Drogi czytelniku! Nie mniej cenny oglądaczu wszelkich TV! Drogocenny radiosłuchaczu! Wielce Szanowny internauto! Jest w Naszym kraju wiele niepewności dotyczących spraw dla każdego z Nas bardzo istotnych. Ale jednego możemy być pewni zawsze. Jest instytucja, na którą możemy liczyć, jak na Zawiszę. To oczywiście "Gazeta Wyborcza" i jej "dwór-chór" polityczno - medialnych komentatorów. Już w trakcie oglądania nowego programu publicystycznego Bronisława Wildsteina w TVP1 byłem święcie przekonany, że już w najbliższym wydaniu "GW" będę mógł przeczytać recenzję z tegoż medialnego wydarzenia. Nie zawiodłem się. Paweł Wroński - "nadworny" komentator medialno - polityczny z gazetowego "dworu" Adama Michnika - ZRECENZOWAŁ!!! Wrońskiemu WIELKIE DZIĘKI!!! Mroki jadu publicystycznego upiornego Wildsteina opadły niczym rybie łuski z oczu i ukazała się klarowność i jasność problemu afery Rywina, o której to Wildstein w swoim programie mówił. Powróciła jasność i przejrzystość, która zawsze towarzyszyła "GW" w jej wszystkich tekstach dotyczących tej sprawy. Co za ulga! Kury - po zbawiennej lekturze komentarza P. Wrońskiego - do rozumu wróciwszy na nowo nieść się zaczęli. Widmo skandalicznych poglądów niejakiego Wildsteina w pomroczność ciemną odeszło. No, bo kto to słyszał, że w rywinowskiej aferze "GW" umoczona jest po uszy? Rokita? Ziobro? A któż to taki? No, bo kto to słyszał, że spółka "Agora" kiedykolwiek prowadziła własną polityczną z rządem komunisty Leszka Millera walcząc o jak najlepszą dla siebie pozycję na rynku polskich mediów? Nałęcz? A kto Go jeszcze pamięta? A tak w ogóle to przecież już dawno Wanda Rapaczyńska, Helena Łuczywo, Adam Michnik do spółki z Leszkiem Millerem wyjaśnili na czym polegała afera Lwa Rywina!!! I o co te awantury Panie Wildstein? Panie Rokita? Panie Ziobro? Panie Nałęcz? Prawda jest w tym wypadku naga i można ją bez trudu znaleźć w "GW"!!! Należaloby to wreszcie zapamiętać raz na jutro.
Poza tym wątpliwym i skandalicznym wątkiem merytorycznym (strata antenowego czasu publicznej TV na wyjaśnianie sprawy Rywina, którą to aferę "GW" już dawno wyjaśniła i już) program publicystyczny Wildsteina (jak każdy Jego program) był zdaniem Wrońskiego nudny, pretensjonalny oczywiście niepotrzebny. No oczywiście byłoby inaczej gdyby przygotował i prowadził Tomasz Lis. Wtedy zapewne przeczytalibyśmy o nowatorskim podejściu do idei programu publicystycznego, ciekawym i nowym spojrzeniu na znane już sprawy oraz brawurowej wręcz koncepcji w sposobie docierania do telewidza. No, ale nie każdy jest Tomaszem Lisem! Nieprawdaż redaktorze Wroński? Pulitzer
Żartowniś i wesołek. Z zamiłowania i wykształcenia historyk. Miłośnik muzyki rockowej przełomu lat 60/70-tych i Tolkiena
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka