Odszedł. Tak nagle. Ból. Do trzewi. Pamiętam film Janusza Zaorskiego "Dziecinne pytania". Film bardzo ważny dla mojego pokolenia - pokolenia roku '80-tego. Zagrał tam epizodyczną rolę pijaczka, który w jednej celi spał na sąsiednich pryczach z głównym bohaterem filmu. Po przespanej nocy wychodząc z celi odpowiadając na pytanie główengo bohatera filmu (Adam Ferency), jak Mu się spało pokazał but, który miał pod głową śpiąc w celi . Film pamiętam. Był ważny dla mnie, mojego pokolenia. Ale ja po dziś dzień zapamiętałem Zapasiewicza. Z tej epizodycznej roli. Zrobił to tak, że wymiękłem. Do dzisiaj. Miał przecież wiele inych wspamiałych ról. Ale ten epizod aktorski pamietam do dziś. Geniusz. W Polsce porównywalny jedynie z Łomnickim, Holoubkiem. Spotkałem GO zupełnie przypadkiem. W restauracji w Warszawie na Placu Zbawiciela. Kiedy GO zobaczyłem nie miałem śmiałości podejść i powiedzieć, jak bardzo GO podziwiam. Napisałem na serwetce: "MISTRZU! Dużo zdrowia. Jak najdłużej". Wychodząc z restauracji położyłem MU serwetkę na stole. Spojrzał i powiedział: Dziękuję, że mnie Pan poznał. Zatkało mnie. Dziś trudno mi powstrzymać łzy. Kochajmy ICH. Tak szybko odchodzą. A jest już ICH - WIELKICH - tak niewielu. A Zapasiewicz był jeden. Pulitzer
Żartowniś i wesołek. Z zamiłowania i wykształcenia historyk. Miłośnik muzyki rockowej przełomu lat 60/70-tych i Tolkiena
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura