronie „suwerenności narodowej”, co oznacza, między innymi, postawę „eurosceptyczną”„. Kir zwrócił uwagę, że niektórzy z zaproszonych prelegentów „są uważani za tradycjonalistów” i że konferencja musi zostać zakazana „w celu uniknięcia przewidywalnych ataków na porządek publiczny”.”

A przecież Pan Marian Turski wołał:

„Pojawia się obok, (…), napis: "Żydom zabroniony wstęp do tej pływalni". Można znów powiedzieć, nie jest to przyjemne, ale w końcu Berlin ma tyle miejsc, gdzie można się kąpać, tyle jezior, tyle kanałów, prawie Wenecja”.

Czyż Londyn i Bruksela nie mają tylu miejsc, gdzie mogą spotykać się ludzie nie podzielający poglądów liberałów i lewicowców? Czy ktoś słyszał jakąś wypowiedź Pana Dyrektora Piotra Cywińskiego przeciwstawiającego się tym praktykom wykluczania i stygmatyzowania? A może proces „oswajania” postrzegany jest już jako niezbędne z punktu widzenia postępu uodpornienie się na szkodliwe wpływy „siewców nienawiści”?

A przecież Pan Marian Turski wołał:

„Wszyscy, którzy to widzą, zaczynają się oswajać i zaczynają przywykać do myśli i do idei, że ta mniejszość, (…) jest inna, że ona może być wypchnięta ze społeczeństwa, że to są ludzie inni, obcy, ludzie, którzy roznoszą zarazki, epidemie. To już jest straszne, niebezpieczne, to jest początek tego, co za chwilę może nastąpić.”

I to nie facebook będzie winny, tylko ci, których ”nieobojętność” zaczyna się i kończy tam gdzie zaczynają się i kończą ich światopoglądowe interesy.

Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka