Po posiedzeniu Rady Naczelnej PSL, politycy urządzili konferencję prasową. Jej głównym tematem było besztanie dziennikarzy, którzy odważyli się krytykować obecny system podatkowy i uprzywilejowaną pozycję rolników. Pawlak i Kalinowski stwierdzili, że żadnych zmian nie będzie, bo mieszkańcy wsi płacą i tak wysokie podatki. Później przez chwilę pośmiali się z pomysłów „reformatorskich" Tuska (służba zdrowia), przywołali kompromitującą opinię Chlebowskiego, który mówił, że rentowność rolnictwa wynosi 4% (rolnicy musieliby dokładać do interesu, bo podatek od przychodu wynosi 8%) i odrzucili postulat wprowadzenia podatku liniowego.
Nie byłoby w tym nic dziwnego. W końcu Tusk jest tylko marketingową wydmuszką, z którą nikt poważny nie będzie się liczył. Chłopi wiedzą, że szli do władzy po konfitury i posady, a nie po to, aby wdrażać korzystne dla państwa reformy. Likwidacja KRUS na trwałe pozbawiłaby Pawlaka miejsca w Parlamencie, a - co, jak co, ale o skłonności samobójcze nikt wicepremiera nie podejrzewa. Tusk zresztą przełknie każdy afront ze strony PSL, bo panicznie boi się utraty władzy i spadku popularności w sondażach. PSL wie, że może robić, co chce. Rolnicy zatem mogą spać spokojnie.
W całej sprawie co innego było naprawdę niepokojące. Pawlak został zapytany o przedstawione przez Ministerstwo Finansów założenia dotyczące przyszłorocznego budżetu. Stwierdził, ze prognoza inflacji na poziomie 2,9% jest trudna, ale wykonalna, bo cena ropy naftowej nie powinna rosnąć. W odpowiedzi na dodatkowe pytania dziennikarza postawił tezę o „substytucyjności" źródeł energii w Polsce. Oznacza to mniej więcej tyle, że Wicepremier i Minister Gospodarki rządu Najjaśniejszej uważa, że możliwe jest zastąpienie ropy naftowej innymi, alternatywnymi źródłami energii. Pawlak chce najwyraźniej przerabiać węgiel na ropę. Nie powiedział tylko gdzie, kiedy i jak. A może PSL posiada w szufladach jakiś patent na napędzanie samochodów wodą lub powietrzem? Myślę, że sporo wyborców Tuska mogłaby w to uwierzyć.
Poziom wiedzy Pawlaka na temat procesów gospodarczych i zagadnień bezpieczeństwa energetycznego jest znikomy. Dzisiejsza cena benzyny na stacjach jest kształtowana przez kurs wymiany walut oraz wartość akcyzy. Jeśli nastąpi odwrócenie obecnych tendencji na kursie eurodolara i waluta amerykańska zacznie się umacniać, już za kilkanaście miesięcy możemy płacić za paliwo 6-7 złotych. O obniżce akcyzy nawet nie ma co marzyć, bo ograniczenie wpływów podatkowych natychmiast rozsadziłoby budżet projektowany przecież pod populistyczne obietnice wyborcze PO. Ciekawe czy wtedy Pawlak wyciągnie z szuflady te swoje „alternatywne" źródła energii, o których mówił na konferencji prasowej.
Pamiętam jak kilka miesięcy temu pewien „czerwony" blogger zapewniał mnie o wysokim poziomie kwalifikacji szefa PSL. „Nawet nie wiesz ile Pawlak wie o gospodarce" pisał mi kolega z S24. Podobne opinie wypowiadali mainstreamowi dziennikarze. Dziś powinni już pomyśleć o elektrowniach wiatrowych i energii geotermalnej. Gaz w końcu też zdrożeje, bo w atmosferze miłości i zaufania Rosja dokręci nam śrubę. Trzeba będzie zapłacić więcej za dogrzewanie domków w Konstancinie. Niestety, nie należy obiecywać sobie po przedstawicielach „Warszawki", jakiejkolwiek twórczej refleksji. Wszystko, co złe, to przecież wina PiSu.
Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji...
"Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka