Mieszkam w niewielkim kraju, który szczycił się do niedawna wygodną neutralnością, aż przyszła pora tej dziwnej pandemii i.. neutralność szlag trafił.
3003 oficjalnie zdjagnozowane przypadki chorych hospitalizowanych, to wywołuje już medialną (i nie tylko) sraczkę, jakiej tu jeszcze nie widziałem. Dla przykładu: na tytułowej stronie żurnala "24minutes" wielkie, na pół szpalty zdjęcie policjanta przeganiająego piknikujaca nad lac Leman familię, w myśl najnowszych wytycznych federalnych: pique-niques en groupe - NON!
Kraj demokracji bezpośredniej przestał istnieć!
Rankiem, gdy wyszedłem z poranną kawą na taras nad posesją wesoło zaświergotal przelatujący opodal policyjny dron..
W wymienionym wcześniej żurnalu znalazłem nowe, restrykcyjne zarządzenia władzy kantonalne, jak to że zakazane jest zbieranie się na spotkaniach prywatnych w grupie większej niż 10 osób, a w parkach niż 5 osób..
Dla przypomnienia: w poniedziałek maksymalne zgromadzenie określano jako 50 osób, ale zarażonych było ok. 850 osób..
Dalej, w najnowszym obwieszczeniu możemy przeczytać i wywnioskować, że owe latające nad głowami drony, to element oficjalnej inwigilacji populacji. Od tej chwili władze kantonalne już nie potrzebują naszego (swojego suwerena) kredytu zaufania i ( nie dając nic w zamian) to one nas będą kontrolować na wszelkie sposoby. Dla przykładu: ilość osób biorących udział w prywatnym spotkaniu będzie weryfikowana przy pomocy sygnału jaki jest wysyłany przez każdy telefon komórkowy.
To jest oznajmione i jak znam szwajcarskie służby, to już działa (vide, poranny dron).
Ok..
Pandemia pandemią, a upadek demokracji to jakby pierwszy symptom nowej ery post Apo..
Miłego dnia
