
Przeminęło z deszczem
Stałem wśród deszczu
po drugiej stronie ulicy.
Powoli zapadał zmrok,
nagle wyszli deszczownicy,
czyniąc wokół mnie tłok.
Płaszcze mieli nieprzemakalne
i miny zdradzieckie, złe.
I na spotkanie me szanse marne
z błękitnookim, kuszącym snem
dopadły myśli czarne.
Przysłał ich tutaj zazdrosny wciąż
macho miejscowy, Polla.
Sprawca wielu niechcianych ciąż
i pilnujący Szczęścia, jak pola,
choć leżącego odłogiem wciąż.
Deszcz pada, ja stoję jak baran,
choć wypada coś zrobić..
Wypatrzyłem w okiennic szkle
i widziałem zwiewną Twą kibić,
Twe czekanie: pójdą czy nie?
Poszedłem ja, wśród deszczu
Poszedłem po drugiej stronie ulicy.
Poszedłem w zapadający zmrok,
Oni tez poszli, ci deszczownicy,
a ja czekałem idąc w mrok.
Tkwię w mroku dwa miesiące,
nasłuchując szelestu Twych stóp.
Zostałaś tam, wśród deszczu,
w domu, beze mnie znów,
ale masz spokój.
StanKubik&RobertzJamajki
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura