Ciekawy artykuł: polish.ruvr.ru/2013_04_10/KULT-smolenski/
,,No i stało się. Mamy w Polsce nową religię. To religia smoleńska. Niedługo się rodziła, bo ledwie trzy lata. Właśnie mamy trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej, która dla jej wyznawców jest kolejną okazją do zademonstrowania corocznych obrzędów. Religia, jak informują nas naukowe źródła, to „para spojonych ze sobą elementów – wiary i kultu”. I w religii smoleńskiej te elementy są jak najbardziej obecne.
Jest wiara w zamach. Głęboka i niezachwiana. Wiara charakteryzuje się tym, że nie poddaje się dyskusji. Nie da się wiary podważyć żadnymi argumentami naukowymi, choćby były one oczywiste nawet dla kogoś ze średnim wykształceniem. Wierzący w zamach nie przyjmuje żadnych racjonalnych argumentów. Szczególnie tych, które obnażają sprzeczności w doktrynie. Żeby nie wiem co się stało, wyznawcy wiary smoleńskiej nie wierzą w uderzenie w drzewo, choć są dostępne szczątki pnia z wbitymi w niego elementami skrzydła. Nie są w stanie zaakceptować argumentu, że załoga samolotu naruszyła wszelkie dopuszczalne normy bezpieczeństwa. Wierzą głęboko, że na taśmach czarnych skrzynek nie słychać uderzenia w drzewo, jednocześnie wierząc, że słychać wybuchy. Nie przyjmują wyjaśnień, że mgła była naturalnego pochodzenia, nie było bomby próżniowej, a rannych nikt nie dobijał strzałami w tył głowy.
Są obiekty kultu. To wrak samolotu, tym cenniejszy, że nieosiągalny, na obcej ziemi, w mocy nieprzyjaznej władzy. On, jak głosi wiara, gdy już będzie na polskiej ziemi może dokonywać cudów – wskazać miejsce umieszczenia bomby, potwierdzić, że była eksplozja od wewnątrz, dać podstawę do twierdzeń, że nigdy żadne drzewo nie było w stanie spowodować oberwania skrzydła i że samolot spadł z innej wysokości niż spadł. Strach pomyśleć, co będzie się działo, kiedy wrak naprawdę będzie w Polsce. Będzie się odłupywać z niego relikwie, jak drzazgi z krzyża i rozprowadzać wśród wyznawców. Chętnych będzie aż nadto.
Są męczennicy. Niesłuszna byłaby odpowiedź, że to wszystkie ofiary katastrofy. Nie, to jedynie wybrani spośród zabitych, bo już teraz wiadomo, że są wśród nich lepsi dla wyznających tę religię i gorsi. Ich potomkowie cieszą się nieledwie kultem wśród wyznających religię smoleńską. Chętnie podejmują tę rolę mówiąc to, co ludzie chcą usłyszeć. Trudno uwierzyć, że Marta Kaczyńska czy wdowa po generale Błasiku same wymyślają te słowa, które wygłaszają w mediach. Ale dzięki temu funkcjonują i nie dają zapomnieć o doktrynie religijnej.
Są kapłani. Na ich czele stoi Kapłan Wielki. Poseł Antoni Macierewicz robi wiele, by mówić, zachowywać się i poruszać jak kapłan właśnie. Gorejący wzrok i dobrotliwy uśmiech, starannie wystudiowane gesty rąk no i modulacja głosu. On nie dyskutuje, on wie. Na wątpiących patrzy z wyrozumiałością, bo nie dostąpili jeszcze oświecenia. Na jego tle wszyscy inni kapłani tracą swą moc. Mówi nieprawdy bez wahania ale z wiarą.
Są teolodzy, starający się nadać wyznawanej religii przymioty naukowe. Popatrzcie na gromadę uczonych z amerykańskich, kanadyjskich i polskich uczelni, którzy przytulają się do Macierewicza. Mówią o wynikach swoich badań bez żadnych wątpliwości. Prezentują je, choć nigdy nie mieli dostępu do obiektu kultu czyli wraku, nie byli na miejscu katastrofy, a dane do badań wzięli z sufitu. Nie są specjalistami w dziedzinie katastrof, a mówią o niej z pewnością. Dodają sobie tytułów, stażu i wiedzy.
Są wyznawcy. Pełni nienawiści, odporni na argumenty, bogaci w inwektywy. Każdy, kto myśli inaczej, jest ich osobistym wrogiem, więcej, jest niegodnym miana człowieka. Jak ktoś chce zobaczyć jak wyznają swą religię, powinien być pod ambasadą rosyjską 9 kwietnia. Nie wińcie ich za złe słowa, przekleństwa i złość. To biedni ludzie, dla których otaczający świat stał się zbyt skomplikowany i przestali go rozumieć. Chcą wszystko widzieć prosto, w tonacji czarno białej. Tu dobro a tam zło. Żadnych niuansów i półcieni. Religia smoleńska jest stworzona specjalnie dla nich. Dzięki temu czują się pewniej.
Nie wiedzą, że świat nie chce o nich wiedzieć. Bo nikogo nie interesują. Nie ujmie się za nimi ani Ameryka, ani Europa, bo temat domniemanego zamachu nikogo nie obchodzi. Żaden liczący się zagraniczny polityk nie użyje słów „zamach smoleński” bo by się ośmieszył i ostatecznie skompromitował. A to oznaczałoby koniec kariery. Religia smoleńska może trwać tylko w Polsce.
To smutne być wyznawcą tak bardzo prowincjonalnej religii.
Maciej Wiśniowski, polski publicysta, Warszawa ''
Inne tematy w dziale Polityka