RKatafrakta RKatafrakta
3515
BLOG

Polacy na Wołyniu nie byli niewiniątkami

RKatafrakta RKatafrakta Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

 

Dominika Ćosić poprzez telewizję salon24 przeprowadziła wywiad z A. Zasadą (PO) o rzezi wołyńskiej dominikacosic.salon24.pl/503138,salon-24-tv-zasada-wolyn-to-niewykrzyczana-krzywda . Dobrze pamiętać o mrocznych kartach historii, zwłaszcza jeżeli chcemy, aby nie powtarzały się w przyszłości. Ale jak już o tym mówimy, to dopowiedzmy od początku.

 

Wołyń. Kraina zajęta przez II RP w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. W trakcie wojny, po stronie której sojusznikami byli Ukraińcy. I jak im podziękowano? Traktatem ryskim, lekceważeniem postanowień wersalskich do prawa samorządności oraz bezpośrednim wchłonięciem ziem ukraińskich do Polski bez jakiekolwiek autonomii. A autonomia Ukraińcom (oraz trochę bardziej na północy - Białorusinom) jak najbardziej się należała. Wołyń był najbardziej ukraińskim regionem - miażdżąca większość ludności tam to byli właśnie Ukraińcy. Oprócz tego było trochę Polaków, Żydów, Czechów i parę innych narodów, ale wszystkie one w widocznej mniejszości wobec Ukraińców. Mimo to, to Polacy byli grupą uprzywilejowaną tam, natomiast Ukraińcy byli traktowanie niemal niczym chłopi pańszczyźniani - co nie odbiega daleko od prawdy, bowiem można rzec, że na Wołyniu panowały jeszcze stosunki półfeudalne - oczywiście w roli ,,panów" Polacy - głównie pozostałość miejscowej szlachty + osadnicy wojskowi.

No właśnie - osadnicy wojskowi. Jeżeli mamy być szczerzy, to trudno tu postrzegać Wołyń w II RP inaczej niż  jako jakiś rodzaj kolonii. Niemcy, Brytole, Żabojady miały kolonie gdzieś w Afryce, a Polacy zrobili sobie kolonie pod nosem, tuż za Bugiem. Większość administracji były w rękach polskich. A przed sądami często dochodziło do sytuacji, gdzie bardziej uznawano 1 głos Polaka, niż 10 głosów ukraińskich.

Nie tylko nie respektowano postanowień o ustanowieniu ukraińskiego uniwersytetu / katedry uczelnianej, ale systematycznie zmniejszano szkolnictwo średnie ukraińskojęzyczne, ale nawet podstawowe. Liczba szkół polsko- i ukraińsko-języcznych była zupełnie nieprzystająca do statystyk narodościowych. Różnymi metodami próbowano także przeszkadzać w samorealizowaniu ukraińskich dążeń do utrzymania swojej tożsamości, i nie mówię tu jedynie o zamykaniu ukraińskich terrorystów, ale o częstym zamykaniu i nalotach na ukraińskie pisma, czy stowarzyszenia.

Polityka Warszawy wobec Wołynia była taka, że traktowano Ukraińców tam jako jakichś przygłupów (a niemały  odsetek analfabetyzmu chyba celowo tam niezbyt zmniejszano i utrzymywano), którzy nie wiedzą czego chcą i których wystarczy izolować od Ukraińców z południowej części Kresów. A jak się miało okazać - jednak wiedzieli. Już nie będę się rozwodzić, że gdyby traktowano Ukraińców należycie na terenach przez nich zdominowanych, to kto wie, granica może nie przebiegałaby dziś za polskim Przemyślem, tylko za ówcześnie polskim Lwowem.

Jeżeli mam coś za złe II RP, to właśnie m.in. głównie nienależyte traktowanie naszych wschodnich pobratymców. Lata  bezkompromisowej dominacji i poniżania niewątpliwie odbiły się negatywnie na postrzeganiu Polaków przez Ukraińców na Kresach. Ukraińcy mieli prawo zbuntować się i po prostu wykorzystali okazję. Nie znaczy to, że popieram rzezie, ale trzeba też pamiętać, że odbyła się ona w specyficznych warunkach trwającej wtedy już kilka lat II wojny światowej, gdzie brutalna przemoc była na świecie na porządku dziennym (w Europie Środkowo-Wschodniej na dodatek wzmożona głodem).

 

Polacy lubią się często widzieć w roli ofiar: jak nie mitologizowanie beznadziejnego powstania warszawskiego, to rzeź wołyńska (a żeby nie było za mało, to ostatnio nawet władze polskie z wielką pompą martyrologizowały się nad zamieszkami w jakimś tam gettcie; ja chyba zresztą też coś z tego mam, bo co roku pamiętam o zbrodni katyńskiej). Ale przy wspomnieniu wydarzeń na Wołyniu, warto przy okazji pamiętać, że wcześniej Polacy w tej krainie bardzo dobrze odnajdywali się w roli oprawców i bezpardonowych gospodarzy nie swojej ziemi. Co uderza tym bardziej, że kto jak kto, ale naród polski chyba wyjątkowo dobrze powinien zdawać sobie,  co znaczy nie mieć swojego niezawisłego kawałka pod Słońcem.

RKatafrakta
O mnie RKatafrakta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura