Na Salonie24 omówiono już w kilku notkach konferencję premiera Donalda Tuska. Warto zwrócić uwagę na fragment dotyczący wniosków personalnych wynikających z tragedii. Premier zaznaczył, że podstawą dla takich wniosków nie będzie "niepełny" raport MAK-u, ale raport polskiej komisji Pana ministra Millera i apelował o powściągliwość (nie tworzenie klimatu "łowców głów"), ale powiedział, że wnioski personalne będą dotyczyły także ofiar katastrofy.
Poraża brak konsekwencji. Po pierwsze: czekanie na raport komisji Millera (raczej nie mógł powstać przed raportem MAK-u - dokumenty, niechby tylko te udostępnione) oznaczało przynajmnie termniowe uzależnienie wniosków personalnych od prac sztabu Pani Anodiny. Mówiąc inaczej: jeśli MAK ogłosiłby raport za dwa lata to premier (mam nadzieję już inny) miałby czekać do tego czasu z "wnioskami personalnymi"? Strona polska mogła i powinna wyciągnąć wnioski personalne już dawno (ale to premier musiałby podać się do dymisji).
Po drugie. Jeśli premier czeka na raport komisji Millera to niech czeka i nie ogłasza - nie ma tego raportu, nie ma podstaw - że wnioski będą dotyczyły także ofiar katastrofy. No chyba, że strategia premiera jest prosta. Rząd odpowiadał za organizację LOTU (podkreślam: LOTU !!!). W katastrofie zginęło trzech podsekretarzy stanu w podległych premierowi ministerstwach. Czy to oni mają polec drugi raz, już nie w Smoleńsku, ale na ołtarzu PO, premiera Donalda Tuska, ... itd.?
Bo zdaniem Pana premiera - nie podważył technicznych (?) ustaleń raportu MAK-u, wytknął jedynie braki - wina gen. Błasika jest już chyba wystarczająco udowodniona?
Inne tematy w dziale Polityka