Retiarius Retiarius
487
BLOG

Pieśń o Rol Andzie ... o Don Aldzie!!! Matole!!!

Retiarius Retiarius Polityka Obserwuj notkę 7

Pot perli czoło, drżą dłonie, inkaust pergamin plami,

Patrzcie, na com biedny ja skryba porwał się, patrzcie sami,
Czyny spisać, opiewać sławę męża pragnę wielkiego,
Imć Herosa Don Alda, Matołkiem też zwanego.
Dziecięce lata Matołka giną w dziejów pomroce,
Lecz zapis z „Kronik podwórka” mówi jasno: swój chłopiec.
Miło, choć nie bez dramatów płynęły te młode lata,
Czas spędzał z kolegami, z nimi za piłką latał.
Aż nadszedł trudny okres w życiu naszego młokosa,          
Bo i Marychę przypalał, a nawet wciągał do nosa,
A z Wołkiem lub też bez Wołka widywano Matołka,
Jak wężem nalewał wodę do kibolskiego kociołka.
Mówią, którzy fragmenty „Diariusza Lechii” czytali,
Że olewaczem kiboli niektórzy go nazywali,
A źli i złośliwi ludzie szepczą u cioci na ucho,
Że cud to, iż lanie wody uchodzi komuś na sucho.
Aż czasy nadeszły niełatwych, heroicznych wyborów,
Walki z szarzyzną komuny o świat pełen kolorów,
Nasz Don Ald dzielnie był stawał w hufcach Solidarności,
I wzeszło wreszcie nad Polską wyśnione słońce wolności.
By ciepła jego promieni zażywać przez długie lata,
Don Ald porzuca kominy, z polityką się brata.
Uczy się pilnie od starszych, wśród których prawi i lewi,
Zdaje egzamin frazą „Jak tylko czerwony nie skrewi”.
Że zaś do pracy nieskory kompanię tenorów stworzył,
A ich talentem wzmocniony nogę im szybko podłożył.
Sukces w walkach partyjnych wielkiej mu dodał odwagi,
Stanął przeto do boju w szranki największej już wagi.
Niełatwą przyjął taktykę – chciał być o krok przed rywalem,
Głosząc walkę z komuną poprzeczkę podnosił stale.
Niestety, naród niewdzięczny bliźniakom dał się oszukać,
Wówczas to nowej strategii musiał Matołek poszukać.
Po porażce, bólu, szoku, pora nadeszła olśnienia,
Chcę żyć lepiej, muszę wroga zniszczyć bez chwili wytchnienia,
Lecz wróg swój przecież, brat, Polak, jak dylemat ten pokonać?
Lingwistyczny, prosty manewr trzeba było tu wykonać.
„Nie przeciwko mym rodakom kieruję swoje działania,
Mohery trzeba wytępić!”, to Matołka treść przesłania.
I wreszcie owoc wydała ta bratobójcza taktyka,
Matoł zostaje premierem, wróg jak niepyszny umyka.
Lecz krótko owacje trwały - dzieło nie było skończone,
Gdyż Władca i Pan Belwederu dalej dzierżył koronę.
Ten „mały” i  „były prezydent”, „dureń” i „alkoholik”,
Trudne miał życie w kraju, którego premier katolik,
Ubogacony na duchu rekolekcyjnym skupieniem,
Bez ustanku rozmyślał, jak w brata rzucić kamieniem.
A to wybitny mąż stanu, publicznie zadeklarował,
Prezydent mi nie jest potrzebny, niech się biedaczek schowa,
Innym razem jak dziecko, co nie da drugiemu zabawki,
Rządowy zabrał samolot, brukselskiej poskąpił ławki.
Wszak błądzą ci, co Matołka o zło oskarżać gotowi,
Robił przecież to wszystko, by lepiej się żyło ludowi,
A lud szybko się uczył, jak czerpać z życia profity,
Przyszedł czas Mira, Rycha i Zbycha, czas ich prosperity.
Nie wszystkim dobrze się wiodło, przykład - stoczniowi spawacze,
Troszcząc się o nich Matołek, obiecał fryzjerów pracę.
Tak rządził „zieloną wyspą” rozsiewał pokój, dobrobyt,
Aż za jej granicami zazdrości rozlegał się skowyt,
Stąd niech nikogo nie dziwią estyma, szacunek wielki,
Jakimi darzą Matołka od Moskwy, aż do Brukselki.
Ów pełen kolorów obraz jedna mąciła wciąż plama,
Brat bliźniak, Polski prezydent, wciąż nie chciał paść na kolana,
Lecz zna Matołek przysłowie o szczęściu, co lepszym sprzyja,
Wsparł los wespół z Putinem i szczęście go nie omija.
Giną Prezydent z małżonką, posły i generały,
Nic to, państwo egzamin zdało, wszak rząd pozostał cały.
Nim mgła opadła nad jarem, cud się objawił smoleński,
Samolot do wczoraj rządowy, wrak jest już prezydencki.
Nie duszy nam zgłębiać tajniki, cudze oceniać bóle,
Łkał Don Ald nad rumowiskiem, gdy objął go Putin czule,
Nie sposób wszak by w żałobie tak dumnym rządzić krajem,
Zwłaszcza, gdy dzięki ofierze Moskwa nam bratem się staje.
I tylko owe mohery, pisiory oraz kaczyści,
Tak chodzą wciąż z pochodniami niczym jacyś faszyści,
A przecież MAK Anodiny tragedii wyjaśnił źródła,
Winę Lecha Błasika dowiódł w raporcie bez pudła.
Lecz Don Ald ma swą drużynę, Akuce, Bhagiewy, Wniesioły,
Los wroga-dinozaura nie będzie zatem wesoły,
Klimat troszeczkę się zmieni, zamrozi nadmiar wolności,
A wszystko w imię szlachetnej i powszechnej miłości,
Zbudzi się ludzi na „szóstkę”, wlepi opornym mandaty,
A może też dla przykładu wsadzi się kogoś za kraty.
Gdy naród z plew się oczyści, rozraduje się dusza,
Odpocznie Mojżesz narodu otoczon chwałą Geniusza,
Skupi się tylko na tym, w czym Mistrzem jest nad Mistrzami,
Pogra w piłę wraz z rządem chwaląc się orlikami.
I tylko gdzieś na dnie duszy iskra się tli niepokoju,
Czy Platforma nie skrewi, czy nie ustanie w tym znoju?
Bo wtedy nadejdzie czas smutny, nierządu posiedzenia,
Zwołanego we Wronkach, lub celach innego więzienia.
Czy umknie Don Ald przed prawem i sprawi ostatni już cud?
Siermiężne pęta polskości, czy zmieni w brukselski róg? 
Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka