Robert Leszczyński Robert Leszczyński
63
BLOG

Konkurs uśmiechów

Robert Leszczyński Robert Leszczyński Polityka Obserwuj notkę 3

Demokracja w naszym kraju poczyniła w ostatnich latach, zaiste, wielkie postępy! Dawno minęły czasy awantur, wielkich sporów, czytelnych polaryzacji, różnic wizji, darcia szat, straszenia kataklizmem dziejowym, obrażania, oskarżania o zdradę, korupcję, grzebania w papierach i biografiach. Wszystko stało się obliczalne, profesjonalne, kulturalne, przewidywalne.

Kandydaci na stanowisko Prezydenta Warszawy są tak sympatyczni, uśmiechnięci i mili wobec siebie, a ich programy tak wstrząsająco podobne, że w ramach wzajemnej kurtuazji mogliby się nimi w zasadzie zamienić! Nic dziwnego, wszak profesjonalne sztaby wyborcze dbają o to, aby potencjalny wyborca usłyszał dokładnie to, co chce usłyszeć.

Analitycy twierdzą, że nie jest to konfrontacja programów, kandydatów, wizji, osobowości czy biografii, ale starcie dwóch wiodących sił politycznych. Tymczasem sytuacja wygląda tak, jakby owe siły polityczne też mogły się swoimi kandydatami zamienić, bo KM robi wszystko aby pokazać, że nie ma nic wspólnego z PiS-em, braćmi Kaczyńskimi i w ogóle jest najlepszym kolegą Marka Borowskiego, a HGW jak na kandydatkę PO jest zastanawiająco konserwatywna. Wszystko się wyrównuje. Różnice uległy zamazaniu.

Kaziu to swój chłop, Hanka – rodzona ciotka!

Nic dziwnego, że skoro nie ma różnicy, to kandydaci idą „łeb w łeb”. Nie jesteśmy jednak 6-cio latkami i wiemy, że to są tylko pozory i za piarowskimi zabiegami starannie ukryte są dwie przeciwstawne wizje rozwoju stolicy. Tylko jak je dostrzec w przymilnym, przedwyborczym bełkocie? Brakuje czytelnych gestów, odważnych wypowiedzi, wyrazistości. Takim gestem mogła by być np. deklaracja zwrócenia klubu Le Madame, zmiana zaściankowej polityki kulturalnej, wizja jakiegoś wydarzenia: sportowego, kulturalnego czy masowego. W sumie nieważne czego, ważne, żeby dać czytelny, różnicujący sygnał. Tego jednak nie należy oczekiwać, bo oba sztaby uznałyby to błąd i dowód słabości. Dlatego pewnie do końca będziemy oglądać ten zadziwiający spektakl szczypania w policzki, chwalenia własnych ogonków i konkurs uśmiechów.

Skoro nie ma różnic, nic dziwnego że wyborcy są zdezorientowani. Prawdę mówiąc wolałbym, żeby kandydaci naparzali się tak, że wszędzie latałyby pióra, spolaryzowali się, w każdej kwestii podkreślali różnice zdań. Wtedy byłoby łatwiej wybierać. A tak, czeka nas w istocie demokratyczny rzut monetą i oczekiwanie jaki numer wytnie nam kandydat po wyborach, bo teraz nic nie sposób przewidzieć. A potem pozostanie – oczywiście w pełni demokratyczne – protestowanie na ulicy.

Demokracja w naszym kraju, zaiste, poczyniła w ostatnich latach wielkie postępy…

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka