Napisałem w temacie o ,,brzydkim samobójstwie", ale wyprzedzając ewentualne komentarze zapytam samemu - czy samobójstwo może nie być brzydkie? Wczoraj pewien starszy francuski pisarz, a zarazem skrajny prawicowiec popełnił samobójstwo w katedrze Notre-Dame. Jego imienia i nazwiska specjalnie nie będę podawać przez całą tą notkę, ponieważ - mimo tego, że zjawisko samobójstwa zdarzyło się także w moim rodzie - uważam samobójców za osobników słabych, a o takich raczej nie warto pamiętać; a poza tym po co dawać mu zagrobową satysfakcję, że się o nim mówi.
Pozwolę sobie wspomnieć o tym człowieku jako o przykładzie. Sama ta osoba nie jest postacią ciekawą - facet zapisał się na ochotnika na wojnę francusko-algierską, z chęcią aby Algieria nadal była kolonią fr. W każdym razie gościu był mocno zideologizowany. A czemu ma służyć ideologia? Czy to ideologia ma służyć ludziom, czy ludzie ideologii? Dobra ideologia powinna być pomocna dla ludzi, a nie ludzie być ograniczani przez nią. Sam mam swoją ideologię (zresztą podlegającą przemianom wraz ze zmieniającym się światem). Tylko, że stanowi ona jedno z pudełek w moim umyśle, a takich pudełek jest z setka czy też setki innych i dotyczą najprzeróżniejszych rzeczy; i może nie jest ona najmniej ważna, ale z całą pewnością nie jest też najważniejsza.
Choć odwiodłem raz jedną osobę od samobójstwa (i dobrze, bo inaczej pociąg na który czekałem miałby pewnie totalne opóźnienie), to absolutnie nie rozumiem samobójców i nie będę starał się zrozumieć. A ludzi z samobójczymi myślami nakłaniam do skorzystania z pomocy specjalistów, telefonów wsparcia itd. Co do ideologii i osób mocno zideologizowanych, to proponuję osobom planującym zrobić jakieś głupoty, najpierw zastanowić się po trzy razy czy na pewno warto, oraz przemyśleć fakt, że na samych ideologiach świat się nie kończy.
Inne tematy w dziale Polityka