Kiedyś dawno, dawno temu był to mój ulubiony zespół, któremu kibicowałem, odkąd usłyszałem płytę "Boy" w 1980 lub 1981 roku.
Teraz do tego zespołu nie czuję nic, a może raczej czuję niechęć, żeby nie okreslić moich odczuć ostrzej i jednoznaczniej.

"Boy" (1980)
Bardzo energetyczna ta płyta, idąca jakby na przekór temu co będzie się działo w latach 80-tych czyli czasów zmiękczania brzmienia, plastiku i elektronicznje perkusji.
W grze młodego zespołu (chłopaki mieli po 20 lat) słychać entuzjam i zaangażowania oraz tego co im brzkuje obecnie szczerość przekazu.
Bardzo fajna to płyta, ja jak usłyszałem ją pierwszy raz, od razu orzekłem, co mogą potwierdzić znajomi z tamtych lat, że ten zespół zrobi karierę i zrobił jak się okazało.
Jak na debiut, to płyta dojrzała, choć nie w całości bezbłędna. Znajduje się na im parę słabszych kawałków jak np. "An Cat Dubh" czy "Stories For Boys", ale i tak ten album robi nawet po latach bardzo dobre wrażenie.

"October" (1981)
Czy płyta wydana w październiku mogłaby się jakoś inaczej nazywać, chyba nie.
Płyta pażdziernikowa uważana jest za jedną ze słabszych płyt, ale ja z tą opinią się nie zgadzam, bo jak w takim razie można ocenić ostatnie 4 płyty U2.
Przyznać jednak muszę, ze po wysłuchaniu znakomitego "Boya" nieco byłem rozczarowany płytą "October".
Nie da się ukryć, że choć chłopcy w zasadzie grają to samo, a czasami lepiej jak choćby w "Glorii" czy w "Fire", to jednak niektóre kompozycje jakby rażą jednostajnością jak "Tomorrow", "Stranger in a Strange Land", "Scarlet" czy "Is That All?".
Z drugie strony podobają mi się takie ciekawostki jak miniutura na fortepianie w utworze tytułowym czy trąbkowy odjazd "With a Shout (Jerusalem)".
Reasumując, ta płyta to taki etap pośredni między debiutem a tak mocnym uderzeniem jak "War".

"War" (1983)
Krótko mówiąc - ta płyta to skończone arcydzieło. Dla mnie numer 1 w ich dyskografii i jedna z njwybitniejszych płyt rockowych w ogóle.
Na tej płycie nie ma nieudanych czy choćby przeciętnych utworów.
Każda kompozycja to perełka w swoim rodzaju. Warto po latach posłuchać uważniej tych, które nie weszły do kanonu koncertowego U2 jak np. "Like a Song…" , "Drowning Man", "The Refugee" czy "Red Light", żeby przekonać się z jak niezwykłym albumem mamy do czynienia.
Świadomie nie wymieniłem tych najsłynniejszych jak "Sunday Bloody Sunday" czy "New Year's Day", bo nawet bez nich ta płyta byłaby wspaniała.
Posłuchajcie chośby "Surrender" z pełnym zaangażowaniu śpiewem Bono, któremu wtóruje dziewczęcy chórek - prawdziwa magia.
Kapitalne, zachwycające dzieło.

"The Unforgettable Fire" (1984)
Poprzedni album "War" będący pelnym żaru deklaracją młodości wyznaczył pewną granicę, za którą zespół nie widział już możliwości rozwoju.
Chyba dobre było to rozeznanie, bo trudno byłoby mi uwierzyć, żeby kontynuując styl z trzech pierwszych albumów zespół mogł stworzyć coś lepszego niż "War". Wątpię w to, więc decyzja o zmianie stylu, a przy okazji producenta płyty była jak najbardziej sensowan.
Jakby nie patrzeć na porzednie dokonania Briana Eno, to bez wątpienia popchnął on U2 do działania na nowym kierunku.
Ta płyta różni się od pozostałych i dobrze, jest bardziej wysmakowana, bardziej zniuansowana, więcej na niej klawiszy.
Powiem tak, nie jest to moja ulubiona płyta, jedna z tych, która stosunkowo najmniej słuchałem, ale nadal mi ciarki po plecahc przechodzą jak słyszę takie kompozycje jak "A Sort of Homecoming", "Pride (In the Name of Love)" , "Wire" , "The Unforgettable Fire" czy "Bad".
Obiektywnie, bardzo dobra płyta, a że ciut gorsza od "War", no cóż....

"The Joshua Tree" (1987)
Kto by nie znał tej płyty. Zna ją każdy, przynajmniej tak mi się wydaję.
Nie mógłbym jej uznać za najlepszą płytę U2, ale bez wątpienia jest to najbardziej przebojowa płyta, przebojowa w dobrym tego słowa znaczeniu.
Hit za hitem i hitem pogania. Taka jest to płyta.
Już pierwsze cztery, pierwsze piosenki "Where the Streets Have No Name", "I Still Haven't Found What I'm Looking For", "With or Without You" i "Bullet the Blue Sky" wciskają słuchacza w podłogę i zostaje on tam aż do wybrzmienia ostatniego, balladowego "Mothers of the Disappeared".
U2 dalej w wielkiej formie.

"Rattle And Hum" (1989)
Pierwsza porażka zespołu. Tak to jest jak artyści chcą zrobić na siłę wiekopomne dzieło, gdy ambicje są zbyt wielkie, niemniej są na tej płycie rzeczy dobre ("Desire", "Heartland" ) przemieszane ze słabymi ("Van Diemen's Land" , "Hawkmoon 269") z wydumanymi ( "Angel of Harlem", "Love Rescue Me", "When Love Comes to Town").
Powiem otwarcie, nie lubię tej płyty, choć to i owo mogę z niej posłuchać.

"Achtung Baby" (1991)
Wiem, że ta płyta jest bardzo doceniana, a niektórzy uważają ją za najlepszą z dyskografii U2.
Ja jakoś do tej płyty nie mam specjalnie przekonania, choć parę utworów uważam za bardzo, bardzo dobre i bardzo ciekawe jak np. "Zoo Station", "Even Better Than the Real Thing", "One" , "The Fly" czy "Mysterious Ways".
Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie mogę wczuć się w klimat tej płyty, choć jest to kolejne ewidentnie duże osiągnięcie zespołu.

"Zooropa" (1993)
Gdy po raz pierwszy usłyszałem, to zlekceważyłem ten album, ale po latach mój osąd tej płyty jest znacznie łagodniejszy.
Wtedy takie utwory jak elektroniczne "Numb", "Lemon" czy "Daddy's Gonna Pay for Your Crashed Car" mogły budzić szok.
To już na pewno nie był ten sam zespół, co wtedy gdy grał nastrojowe kawałki z "The Joshua Tree".
Ciekawostką jest śpiewany przez legendę country Johnny’ego Casha "The Wanderer".
Moim zdaniem, ostatnia przekonujaca płyta U2.

"Popmart" (1997)
Na tym albumie zespół nie pozeglował, jak to twierdzą niektórzy , w kierunku do dyskoteki, ale zafascynowany muzyką techno, przejął niektóre jej elementy do utworów skomponowanych na tę płytę.
Najbardziej to widać w takich kompozycjach jak "Mofo", "Gone" czy "Miami".
Płyta ta jest oceniana surowo. Ja mam z kolei do niej sentyment. Byłem na ich koncercie na służewieckich Wyścigach i koncert ten mi się podobał.
Po latach niespecjalnie do tej płyty chętnie wracam.
Obiektywnie, jest to pierwszy krok do kryzysu grupy, który objawi się w następnych latach.

"All That You Can't Leave Behind" (2000)
Nie zamierzam pisać dużo o tej płycie, bo jest dla mnie beznadziejna, choć są jest i tak o niebo lepsza niż "How to Dismantle an Atomic Bomb".
Słaby singiel "Beautiful Day", słabe i nudne kompozycje pozostałe, cóż jeszcze można powiedzieć o tej milenijnej płycie.
Zgroza i nuda, a słabym pocieszeniem jest to, że kolejne płyty będą jeszcze gorsze.

"How to Dismantle an Atomic Bomb" (2004)
Tragiczna to płyta, z pewnością najgorsza, U2 pikuje w dół bez opamiętania.
Co mozna powiedzieć o tej płycie, że kompozycje to dno, że grupa podchodzi do grania tak beznamiętnie, że trudno zrozumieć, że są to ci sami faceci, którzy wrzeszcząc śpiewali "Glorię" ponad 20 lat temu.
Ciekawostką jest, że grupa skomponowała jeszcze gorszy singiel niż na poprzedniej płycie.
Jest nim "Vertigo", rzecz, którą jak słucham, a jeszcze bardziej jak oglądam teledysk powoduje u mnie wymioty.
Tragedia, płyta do zapomnienia.

"No Line on the Horizon" (2009)
Płyta z deczka lepsza od poprzedniej , co nie jest szczególnie trudne, bo "How to Dismantle an Atomic Bomb" to kompletna bryndza i dno.
Ta płyta również nie zachwyca, ale mi to nie przeszkadza, bo juz od połowy lat 90-tych nie oczekuje od U2 nic ciekawego i nic twórczego.
Może kolejna płyta będzie lepsza, choć w to mocno wątpię.
Najbardziej zabawne jest to, że im gorsze płyty wydaje U2, to tym lepiej sprzedają się im trasy koncertowe.
Z ostatnich informacji wynika, że nowa płyta U2 ukaże się w 2015 r. Byłby to najdłuższy czas oczekiwania na nową płytę.
Uwaga!!! Pobrane elementy dotyczące street artu, o ile nie dotyczą Warszawy, nie pochodzą od autora strony
Information is not knowledge
Knowledge is not wisdom
Wisdom is not truth
Truth is not beauty
Beauty is not love
Love is not music
Music is THE BEST
FRANK ZAPPA (Packard Goose)
INNI O MNIE
"Sam się idź leczyć, gnido" Artemida - Moderna
"Jesteś damskim bokserem, towarzyszu" Flamenco
"Nieuk aspirujący do grona idiotów" Jakub46
"Jest pan zwykłym chamem" - Samotny Wilk ADH
"Bo jesteś zwykłym debilem" - Asmodeus
"Za chamskie słownictwo. Blok." - Stary
"Pisząc jak bydlak, stajesz się bydlakiem!" Jacek Paweł Jarecki
"Zostałeś zbanowany. Akceptuje tu tylko myślących po polsku." malibu
"Wycinam zawsze wasze lewackie chamstwo i komentarze ad personam, a nigdy rzeczową duskusję" iustus
"Ty i tobie podobni, to nieodrodne dzieci, a może już wnuki i prawnuki stalinowskich pachołków, którzy zatruli polską ziemię po 1945 roku i dalej zatruwają." piotruśpan
"Po przeczytaniu uwag osobnikow typu Robred i Wywczas wiem, ze akurat w powyzszym cytacie pisze on prawde, rzeczywiscie ci ludzie nie glosuja ani na PO ani na PiS. Oni glosuja w swoim kraju na Jedna Rosje." melgibson
"Zapracowałeś na bana. Czuj się zaszczycony, banuje wyjątkowych kretynów." chinaski
"jesteś gnida, i tyle." t-rex
"przypadek nieuleczalnego zdebilenia" Kurtyna
"Prawdziwym wyzwaniem są dla mnie takie pokręcone indywidua, jak Ty, Robredzie" t-rex
"ban za chamstwo" Świt
"Trudno. Zasady. Za personalny atak. Blok." Stary
"faktycznie, głupi jesteś" Laleczka
"na suszarkę z autorem tekstu skoro mu wyprali mózg to niech wyschnie!" Jasiek45
"człowiek o inteligencji szeregowego milicjanta" gość
"Mam taki zwyczaj, że jak ktoś nie rozumie dwa razy, to za trzecim razem dostaje lekcje dobrego wychowania i skierowanie do obory. Więc sio mi stąd...!" Gadowski
"Wypierdalaj na Onet, szmaciarzu" Zielona Wyspa
"Błagam! Usuń tego chwasta" Zielona Wyspa
"Z chujami i zdrajcami nie rozmawiam. Spadaj" Zielona Wyspa
"Właśnie tacy jak ty, bękarty żydokomuny, powinny komentować na Onecie lub WP. Tam jest wasze, i twoje miejsce. Właśnie na WP dają teraz popis Polskości takie szuje jak ty, pod wpisem o nowym Godle Rzeczpospolitej zaproponowanym przez polskich górali. Dołącz się do tych komentatorów. Tam wypowiadają się tacy "prawdziwi Polacy", jak ty." Zielona Wyspa
Tekst i słowa piosenki Lou Reed - Last Great American Whale
The Rip lyrics found at elyricsworld.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura