RobertzJamajki RobertzJamajki
259
BLOG

Stan równowagi (14) Ohlala i po ptakach - powiedział saper

RobertzJamajki RobertzJamajki Kultura Obserwuj notkę 3

 

Milusio jest, milusio bywało, bywało też strasznie,

ale jak będzie (muszę tu wzruszyć ramionami)?

Życie ma to do siebie, że lubi dążyć do stabilizacji, po prostu przestaje być niezwykłe, podniecające i szczęście, czy rozpacz nikną, a odkryte tajemnice tylko zapychają szufladę z napisem „to zwykłe życie”. (banał napisałem, po prostu)

Wiem też, że jestem na tyle pogięty, by stwierdzić, że bardziej mnie kręci zdobywanie, czy bronienie, niż posiadanie i sielankowe życie.

 

To tak, jak z historią Dzikiego Zachodu :)

 

Jak zdobyto Dziki Zachód?

To potem zawiało nudą..

 

Każdy dochodzi kiedyś do brzegów swojego Pacyfiku, ale nie każdy próbuje ów Ocean przepłynąć. Ja idąc na spotkanie z Maryvonne tego jesiennego dnia do „Tasco” nie wiedziałem jeszcze poza tym, że zanim dojdę do piaszczystego brzegu wstąpię w obszar mojej Doliny Śmierci, nie, nie tak szybko, ale po kolei.

Na dejeneur oprócz Maryvonne i mnie przybył jeszcze jeden człowiek, Francuz,

ale o polskich korzeniach, jak sam powiedział przy wzajemnej prezentacji, jego przodkowie byli z emigracji 1831 roku. Po polsku mówił świetnie, bez żadnego obcego akcentu i gdy dosyć prostolinijnie powiedziałem ot tak, że dla mnie jest Polakiem, skoro ma polskie nazwisko i mówi do mnie po polsku, był silnie wzruszony, że oto przyjąłem go na Ojczyzny łono.

Doktor D. (niestety nie podam jego nazwiska, gdyż nie konsultowałem z nim tej opcji, a jest to, jak wszyscy pozostali w tej opowieści postać autentyczna i ciągle istniejąca) był stomatologiem „na dorobku” w tym czasie, dzisiaj jest to znany paryski protetyk.

Zapewne domyśliłeś się już Stanie (mogę Ci mówić po imieniu?), po co przybyłem na wasze rendez vous? Tak, mam być tłumaczem ponieważ Maryvonne, z którą znamy się od zawsze chce Cię poznać i ja również.

I roześmiał się beztrosko, jakby opowiedział świetny dowcip. Odpowiedziałem śmiechem równie szczerym i równie beztroskim kładąc na blacie restauracyjnego stolika pęk kluczy od mieszkania Maryvonne:

To są klucze od mieszkania Maryvonne. I skoro znacie się od zawsze, to zapewne zdążyła ci się już pochwalić drogi Dominiku, że powierzyła mi te klucze, gdy właśnie wygrzebałem się z pieleszy po nocy spędzonej w jej mieszkaniu, gdzie spałem w jej

T-shirt, w jej śpiworze i nie, nie razem z nią, tak sądzę... Jestem w szoku, bo takim zaufaniem nie obdarza się chyba kogoś, kogo się kompletnie nie zna?

Tłumaczył na bieżąco, więc za chwilę wyliśmy ze śmiechu już we trójkę, do łez, wzbudzając lekką sensację szacownych rodzin przybyłych na codzienne, nudne dejeneur do „Tasco”.

Kiedy już wyśmialiśmy się do bólu brzucha i Maryvonne wróciła z toalety (kobiety często mówią: „nie rozśmieszaj mnie tak, bo się posikam” i niekiedy jest to prawda),

to już rozmawialiśmy swobodnie przy posiłku, jak starzy znajomi (niestety nie pamiętam co wtedy jedliśmy, to jednak 30 lat).

Może w takim razie opowiesz nam o sobie, jak tu się znalazłeś, we Francji?

 

Powiem wam tak lapidarnie, parafrazując Juliusza Cezara:„Vidi ego quod perierat”, a po ludzku mówiąc, to byłem mało przebiegły i założyłem rodzinę, po to by dać się wygnać z kraju...

i powoli opowiedziałem im historię mojego krótkiego życia, tak jak i wam wcześniej.

Dominik tłumaczył i przestaliśmy nagle jeść, przestaliśmy opowiadać dowcipy,

a Maryvonne siedziała przez parę minut z twarzą ukrytą w dłoniach. Potem zaczęła wzburzona mówić coś do Dominika, który oczywiście natychmiast przetłumaczył (pominę od tej pory te frazę o tłumaczeniu, bo to jednak niepotrzebnie wydłuża akcję):

Wiem, że Francja i Francuzi są dla reszty Europy krajem pełnym lewaków

i komunistów, lefebrystów i ateistów, rozpasanych syndykalistów i dewiantów wszelkiej maści, ale nie wszyscy, a nawet nie większość moich rodaków jest taka!...

(O Dzizas!, ale kobitka ma jazdę pomyślałem wtedy)

Ale dobrze, niech każdy mówi o sobie; mój ojciec, zanim został moim ojcem był jezuitą...moja rodzina ma poza tym na tyle galijskie korzenie, że od pokoleń kultywuje rzymskie tradycje, no nie patrz tak na mnie! Przecież nas zromanizowano, no nie tak? Ja też wyobraź sobie uwielbiam historię...mniejsza z tym: „jemy razem, bo sobie nawzajem ufamy”, dlatego weź te klucze z powrotem i możesz odtąd zajmować mój salon: „mój dom jest twoim” itd., bez żadnych seksualnych podtekstów. Po prostu chcę Ci pomoc Stan, bo nie zniosę, by ktoś został skrzywdzony tylko dlatego, że marzył mu się sprawiedliwy świat, pełen tradycji i dawnych, dobrych wartości...

Dobrze chłopcy... teraz idziemy na kawę do mojego biura. Trzeba znaleźć sposób by Stan szybko nauczył się języka francuskiego, znaleźć mu pracę i być może zapełnić czas mądrymi książkami, żeby nam tu nie poszedł przypadkiem szukać prawd objawionych na Sorbonę...

i obydwoje z Dominikiem ryknęli gromkim śmiechem. I poszliśmy na kawę...

 

***

 

Napisałem ten fragment, wprowadziłem polskie znaki i wtedy naprzeciwko mnie usiadła zaspana Natalie.

Jest środek nocy...To jakaś Twoja pokuta, to pisanie? Przetłumacz ten tekst, bo chcę wiedzieć dlaczego zamiast spać ze mną zarywasz noc, bardzo Cię o to proszę...

(…)

Hm, wspaniała historia, a teraz porozmawiajmy...i stop z zapisywaniem:

nie chcę żebyś publikował treści naszej kłótni, bo to będzie kłótnia, nasza pierwsza

... nie jesteśmy przecież popieprzoną Rodziną Osbourne'ów!

(...)

 

(Ohlala i po ptakach powiedział saper)

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura