Dwie ostatnie wypowiedzi Pana Miguela Bergera, ambasadora Niemiec w Polsce, wywołały niemałe poruszenie i falę krytyki.
Nazwanie oficjalnego dokumentu państwa polskiego opisującego skutki niemieckiej agresji na Polskę i kilkuletniej niemieckiej okupacji ujętym w cudzysłów słowem „raport”, wymaga niemałej psychicznej odporności. W tym cudzysłowie, użytym (za SJP) by wyodrębnić wyraz użyty ironicznie, mieści się niepamięć o przeszło 5 000 000 polskich obywateli, konkretnych ludzi, dzieci, kobiet i mężczyzn zamordowanych przez Niemców. Niepamięć o budowaniu dobrobytu Rzeszy Niemieckiej niewolniczą pracą podbitej ludności. Niepamięć o zagrabionych i zniszczonych wytworach kultury. Niepamięć o niemieckiej odpowiedzialności. Wspomnienie o jakimkolwiek poczuciu potrzeby zadośćuczynienia może już tylko budzić pusty śmiech.
Nazwanie pamiątkami dokumentów pochodzących z niemieckich obozów koncentracyjnych i zagłady oraz przedmiotów będących prywatną własnością więźniów tychże obozów ilustruje niemiecką pamięć o historii II Wojny Światowej.
Autor tych wypowiedzi to nie anonimowy, znany rodzinie i przyjaciołom internauta reprezentujący siebie i może wąskie grono sympatyków. To reprezentujący Niemcy dyplomata, ktoś, kto powinien wyjątkowo ważyć słowa. Nie wiem jakie wytyczne otrzymał od swoich mocodawców Pan Miguel Berger. Może nakazano mu demonstrować w Warszawie niemiecką butę i okazywać pogardę Polakom, w przekonaniu, że jeszcze bardziej pogłębi to tak bardzo silne w Polsce podziały. Jeśli jednak Pan Ambasador wykroczył poza wytyczne, to nie sposób jednak nie docenić jego szczerości. Co w sercu to na języku.
Niektórych postawa Pana Ambasadora zdaje się nie zaskakiwać. Zdecydowana reakcja Dyrektora Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Pana Piotra Cywińskiego wydawała się być czymś oczywistym. Czy trzeba przypominać jak odżegnujący się od polityki Dyrektor PMA-B zareagował na kłamstwo o tzw. „czarnej liście” Pani Kurator Barbary Nowak? Pan Berger ujął w cudzysłów każdą ofiarę, której zdjęcie dzień w dzień publikuje konto X Auschwitz Memorial. Każdy publikowany na tym koncie dokument świadczący o niemieckim ludobójstwie oraz wszystkie gromadzone i pieczołowicie przechowywane w Muzeum przedmioty należące do ofiar niemieckiego obozu sprowadził do kategorii pamiątki. I nie spotkał się z żadną reakcją (mam na myśli dwa ogólnodostępne media społecznościowe Muzeum – X i fb).
Czym to tłumaczyć? Może wygłaszanym przez Pana Cywińskiego poglądem o potrzebie rozróżnienia pomiędzy wiedzą i pamięcią oraz o polifonicznym charakterze tej ostatniej. Chyba nikt nie oczekiwałby, że niemieccy ojcowie i dziadkowie, wychowujący w latach powojennych swoje dzieci i wnuki, brali je na kolana i opowiadali im o tym jak mordowali Polaków i Żydów, ilustrując opowieści fotografiami prezentowanymi jako materiał źródłowy dla historyków, a dowodowy dla sądów. Pokazywali pamiątki z wojska, z dzielnej służby na froncie, z ofiarnej walki dla przyszłych niemieckich pokoleń. I tej niemieckiej pamięci dał wyraz Ambasador Miguel Berger.
Okazanie szacunku pamięci Pana Ambasadora może mieć jednak istotne następstwa. Osoba nazywana niekiedy Strażnikiem Miejsca Pamięci może zostać sprowadzona do roli "Strażnika Składu Pamiątek".
Inne tematy w dziale Polityka