**
Nawet przez chwilę o tym nie pomyślałem, nawet przez sekundę..
Witam panią sąsiadkę – kobieta była pochylona nad stertą zakupów przydźwiganych zapewne z samochodu i teraz realizowała następny etap po minięciu bramy otwieranej na pilota, targała wszystko do przedpokoju swojego apartamentu..
Dzień dobry panie Niedźwiedziu – w brązowych oczach mignęło coś znajomego i szybko wycofało się za barierę konwenansu. Chciał nie chciał, musiało w tym momencie nastąpić „zawiązanie akcji”, no wiecie, jak w tej anegdocie o butiku z piżamami. Facet kupuje spodnie od piżamy, a stojąca za nim klientka prosi o górę od piżamy :) i to jest zawiązanie akcji.
Nie nazywam się Niedźwiedź – i zamiast się przedstawić otworzyłem skrzynkę na listy, z której wyfrunęło mnóstwo publicite i tylko trochę mniej urzędowych, groźnie wyglądających kopert.
„Kubik”, to czeskie nazwisko; czy jest pan Czechem panie Niedźwiedziu?
Mam na imię Stanisław, myślę ze Stan będzie .. - spojrzałem na ozdobna winietę na jej drzwiach –dla Ciebie Maryvonne, mniej egzotyczne :) i przestaniesz mnie mianować Niedźwiedziem, zapewne Białym, nieprawdaż? W Polsce nie posiadamy Białych Niedźwiedzi w stanie wolnym :) - i nadstawiając uszu (już z pewną nadzieją), jak zając zacząłem sortować korespondencję:publicite do kosza, a rachunki, noty bankowe i inne mało przyjazne pisma pod pachę, koperty do kosza. Skończyłem i dopiero teraz zauważyłem, ze Maryvonne stoi tuz za ostatnim listem, lekko i całkiem kocio mrużąc te niesamowite, ciemnobrązowe już teraz oczy.
Wstąpisz do mnie na kawę? (…)
...mniej więcej po godzinie :)
Niedźwiedź z Galapagos:) – brąz był teraz prawie czernią.
?? ***:)
Jak było ciepło, to wchodziłeś do swojej „jaskini” przez werandę, potem, z nastaniem chłodów zniknąłeś..
Lubiłam na Ciebie patrzeć, jak mylisz się i zawsze włazisz w żywopłot, jak byś był myślami na Galapagos. Czemu jesteś taki rozkosznie roztargniony, a jednocześnie potrafisz się tak skupić przy sortowaniu korespondencji? Nie! Nic nie mów... odgadłam...czekasz na Prawdziwy List...ooo! Od Kobiety! - prawie czarne oczy zaiskrzyły teraz przez moment złotem zazdrości (o! Jasny gwint, już?)..
Masz pierwszy minus Panie Niedźwiedziu, lecz możesz przecież wreszcie odzyskać mowę *;) To mimo wszystko nie jest kamień, a ja nie jestem Meduzą, co? - i poskrobała mnie raczej pieszczotliwie po nagim, mokrym od „zawiązywania akcji” barku..
Pfff..w zasadzie, to wstąpiłem do Ciebie na kawę :) A jednak.. koniecznie chcesz wiedzieć? Tak, czekam być może na list od Niej, od Lily...to moja żona (prawie czarne oczy wrogo przesłały mi lodowe błyski, a jej mała dłoń zwinęła się w bezbronną piąstkę)...nie panikuj, jesteśmy w separacji...
...mniej więcej po godzinie :)
Idź sobie już Niedźwiedziu, muszę pomyśleć...wbij swój numer portable do mojego, jak chcesz, chcesz?***
...mniej więcej całkiem wieczorem :)
Idę pomieszkać do „jaskini”, hej! - mogłem nie iść, przecież dzielił nasze mieszkania tylko strop, ale to chyba męska duma nakazała mi pomaszerować na dół, do siebie.
Ja tez musiałem pomyśleć, bo przecież oprócz zdeptania niewypowiedzianych ślubów czystości zgubiłem namiastkę równowagi psychicznej
i w zasadzie to „się puściłem” nawet bez wypicia pierwszej kawy :)
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura