Retiarius Retiarius
1328
BLOG

60 tysięcy faszystów 300 kilometrów od Auschwitz i 1 koszulka.

Retiarius Retiarius Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Zdjęcie Selene Ticchi, kobiety w czarnej koszulce z napisem „Auschwitzland”, obiegło w ostatnich dniach media i wywołało falę oburzenia i krytyki.

Kobieta, wedle jednego z portali, tłumaczyć miała włoskim mediom, że „wzięła z szafy pierwszą lepszą koszulę”, a sam napis uznała za przejaw „czarnego humoru”. Linia obrony przyjęta w kontakcie z mediami może nie ostać się na sali sądowej.

Portal FaktyOświęcim cytuje wypowiedź rzecznika prasowego Muzeum:

„Takie użycie symboliki Auschwitz jest okropne z ludzkiego punktu widzenia. Jest to przede wszystkim wyraz braku szacunku dla pamięci tych wszystkich, którzy cierpieli i byli mordowani w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz – w tym dla 7,5 tysiąca włoskich Żydów deportowanych do obozu. Mamy nadzieję, że Włosi zareagują na ten bolesny incydent”.

Nie sposób nie zgodzić się z tymi słowami.

Czy jednak równie łatwo przyjdzie zaakceptować działania, zapowiedziane w dalszej części wypowiedzi rzecznika: „… Muzeum zdecydowało się podjąć kroki prawne i skierowało do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie”?

Jak wynika z doniesień, Muzeum zamierza przywołać Art. 261 KK „Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”. Oraz Art. 256 KK mówiący o „publicznym propagowaniu faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa” oraz o „nawoływaniu do nienawiści”.

Decyzja Muzeum skłania do paru uwag i zmusza do postawienia kilku pytań.

Pobieżna kwerenda internetu pozwoli znaleźć szereg stron z grafikami w pełni zdającymi się wyczerpywać zarzut o „znieważeniu pomnika (TEGO pomnika!)”. Czy Muzeum prowadzi stosowny monitoring, a jeśli tak czy każdą taką sprawę kieruje do prokuratury? Czy, nie czekając na reakcje mediów, samo nagłaśnia tego typu przypadki?

Drugi zarzut dotyczyć ma propagowania faszyzmu oraz nawoływania do nienawiści. Powszechnie dostępna wiedza o działających legalnie np. w Niemczech organizacjach, które odwołują się do ideologii nazistowskiej, każe zapytać, czy i w tym przypadku Muzeum wykazuje odpowiednie zaangażowanie i kieruje do prokuratury stosowne doniesienia?

Blisko rok temu część polskiej opinii publicznej zbulwersowała wypowiedź eurodeputowanego Guy’a Verhofstadta. Nazywając kłamliwie 60 tysięcy uczestników Marszu Niepodległości faszystami, przywołał równocześnie pamięć o obozie Auschwitz-Birkenau. Czyż nie było to instrumentalne wykorzystanie symboliki Auschwitz? Tym bardziej oburzające, że to ordynarne kłamstwo odnosiło się do Polaków, z których chyba każdy ma w swojej rodzinie potomka, który, w takiej czy innej formie, był ofiarą niemieckiego państwa – III Rzeszy Nie przypominam sobie stosownej reakcji Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Czy zatem, decyzja o podjęciu w tej konkretnej sprawie kroków prawnych, wynika tylko z jednoznacznej oceny samego zdarzenia, czy też ma źródła i w towarzyszących mu okolicznościach - na myśl przychodzą zwłaszcza dwie z nich: medialne nagłośnienie sprawy i polityczne afiliacje sprawczyni.

Pytanie zasadne z jednego jeszcze punktu widzenia. Kilka miesięcy temu, członkowie Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, wraz z należącym do niej Dyrektorem Muzeum, krytykowali nowelizację Ustawy o IPN, twierdząc min., że jej „nieprecyzyjne przepisy budzą uzasadnione obawy o ograniczanie wolności w odkrywaniu prawdy o Holokauście”. A jakaż precyzja kryje się w sformułowaniach: „znieważenie pomnika”, „propagowanie ustroju”, czy „nawoływanie do nienawiści”? Dlaczego w tym przypadku Muzeum nie ma oporów, by skorzystać z nieprecyzyjnego prawa?

Czym różni się kłamstwo w postaci napisanego czy wypowiedzianego sformułowania „polskie obozy …”, od kłamstwa jakim jest grafika widoczna na koszulce Selene Ticchi? Obraz przemawia silniej i bardziej oddziałuje na emocje. Przez to też, budzi odruchowy, niejako naturalny sprzeciw. Czy jednak, owe beznamiętne, chłodne i wyrafinowane kłamstwa o „polskich obozach …” i „polskich faszystach” – niekiedy ubrane w pozory racjonalności, wręcz naukowości – nie są jeszcze bardziej niebezpieczne? I to nie z polskiego punktu widzenia, lecz z perspektywy „wolności w odkrywaniu prawdy o Holokauście”. Bo jeśli dopuszczamy jedno kłamstwo, to jak uzasadnić sprzeciw wobec kolejnych?


Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka