Robi się gorąco. Dwa ostatnie, mające znamiona prowokacji, wydarzenia z "wieców" prezydenta Bronisława Komorowskiego, sztab PO próbuje wykorzystać do jeszcze silniejszego zohydzenia politycznego konkurenta i jego wyborców oraz wykreowania sympatii do swojego kandydata.
Ale te bodźce zdają się być zbyt słabe. W zderzeniu z nastrojami społecznymi i z wizerunkowymi skutkami dotychczasowej kampanii, wzbudzają politowanie, a nie grozę.
Cóż pozostaje? Pomijam kwestię ewentualnego sfałszowania wyborów. Póki co, kampania trwa, a wszyscy pamiętamy jak silną bronią okazały się łzy Pani Sawickiej. Człowiek postrzegany jako słaby i skrzywdzony wzbudza litość.
Nawet nie chcę myśleć jaki scenariusz mogą opracować zwolennicy Bronisława Komorowskiego, by przywrócić mu szansę na niedzielną wygraną. Ale żadna, nawet najbardziej niezwykła wiadomość, nie będzie dla mnie zaskoczeniem.
Inne tematy w dziale Polityka