Od kilku już lat niemała część narodowej widowni sądziła, że jest na niekończącym się „kabaretonie” – zjadliwa krytyka jednych przeplatana była w antraktach pochwałami na cześć drugich. Aż nadszedł ÓW ROK 2010. I za każdym razem gdy kurtyna szła w górę łuski spadały z oczu – mimo wszystko.
Smoleńsk. Prymitywne „żarty” Pana Grabowskiego nie przesłonią znaczenia tej narodowej tragedii i jej dramatycznych następstw. Chyba tylko ludzie wyjątkowo zakłamani lub niezdolni do samodzielnej oceny faktów powtórzą jeszcze, że „państwo zdało egzamin” – nie zdało. Tragedia obnażyła bezlitośnie rządzących Polską polityków. Pokazała jak osobiste ambicje premiera Donalda Tuska szkodziły interesowi narodowemu. Zaś skuteczność premiera i obecnego prezydenta w przejmowaniu pełni władzy w kraju kontrastuje rażąco z ich bezradnością w relacjach z Rosją i Niemcami. Wbrew pozorom nawet sympatycy PO nie mogą tego nie dostrzegać.
Powodzie. Woda spływa do rzek, a potem do morza. Kto jeszcze pamięta te buńczuczne zapowiedzi polityków PO o nowoczesnej Polsce? Spłynęły z kolejnymi falami powodzi … . I w tym przypadku zabiegi w postaci swojskiej kurteczki i krytykowania wójtów nie przysłoniły faktu, że premier Donald Tusk nie potrafi sprawnie rządzić państwem – nie dostrzega ważnych wyzwań lub je bagatelizuje, a skupia się na bieżących „medialnych” przedsięwzięciach. Ale o czym my mówimy, skoro nawet doraźna i wymagająca tylko sprawnego zarządzania akcja przeciwstawiania się powodzi i jej skutkom była i jest dowodem na nieudolność obecnej administracji.
Bus. Ktoś powie, że to zestawienie wczorajszego wypadku z tragedią smoleńską jest nietrafne i będzie w tym zarzucie sporo racji. Ale gdy usłyszałem o tych 18 osobach, które zginęły w busie mogącym przewozić 3 razy mniej pasażerów, gdy dowidziałem się co nieco o okolicznościach tej tragicznej śmiertelnej podróży do pracy to pomyślałem jak bardzo i to wydarzenie demaskuje konwencję „zielonej wyspy” z jaką wielu nie potrafi się rozstać. Nagle dostrzegliśmy, że mieszkamy w kraju, jak dawniej mówiono, „trzeciego świata”. W kraju w którym bieda popycha ludzi do tak z pozoru niezrozumiałych zachowań jak jazda „niczym barany” – jak powiedział jeden z mieszkańców Drzewicy. Można złorzeczyć kierowcy zabierającemu 40, a nie jak powinien 20 pasażerów na trasie Kraków – Oświęcim (wedle relacji pewnego młodego człowieka). Ale ta „nadwyżkowa” 20 CHCE DOBROWLONIE jechać bo nie ma innej możliwości dotarcia do celu! Z pewną przesadą, ale można powiedzieć, że jesteśmy krajem bez infrastruktury komunikacyjnej, likwidowane są połączenia kolejowe i autobusowe, niektóre miejscowości (czytaj: ich mieszkańcy) odcinane są od sąsiednich większych ośrodków. Itd., itd. … .
Pytanie tylko co jeszcze musi się zdarzyć by ta już chyba dla wielu męcząca atmosfera „show must go on” odeszła w niepamięć ustępując refleksji nad przyszłością Polski i jej mieszkańców.
Inne tematy w dziale Polityka