Rozpoczynam cykl wpisów dotyczący błędów jakie z mojego punktu widzenia zmieniły dobry pomysł Jeanna Monneta i Robera Schumana w wysoce szkodliwą, bardziej przypominającą plan Ribbentropa niż pierwowzór, maszynę urzędniczą sprawującą nadzór nad niemal każdym aspektem naszego życia i zajmującą sie głównie marnowaniem naszego czasu i pieniędzy.
Jako rolnik za najbardziej szkodliwy pomysł i jednocześnie najbardziej kosztowny, nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich mieszkańców WE uważam Wspólną Politykę Rolną.
Zacznę jednak od najbardziej bezsensownego i w najbliższym czasie mającego szansę stać sie najbardziej kosztownym pomysłem, czyli walki euro-urzędników z "Globalnym Ociepleniem". Walki wspieranej przez rzesze fanatyków i zwykłych cwaniaków.
Najkosztowniejszym i całkowicie pozbawionym sensu orężem w tej walce jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla.
Poruszam ten temat na samym początku, dlatego iż jestem przekonany że ta bezsensowna walka przyczyni się do gospodarczego upadku połączonych gospodarek WE, tak jak nadmierne zbrojenia były finalnym ciosem w gospodarkę ZSRR. W obu przypadkach mamy do czynienia z socjalistyczną gospodarką planową, lecz sam socjalizm nie jest warunkiem wystarczającym do upadku, socjalizm prowadzi do degeneracji gospodarki i społeczeństwa, lecz potrzebny jest jeszcze dodatkowy silny bodziec, który ostatecznie wykończy organizm. Socjalizm to AIDS, zbrojenia przeciw "globalnemu ociepleniu" to grypa, która wykończy pozbawiony mechanizmu uzdrawiającego organizm.
International Energy Agency przewiduje że zapotrzebowanie na energię na świecie wzrośnie o 60% do roku 2030, choć często można spotkać się z opiniami że jest to szacunek zaniżony. Jest to zrozumiałe stanowisko jeśli weźmiemy pod uwagę fakt iż ponad
2 miliardy ludzi (czterokrotnie więcej niż zamieszkuje Europę) ma bardzo ograniczony lub nie ma wcale dostępu do energii elektrycznej.
Zatem całkowitą bzdurą jest myślenie o tym jak zmniejszyć emisję CO2, jest to charakterystyczne dla lewicy myślenie o świecie, przyrodzie i gospodarce jako o czymś
statycznym. Wyzwaniem dla ludzi myślących o ochronie środowiska jest znalezienie rozwiązania umożliwiającego wytworzenie tej dodatkowej energii bez znacznego zwiększania ilości emitowanych zanieczyszczeń, nie tylko demonizowanego
przez fanatyków CO2. Człowiek kierujący się rozsądkiem, nie wywoływanym przez zawodowych siewców paniki strachem przed emisją CO2, rozumie że najważniejszą sprawą
nie jest kontrolowanie emisji bez oglądania się na koszty, lecz utrzymanie ilości dwutlenku węgla w rozsądnych granicach. O tym za chwilę.
Zaślepieni koniecznością redukcji emitowanego CO2 fanatycy nie zwracają uwagi że równie ważne a może nawet ważniejsze jest to ile CO2 jest w stanie zaabsorbować planeta. Takie
jednostrone spojrzenie doprowadziło do wprowadzenia dotacji do biopaliw. Odbiło sie to niekorzystnie nie tylko na ekonomii (wzrost cen żywności) ale i na bilansie CO2. W kilka lat pod uprawę roślin przeznaczonych na biopaliwa, wycięto rekordową ilość lasów deszczowych. To jedno posunięcie zniweczyło miliardy euro, dolarów i złotych wydane na ograniczenie emisji CO2.
Wracając do utrzymywania zawartości CO2 w rozsądnych granicach. Nie oznacza to że musimy utrzymać taki procent CO2 w atmosferze, jaki jest dzisiaj, czy był w roku którymś tam, na który powołują się urzędnicy[1] z IPCC ( Intergovernmental Panel on Climate Change). Takie urzędnicze podejście znowu jest charakterystyczne dla statycznego pojmowania świata, ujętego w ustawy i podbitego pieczątką. ( " Do roku 2020 musimy coś tam zmniejszyć albo zwiększyć o 20%" - a jak zmienimy o 21% to będzie katastrofa!). Zawartość CO2 zmieniała się w historii Ziemi wiele razy i tak naprawdę nie wiadomo jaka jest jedynie słuszna. Mówienie że 320 ppm czy 380 ppm jest jedynie słuszną wartością jest skrajną głupotą, którą może wyprodukować tylko urzędnik, wcześniej prawdopodobni zajmujący się krzywizną banana. W historii planety odnotowane były wartości 10-krotnie większe, przez większość okresu panowania dinozaurów wartość ta przekraczała 1000 ppm[2], zatem przeniesiona w tamte czasy grupa urzędników z IPCC domagała by się zdjęcia wszystkich filtrów z kominów i natychmiastowych wydatków mających na celu wyemitowania dodatkowego CO2.
Najbardziej rozsądną metodą było by ustalenie jaka zawartość CO2 będzie najbardziej korzystna dla Europy i dążenie do niej. Wiadomo że więcej CO2 w atmosferze zwiększa plony, lecz znowu zbyt dużo nie jest korzystne dla organizmów oddychających tlenem,
z tym że szkodliwy zaczyna być dopiero gdzieś od zawartości 1% ( przy 5% zaczynamy odczuwać skutki - Hiperkapnia) ale zawartość w atmosferze to około 0,02 do 0,03%. Znalazłem w sieci wyniki badań dotyczących wzrostu plonów w zależności od zawartości
CO2, nawet w praktyce, posiadacze szklarni regulują nie tylko temperaturą ale i "karmią" roślinki dodatkowym CO2 ( np. dla pomidorów optymalne jest 450 ppm), w takiej atmosferze pracują na świecie dziesiątki tysięcy osób i nie zarejestrowano
negatywnego wpływu. Nawet euro-biurwy nie traktują tego jak warunków szkodliwych a wiadomo że euro-biurwa przyczepi się do wszystkiego.
Jaka jest więc optymalna zawartość CO2 w atmosferze. NIE WIADOMO ! Jakie jest prawdopodobieństwo że poziom forsowany przez IPCC i euro-biurwy z KE jest prawidłowy?
Znikome.Dlaczego zatem rolnictwo i przemysł jest zmuszane do zmniejszania swojej konkurencyjności wobec wolnego świata ? Dlaczego UE wymusza wydawanie miliardów euro by osiągnąć niewiadomo co ? Dlaczego z roku na rok UE zmniejsza limity emisji, powodując wzrost cen nawozów, cementu i energii elektrycznej, by utrzymać poziom CO2, co do którego nawet trudno domniemywać czy jest prawidłowy ?
Jest to tak samo idiotyczne jak stawianie zapory na Wiśle by przez cały rok utrzymać poziom wody z 22 czerwca.
Polityka polegająca na karaniu za emisję CO2 jest kolejną głupotą. Socjalistyczną głupotą, państwa centralnie sterowanego, kierującego się ideologią nie ekonomią.
Konieczność kupowania praw do emisji, ma według pomysłodawców zmusić rynek do opracowania nowych technologii, emitujących mniej CO2. Pytam się z czego mają być finansowane takie badania, skoro koncerny muszą oddać państwu miliardy za możliwość
działania. Takie rozwiązanie powoduje że wprowadzane są jedynie małe poprawki do aktualnych technologii, zamiast rozwijania nowych. Tu każdy wierzący w państwo lewak zaraz zakrzyknie - hola ! Państwo wydaje te pieniądze na rozwój takich technologii.
Częściowo jest to prawdą, to znaczy państwo wydaje te pieniądze. Tyle że granty na badania przyznawane są przez urzędników, według klucza ideologicznego nie według faktycznych możliwości rozwoju. Państwo potrafi wydać miliardy na zupełnie zbędne
badania, tylko dlatego że wniosek jest dobrze lobbowany, najlepiej przez znajomego urzędnika, lub urzędnik może uzyskać jakieś korzyści, pośrednie ( wziątka) lub wsadzić do projektu syna, szwagra itp. Tylko proszę, nie rozśmieszajcie mnie
opowiastkami o procedurach przyznawania, takie bajki proszę opowiadać o 19:00 w TVP1.
Na początku wspomniałem że do 2030 roku przewidywany jest wzrost zapotrzebowania na energię o ponad 60%, do tego trzeba dodać podobny wzrost zapotrzebowania na cement, którego produkcja wiąże się ze sporą emisją dwutlenku węgla. Nie trzeba więc długo myśleć by dojść do wniosku że bez nowych, tanich źródeł energii nie jest możliwe utrzymanie dzisiejszego poziomu emisji CO2.
Nie istnieją żadne alternatywne do spalania ropy i węgla źródła energii, które pokryłyby w 100% dzisiejsze zapotrzebowanie na energię ani ewentualny wzrost zapotrzebowania. Osobno ani łącznie, ani energia jądrowa, fuzja, wiatraki, elektrownie wodne i żadne inne aktualnie dostępne wynalazki[3]. Emisja CO2 MUSI więc wzrosnąć, nawet jeśli euro-biurwy zmuszą nas do mieszkania w szałasach i poruszania się pieszo.
Zatem wydawanie setek miliardów ojro, na próbę zapobiegnięcia czegoś co i tak musi się zdarzyć jest bzdurą. Największą bzdurą jaka opuściła pomieszczenia brukselskiego komitetu centralnego.
No dobrze, powie ktoś, nawet tak mała redukcja może zapobiec pożarciu nas przez globalne ocielenie. Pomijając to że z globalnym ociepleniem jest tak jak z zawartością CO2, nie wiadomo czy zaszkodzi, nie wiadomo też jaka jest jedynie słuszna temperatura,
to na dodatek cały ten hokus-pokus z jego zwalczaniem można sobie spokojnie darować. Oto w 22 numerze Nature z października 2003 [4] na stronie 395 znalazłem informację, że przyłączenie Rosji do protokołu z Kioto zmniejszy globalne cieplenie o uwaga...
0,02 *C ( Bjorn Lomborg) do 0,15*C (IPCC) do roku 2050. Nie znalazłem nic takiego dotyczącego Europy, ale podejrzewam że Europa emituje gdzieś w tych granicach.
Zatem wydamy niezliczone ilości pieniędzy ( od 2013 energia elektryczna możne podrożeć o nawet 100% przez te wygłupy), drastycznie zmniejszymy konkurencyjność gospodarki a jedynym osiągnięciem może być to że w 2050 roku bezrobotny europejczyk będzie cieszył się średnią temperaturą na Ziemi o 0,15*C mniejszą. W dodatku nie wiadomo czy to lepiej.
Uff... czy może być głupszy sposób wydania tych pieniędzy ?
[1] Piszę urzędnicy, ponieważ już przy pierwszym raporcie udowodnili oni że nie liczą się z opinią naukowców. Pierwotna wersja pierwszego raportu znacznie odbiegała od wersji
finalnej poprawionej przez urzędników, która jednoznacznie stwierdzała to czego spodziewali się politycy inicjujący działanie IPCC. Potem już naukowców dobierano staranie, selekcjonując tych uznających że "słuszną linię ma nasza władza"
[2] Wykres
[3] To czego jest świadom najprostszy chłop "na chłopski rozum" potwierdza cały autobus profesorów pod przewodnictwem Martina Hoffert'a , cytowany przez dwa pociagi wypełnione
profesorami, więc pewnie to prawda.
[4] Niestety hamerykańska wersja papierowa (z przemytu), więc nie podam linka.
Rolnik co kierownictwu kołchozu się nie kłania. Uważam że dorosły człowiek powinien sam sobie w życiu radzić a dziećmi opiekować rodzice. Człowiek, który potrzebuje do życia opieki państwa, nie powinien być traktowany jak dorosły, nie powinien mieć wpływu na politykę państwa.
Nie uznaję żadnej władzy, której nie przekazałem bezpośrednio prawa do jej sprawowania i to tylko w konkretnym zakresie.
Kontakt: meharolnik(maupa)gmail.com
Václave, nedej se!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka