Na blogu Tomasza Sakiewicza redaktora tak zwanej ,,Gazety Polskiej", pojawił się wpis ,,Naród i narodowcy". Tutaj link: tomaszsakiewicz.salon24.pl/492936,narod-i-narodowcy
Co tam czytamy? Oprócz typowej paplaniny jest pewien akapit, który warto zacytować:
Przyjazny sojusz z Rosją nie jest dzisiaj możliwy nie dlatego, że my go nie chcemy, ale dlatego, że Rosja nie traktuje nas jak partnera. Musimy się przed Rosją bronić. To jej zwolennicy w jeszcze większym stopniu niż nawiedzeni europejscy lewacy chcą rozmycia naszych tradycji. Nie można więc być narodowcem i zamykać oczu na agresję Moskwy.
Czyli co? Kaczyści zdają sobie sprawę, że jak dojdą do władzy i przesadzą z rzucaniem kamieniami i tykaniem patykiem śpiącego niedźwiedzia, to niedźwiedź może się w końcu obudzić i machnąć łapą. A siły zbrojne RP w konfrontacji z siłami Federacji nie miałaby większych szans, nawet po powiększeniu wojska jak chcieliby niedoszły premier Kaczyńskiego - Gliński wraz z gen. Polko. Tak więc, marzy im się jeszcze stworzenie gruntu pod antyrosyjską partyzantkę w takim wypadku, co to by na godzinę dłużej powstrzymała kontrofensywę i Kaczyński i spółka zdążyli w międzyczasie uciec z kraju.
Wpisuje się to zresztą w pisowską antyrosyjską retorykę wojenną, o wojnie z Rosją wspominała wcześniej m.in. prawa ręka Kaczyńskiego od służb - Antoni Macierewicz. Samemu Kaczyńskiemu zapewne śni się po nocach zerwanie stosunków z Rosją i jakaś choćby ograniczona wymiana ognia z tym państwem, aby skorzystać z okazji i wprowadzić stan wojenny, a siebie samozwańczo mianować jednocześnie prezydentem i premierem. A Sakiewicz wtedy mógłby zostać ministrem propagandy, czy coś w tym stylu.
Nie od dziś wiadomo, że Sakiewicz jest głównym organizatorem medialnego ramienia Jarosława Kaczyńskiego i jego partii. Tak więc, gdy Sakiewicz nawołuje do wojny, jest to niemal jednoznaczne z nawoływaniem do wojny przez PiS.
Inne tematy w dziale Polityka