Jest rok 1889. R.Kipling po siedmiu latach pracy dziennikarskiej (niezwykle intensywnej od 1882) opuszcza Indie i wraca do Kraju. Wybiera "drogę okrężną", rzec można, - w całej jej rozciągłości
Trasa wiedzie bowiem przez Birmę (Rangun- ówczesną stolicę), Singapur, Hong Kong, Kanton, Japonię,
dalej przez Pacyfik do Ameryki - od San Francisco po Chicago i Nowy York (w pobliskiej Elmirze odbyło się słynne spotkanie z drugim ówczesnym gigantem Markiem Twainem) -

w końcu przez Atlantyk Kipling dociera do Londynu.
Dwudziestotrzyletni wówczas Kipling odbywał tę podróż w towarzystwie prof. Hilla i jego małżonki, a wrażenia swoje, w formie listów, przesyłał do dziennika "The Pioneer".
Wyłania się z nich ówczesny świat w całej swej krasie i różnorodności, świat epoki Królowej Victorii widziany oczyma konserwatysty i mistrza pióra w najlepszym tych słów znaczeniu.
Polski przekład listów ( M. Gąsiorowskiej) ukazał się w 1901 r. , w dwa lata po ich publikacji.
Osobny przekład (tylko Listów z Japonii) pióra M. Polońskiego w kilka lat później, 1904
Oto jedna z ówczesnych recenzji owych listów
Rudyard Kipling, słynny powieściopisarz angielski, był w Japonii i utrwalił swoje wrażenia w „Listach z Japonii", spolszczonych przez p. Maryana Polońskiego.
Rudyard Kipling nie miał zamiaru napisać studium historycznego, etnograficznego lub ekonomicznego, nie uważał za potrzebne chwalić się erudycją, przystępną dla każdego, kto może sobie nabyć kilka podręczników. Pojechał sobie po prostu na spacer, na wakacje do Japonii i co widział w przeciągu kilku tygodni, co go zajęło, zabawiło, tym podzielił się ze swoimi licznymi czytelnikami.
Zajęło go w Japonii przede wszystkiem szczególnie umiłowanie dzieci, co i innych podróżników uderzało. Japończyk kocha dzieci, otacza je nadzwyczaj staranną opieką, zniża się do ich pojęć, upodobań, bawi się razem z niemi, stając się dla dziecka dzieckiem.
Kto by się chciał czego nauczyć z książeczki Kiplinga, trudziłby się daremnie. Są to luźne kartki, zapisane tak sobie od niechcenia w chwili dobrego humoru w przyjemnej, udanej podróży: luźne wrażenia, luźne uwagi, luźne obserwacje, trochę humoru. Ale znakomitego pisarza warto zawsze przeczytać, choćby mówił o niczym. Sama technika pisarska zajmuje.
W chwili obecnej obudzą niezawodnie ciekawość uwagi Kiplinga o wojsku japońskim. Konnica nie pozyskała jego uznania. Koniki drobne, jeździec niezręczny, leżący prawie na karku końskim, lecący przy każdym nagłym zwrocie na ziemię, komenda licha... Tak się Kiplingowi przedstawiła konnica mikada. Widział, jak żołnierz, gdy trzeba było stanąć, przechylał się w tył, szarpnął gwałtownie cugle, a koń spuszczał łeb do samej ziemi, opierając się. Zapomniał jednak dodać, że każdy nowicjusz, zanim przywyknie do grzbietu końskiego i strzemion, szarpie konia bez potrzeby i gubi cugle i strzemiona.
Ale za to podobała się Kiplingowi piechota. Tylko z oficerów podrwiwa, maluje ich jak zdechlaków. „Małego wzrostu, nawet na Japończyków, w okularach, z zapadłą piersią i sterczącymi łopatkami — komenderują skrzeczącym głosem i muszą biec kłusem, żeby nadążyć szybkiemu, zręcznemu marszowi żołnierza."
Tu i owdzie rozrzucił Kipling trochę uwag natury ogólniejszej, z których się dowiadujemy, że nie cierpi kupców i handlu w ogóle, i że nie lubi ludzi, podrwiwających z swojej religii. Powiedział to nawet jakiemuś młodemu kapłanowi japońskiemu, któremu się zdawało, że będzie bardzo „inteligentnym", gdy okaże się wobec cudzoziemca sceptykiem w rzeczach wiary.
Nowe wydanie ww. przekładów (zdj. u góry) ukazało się w 2024 r. dzięki Oficynie Wydawniczej Kontynenty.
_________________________________________
Listy Rudyarda Kiplinga z Ameryki można przeczytać na tej stronie:
https://areopagita.blogspot.com/2017/12/listy-z-ameryki.html

Listy z Chin na tej stronie
https://areopagita.blogspot.com/2018/02/listy-z-chin.html

Listy z Japonii można pobrać z tej strony POLONY:
https://polona.pl/item-view/8c828009-f828-4032-a6e6-c1707f4c41f8?page=3
Opracował
K. Rafalski
Inne tematy w dziale Kultura