Jak widać z kolejnych doniesień, dopóki istnieć będzie PO, nie zginie w polskiej polityce nurt konserwatywny. Sam zaczynam się zastanawiać, czy aby ostatnia deklaracja posła Godsona nie jest przebiegłą formą … zwalczania „liberalnego” szefa PO. Toż swą woltą poseł jaskrawo pokazał, że PO to partia wodzowska o totalitarnym charakterze.
Ktoś powie – nie żartuj Pan sobie. I będzie miał rację. Koniec z żartami. Ze dwie już chyba notki poświęciłem „konserwatywnemu nurtowi” w PO. Dziwię się szczerze tym wszystkim, którzy takie zjawisko dostrzegają. Pewnie ostatnie wydarzenia nie otworzą im oczu. Niby dlaczego? Skoro 5 lat rządów PO i to co na ich temat wiemy, nie skłoniło ludzi do prostej refleksji – osoba o przekonaniach konserwatywnych nie ostałaby się w tej partii. I nie dlatego, że zostałaby z niej usunięta. Bynajmniej. Tam każda postać listka figowego się przydaje. Chyba, że listek się zużyje, lub większy plon (listek?) wyda na innym polu. Człowiek o konserwatywnych przekonaniach, zwyczajnie uczciwy, już dawno odszedłby z tego ugrupowania. Osoba mówiąca o sobie, że jest "pro life", a w kolejnym zdaniu odżegnująca się od walki światopoglądowej, zwyczajnie nie wie, co mówi (do ustalenia: w którym zdaniu).
Ciągle powtarzamy: w normalnym kraju po czymś takim ten/ta ( wpisać stosowne dane: funkcja, imię i nazwisko) podaliby się do dymisji lub zostaliby zdymisjonowani. Ale nie żyjemy w normalnym (czytaj: praworządnym, ze sprawnymi instytucjami i funkcjonującą realnie demokracją – stosowne mechanizmy obejmowania i sprawowania władzy + różnorodność mediów) kraju. Głównie dlatego, że partia rządząca też nie jest normalną partią polityczną. Analiza PO w kategoriach liberałowie, konserwatyści, kto tam jeszcze to jałowa i zasłaniająca meritum niby dyskusja.
Inne tematy w dziale Polityka