RobertzJamajki RobertzJamajki
145
BLOG

Pragnienia

RobertzJamajki RobertzJamajki Kultura Obserwuj notkę 2
 
Było miłe popołudnie. Niebo spowiły kłębiaste chmury, które z początku prawie transparentne, dusiły tylko słoneczny blask, ale kumulowały ciepło, jak zimowa pierzyna, zamieniały się teraz w kawałki ołowiu, rozlazłe, jak w andrzejkowej wróżbie po niebie. Niosły wiatr i wymodlony chłód, przynajmniej jego pozory.Znalazłem na samym winklu Porte de Clichy „Tabac”, znalazłem (jak chciał Bask) miejsce na werandzie, w winklu, z którego było widać cale skrzyżowanie, osłonięte plastikowa namiastka szyby, jednym słowem idealne miejsce dla kogoś, kto chce pogadać, a jednocześnie chce wiedzieć, czy przypadkiem jacyś zli chłopcy nie przyszli tu za nim na pogaduchy. :)Joaquin w lewo idź, w lewo durniu. Zamknij się i wykonuj.”
Cisza w słuchawce świadczyła o tym, ze Bask posłuchał, ale Sasza który szedł po lewej zaczął biec. Nie dobiegł nawet do polowy jednego oddechu. Odezwały się karabiny bandytów. Trudno, za pospiech trzeba płacić. Fajny był z niego kumpel.
Granat. Rzucał na ogień z lufy karabinu. Co za pech, w ciemnościach granat trafił w lianę, ale i tak wybuchowi towarzyszył wrzask bólu. Mimo to wiedział, ze powinien podejść bliżej i dopiero rzucić, błąd powoduje lawinę błędów, tak to już jest. Teraz, już prawie biegł slalomem, JJ Killy między drzewami. Karabiny maszynowe znowu zagrzechotały, chyba trzy, ale po chwili Bask je uciszył na amen, uff, znowu się udało.
„Merci”
„Gdzie Zaza?”
„Nie ma już Saszy” powiedział, zmienił magazynek, usiadł na rozwalonym przez granat pniaku i wyciągnął ostatniego Gitanes'a z pomiętego, kartonowego opakowania. Pojawił się Joaquin, na rekach trzymał bezwładne ciało Saszy.
Skąd wiedziałeś, ze nie żyje?”- Może dzisiaj odpowiesz? - podniosłem oczy, wyrwany z tamtych, pełnych Zielonego Piekła wspomnień. Bask zjawił się jak duch, jak zwykle. Wykonaliśmy misia niekłamanego i przewróciła się moja filiżanka z kawa. Zaraz zjawił się pakistański kelner (te okolice obfitują w Pakistancow) i zaczął nie wiedzieć czemu przepraszać Joaquina, wycierać blat stolika i w ogóle zrobiło się fajnie.Zamówiliśmy, a właściwie dostaliśmy na koszt firmy po takim dziwnym drinku z calvados, rumem, posiekanym imbirem, mielonym lodem, listkami mięty i tylko ostrej amunicji w nim brakowało, jak dawniej.Za Zaze” - no dobra, niech będzie za ten odwieczny baskijski dylemat. Potem Joaquin zaczął mi się przypatrywać, tak od góry do dołu, a ja poczułem się niezbyt pewnie, będąc na takim bezczelnym cenzurowanym.Czemu nigdy nie wznieśliśmy toastu za wolny Kraj Basków?” - zagadałem obcesowo, przerwał kontemplacje dobranych kolorów mojego luzackiego stroju i uniósł brwi w geście zapytania.Ponieważ nie ma sensu pic za pragnienie wolności. Bo to jest tak, jak w tym starym kawale o śledziu..Napoleon wizytował lazaret po wygranej bitwie i zatrzymał się w pewnym momencie w tej sekcji polowego szpitala, gdzie leżeli ranniz cudzoziemskich regimentów. Wygłosił mocnym głosem stosowna mowę, o tym jak to wielka Francja jest wdzięczna im, którzy oddali swa krew za wielkie idee. Przestrzeń gęsta od cierpienia jakby oczekiwała czegoś więcej:Jakie macie pragnienia żołnierze?” - rzucił Cesarz, oczekując w zamian kontynuacji swojej mowy. Jednak oni krzyczeli w bólu o wolnej Italii, Prusach, a nawet Hiszpanii. Napoleon kiwał tylko głową, niby obiecując, lecz w pewnym momencie zauważył strasznie pociętego wybuchem szrapnela polskiego ulana, który w milczeniu cierpiał, leząc na szpitalnym barłogu. „A ty nie masz życzeń?” -zapytał poprawiając Polakowi opadający na oczy zwój bandaży.Ja Cesarzu chciałbym śledzia” - na skinienie reki, ktoś z adiutantów pobiegł w stronę taborów i gdy wrócił z półmiskiem pełnym ryb,Cesarza już nie było, razem ze świtą marszałków i generałów pomaszerowali w stronę kwartału generalicji. Markietanka, młoda i wpatrzona w Polaka, jak w obraz karmiła go powoli oddzierając dzwonka ryby..A ty Polonais nie chcesz wolnej Ojczyzny, tylko rybę?” - zapytal kpiąco lezący nieopodal ranny Prusak.Pewnie, ze bym chciał, ale wolałem poprosić o śledzia i dostałem com chciał" Joaqiun pokiwał głową i wypiliśmy za deszcz.

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura