RobertzJamajki RobertzJamajki
346
BLOG

Stan rownowagi (16) pour Elle..(2)

RobertzJamajki RobertzJamajki Kultura Obserwuj notkę 4

 

Czasami i nie wszystkim ludziom, co ja tu pisze (?)...nielicznym, może nawet wybranym..trafia się dar od losu, czy może nawet od samego Pana Boga i spotykają na swej drodze życiowej dziewczynę niezwykłą, te jedyną, piękną w swym pięknie,  w której zakochują się „z miejsca”, bez pamięci i od pierwszego wejrzenia.

Tak w lapidarnym skrócie można opisać tę chwilę, która jest unikalna i w zasadzie nie do opisania, widoczna tylko jako objawienie owemu wybrańcowi, który potyka się w tym momencie o wystającą płytę chodnika i złapawszy równowagę stoi, jak gapa wpatrzony w mijające go zjawisko, fille exceptionelle tylko dla niego, choć i inni „zaczepiają oko” na zgrabnej sylwetce kobiety.

Dar od losu polega jednak na tym, ze owo „cudo” zatrzymuje się również, oczarowane tym samym czarem i patrzy na Ciebie...i ty nie wierzysz, ze to się naprawdę dzieje. Czas się zatrzymuje, wszystko dookoła staje się matowe i nieostre,  chwila zamienia się w Wieczność..

Jednak miłość może nas „dopaść” w sposób jeszcze bardziej niezwykły i trochę okrutny. Ja jestem w wagonie pociągu jadącego w kierunku Paryża, a Ty podróżujesz w stronę przeciwną i nieważne, czy do Frankfurtu, czy jeszcze dalej..Ten sam moment przebiegnięcia boskiej iskry między nieznanymi sobie sercami...pociągi stoją jeszcze tylko parę chwil, dziewczyna poszukuje czegoś nerwowo w torebce, znajduje szminkę i nią wypisuje numer swojego portable na stronie gazety, uśmiecha się do mnie pokazuje na siebie i numer, mruga pięknymi niebieskimi ślepkami i śle całusa...wow! Notuję odruchowo kolorowe cyfry i w tym momencie pociągi ruszają w przeciwnych kierunkach,. Wybieram numer na moim telefonie:

 

To ja, chyba to dla mnie był twój sygnał, dla nieciekawego, niegdysiejszego blondyna w szarej marynarce, zapewne z zaskoczoną miną:))

 

mija wieczność..słychać cichy chichot i..

 

Tak, to chyba Ty?

 

Odległość między nami zwiększała się z każdą upływającą sekundą, a my onieśmieleni próbowaliśmy na początku tylko przez chwilę pobyć razem, bez szczególnej nadziei kontynuacji znajomości.

Paryż...Frankfurt, tak.. ile to kilometrów? Dużo, za dużo, szkoda, zwłaszcza, ze przyszedł MMS z jej zdjęciem... uśmiecha się i tak jakoś ufnie patrzy w obiektyw telefonicznego aparatu fotograficznego... i jest piękna...i jest dziewczyną z moich snów, aż kręcę głową, tak niesamowitego doznaję deja vu, znam ją, ale tylko z mych marzeń.. Posyłam swoje zdjęcie, bez nadziei, bo przecież wiem, jak wyglądam, taki może i duży mec, ale zwykły, aż za bardzo zwykły..

Telefon jednak dzwoni:

 

Tak, to Ty...

 

Potem słowa, coraz więcej slow i fraz. Oddalamy się od siebie i mimo to czujemy wzajemną rosnącą fascynacje i coś, zwane tac à tac, które choć nie nazwane zagnieżdża się gdzieś we wnętrzu naszych serc.

 

Zadzwonię jutro...

 

Będę czekała, zadzwoń na pewno :))

 

Mija dzień, w którym szarość codzienności rozświetla telefon od Niej, już mniej onieśmielonej i ciekawej czy może moja rzeczywistość jest mniej nudna od jej świata, o którym mówi jednak zbyt mało, by nie wzbudziło to mojego pytania:

 

A w Twoim Świecie jest teraz wszystko poukładane?

 

Nie jest i nie jest to świat z bajki, a jeśli już, to Braci Grimm, którzy zawsze dbali o dreszczyk emocji. Rozmowa kończy się cichym milczeniem, pełnym smutku.

Mijają kolejne dni, w których ze zdziwieniem odnajdujemy obydwoje wzajemną tęsknotę, coraz bardziej dotkliwie uświadamiającą nam, ze okrutna odległość między nami uniemożliwia danie sobie nawzajem tego, czego od siebie wzajemnie oczekujemy, tego co chcemy sobie nawzajem podarować i tego, czego zaczęliśmy pragnąć, nim ruszyły te przeklęte pociągi, czegoś, czego jeszcze nie nazywamy, ale co rozgrzewa nasze serca i daje sile zaskakującemu, rosnącemu w nas uczuciu wzajemnego oczarowania, które zaczynamy próbować zdefiniować razem z bólem niespełnienia...

...i nasze Maile puchną od listów

To wydaje się takie proste, ale istnieje nieubłagany czas, który zabiera, kradnie nam każdą sekundę, której nigdy nie zwróci. Dlatego próbujemy oszukać tego drania i piszemy do siebie coraz słodsze i gorętsze listy, w których oszukujemy czas, wmawiając mu, ze z nami już przegrał, bo chociaż oddaleni cieleśnie, to jednak jesteśmy złączeni już duchowo i błagamy nawet diabla, by to trwało wieczność, bo wtedy czas się wypełni i od nas odczepi :))

Długo się zastanawiałem zanim po raz pierwszy napisałem: "kocham Cię", oj długo, bo zanim to napisałem, to fraza ta owszem gdzieś krążyła wokół moich zdań, lecz była tylko możliwością, jedną z możliwości, miedzy przyjaźnią, a miłością. Teraz jest wypowiedziana, jak wojna, która gdy już jest wypowiedziana, to musi wybuchnąć, tak i ta miłość musi się wypełnić, nie ma innej opcji, chyba że jedno z nas się podda, lecz ja wierzę i w siebie i w moją Nimfę, a że wiara czynić potrafi cuda, to pomoże nam przenieść się przez przestrzeń, która nas dzieli, na skutek implozji pochłaniającej przeciwności i problemy te prawdziwe i te urojone.

Wiem, że kiedyś spotkamy się i spojrzymy sobie w oczy i będziemy onieśmieleni, jak przy pierwszej rozmowie telefonicznej, potem usiądziemy w kawiarence kolo dworca kolejowego w jej lub moim mieście, przy maleńkim stoliczku na zewnątrz i zamówimy po filiżance kawy... wtedy jedno z nas połozy dłoń na tej drugiej dłoni i obie się splotą, bo przecież to jest taki naturalny gest, ludzki.

Magia zawiśnie wtedy nad nimi, może i zaiskrzy, kto wie? A drugie z naszych dłoni będą w tym czasie zachowywać się według konwenansów i trzymać uszka filiżanek z kawa, która całkiem wystygnie :)


Co stanie się potem, tego nawet Pan Bóg nie wie.

 

Cdn..

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Kultura