Wiodące (nie jakościowo) na rynku mediach "wytoczyły armaty" i krytykują prezesa Kaczyńskiego za, ich zdaniem naganną, odmowę spotkania z prezydentem Komorowskim. Ba, nawet niektórzy sympatycy PiS-u machając ręką mówią „Mógł pójść, przynajmniej zamknąłby im usta”. Czy na pewno?
W kilku komentarzach na Salonie pisałem już o tym i przypominam raz jeszcze. Pan Jarosław Kaczyński został postawiony przed wyborem: udział w debacie sejmowej lub spotkanie z prezydentem. Pytanie czy stało się tak z bałaganu i braku koordynacji na linii prezydent, premier, marszałek Sejmu czy było to świadome postawienie szefa PiS-u w sytuacji trudnego wyboru. Jeśli to ostatnie, to moim zdanie obróciło się przeciwko autorom tego pomysłu.
Prezes zachował się bardzo mądrze. Jego wystąpienie sejmowe w którym zwięźle i precyzyjnie wypunktował polskie problemy warte było udziału w debacie. Do Pana prezydenta udali się natomiast Pan Błaszczak (przypominam – prezydent publicznie zaprosił też szefów klubów i tłumaczenie Pana Nowaka o „kolejności” wizyt wyglądało żałośnie) i Pani Szydło. A Pan prezydent nie przyjął „posłów” PiS-u. Z okazji skwapliwie skorzystał Pan Napieralski wytykając Panu Komorowskiemu brak zdolności do wzniesienia się ponad … .
I wszystko dobrze tylko kto o tym wie? I tu dochodzimy do "armat w malinach" (tfu! krzakach). Kilku blogerów zamieściło notki informujące o „lapsusie” jaki przydarzył się Panu prezydentowi w Teatrze Wielkim. Z ciekawości wpisałem w Google różne kombinacje słów nawiązujące do tego wydarzenia. Co wyskakiwało? Notki blogerów z Salonu24. W mediach nie jest inaczej. Pamiętamy czasy „borubara” (pomijam kwestię ewentualnej manipulacji „Boruc bar…”) żywe do dnia dzisiejszego (pomijam też oczywisty fakt, że czymś innym jest znajomość – lub zwykłe przygotowanie się do wystąpienia publicznego - narodowej poezji, a czymś innym wiedza o tym kto jest bramkarzem reprezentacji narodowej w piłce nożnej). Ważna jest ta, wielokrotnie zresztą podnoszona przez polityków PiS-u nierówność, czy wręcz niesprawiedliwość w traktowaniu przez media ich oraz oponentów z PO czy PSL i SLD. Pamiętamy czasy gdy mediom i politykom PO przeszkadzało „milczenie” prezesa Kaczyńskiego, teraz niektórzy chcą otoczyć go „ponadpartyjną koalicją ciszy”.
„Mediów” nie zmienimy (z dnia na dzień). Ale ta sytuacja pokazuje jedno. Nie ma znaczenia jaką decyzje podjął prezes Kaczyński. Jeśli spotkałby się z prezydentem też byłoby źle – na szczęście nie wiemy i nie dowiemy się dlaczego. Pewnie z żalu taka kanonada i ta chęć zamknięcia szefa PiS-u (czy chwilowo tylko jego?) w getcie "medialnej ciszy" … .
Inne tematy w dziale Polityka