Nie wiem czy Bronisław Wildstein skonsultował termin wydania swojej powieści „Dolina nicości" z historykami IPN, Gontarczykiem i Cenckiewiczem. Wydarzenia ostatnich dni sprawiają jednak, że nabieram coraz większych wątpliwości w tej kwestii. Histeria środowisk tak zwanej lewicy laickiej na wieść o przygotowywaniu książki o „przygodach agenta Bolka" utwierdza mnie w przekonaniu, że zdolny dziennikarz postanowił zagrać na nosie całej szemranej „Warszawce".
Sitwa opisana w Dolinie Nicości opracowała i wdrożyła swoiste procedury działania. Najpierw mamy próbę szantażu (rozmowa Michnika, pardon Bogatyrowicza z Wilczyckim), później konsultacje z oficerami SB i zebranie wytycznych (Nowak), scenariusz i dobór aktorów (biskup i niby-kumpel Kostka). Na końcu mamy realizację (program Returna) oraz rozegranie sprawy za granicą (wyjazd do Belgii). Do tego dołożymy jeszcze skoordynowany atak całości mediów na Wilczyckiego oraz środowiskowy ostracyzm.
Wildstein opisał metody tworzenia zasłon dymnych, dezinformacji i manipulacji, jakie wykorzystuje SB i jej agenci rozlokowani na szczytach władzy, w celu zagłuszenia prawdziwego, niewygodnego dla nich przekazu. Sam zresztą swego czasu padł ofiara takiej chytrej „ustawki" sprokurowanej przez szczwanego i cynicznego politruka Żakowskiego. Co więcej dziennikarz Rzeczpospolitej bardzo obrazowo sportretował zachowanie „autorytetów" czyli pełne oburzenia listy, odezwy, obelgi i sterowane ataki z zagranicy. Wildstein wiedział, że ujawnienie esbeckiej przeszłości Wałęsy zostanie „zamortyzowane" w ten właśnie sposób. Dlatego też jego książka ma silny walor „uderzenia wyprzedzającego". Jest przecież jasne, że przygotowuje ona czytelnika na medialną manipulację i zdejmuje element zaskoczenia z ewentualnych akcji odwetowych środowisk broniących się przed lustracją.
Nie zdziwiłbym się gdyby dzisiejszy list „autorytetów", pod którym podpisał się Michnik oraz jego koleżanki i koledzy z „opozycji", nie był inspirowany w sposób podobny do listów pojawiających się w książce Wildsteina. Nie zdziwiłbym się, gdyby opowieści Wałęsy o „kilkudziesięciu" Bolkach i groźby ujawnienia „prawdziwego" agenta o tym pseudonimie, nie były omawiane z wysokimi oficerami SB i innymi dysponentami wiedzy tajemnej na temat ex-prezydenta. Nie zdziwiłbym się, gdyby reakcje dziennikarskie nie były skoordynowane i uzgadniane, w sposób opisywany w formie literackiej fikcji, przez redaktora Rzeczpospolitej.
Wildstein swoją książką rozbroił kolejna minę, którą agentura zamierzała podłożyć pod naszą demokracją. Dziś już dużo trudniej będzie kłamać i mącić ludziom w głowach. Polacy powoli, bardzo powoli, ale konsekwentnie odzyskują świadomość tego, czym była III RP. Jesteśmy dzisiaj na zupełnie innym etapie niż 15 lat temu, kiedy byliśmy po prostu za słabi, aby przeciwstawić się komunistycznej klice i jej konfidentom. Im ciszej, mniej przeraźliwie brzmią głosy przeciwników oczyszczenia polskiego życia publicznego, tym silniejsza staje się Polska. I właśnie z tym zjawiskiem powinniśmy wiązać nadzieję na lepsze jutro.
Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji...
"Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka