Publicysta o pseudonimie "rozum" napisał na forum Salonu24: - (...) "Stawiam moje ukochane Cru Bourgeois Exceptionelle, (...) iż Tusk w pierwszej turze zostanie prezydentem". A ja stawiam - przysłowiowe dolary przeciwko orzechom, iż aktualny premier nie wygra wyborów prezydenckich, ani w perwszej turze, ani tym bardziej w drugiej. Zdecydują o tym głosy polskiej wsi i małych miasteczek.
Niemcy powiadają, iż wszelkie analogie zawodzą, ale czasami porównania - choć oczywiście nie są dowodem - to posiadają w sobie potężny ładunek prawdy. W życiu rządzą niejednokrotnie pewne ogólne zasady. Sportowiec, który na rok przed najważniejszą imprezą wygrywa wszystkie mitingi lekkoatletyczne, na właściwych zawodach najczęściej nie błyszczy. Podobnie i kolarz, który ucieka przez większą część trasy, rzadko kiedy, jako pierwszy przekracza linię mety. Bywa, że rospędzony peleton dogania go dosłownie na ostatnich metrach.
Donald Tusk przegra przyszłoroczne wybory prezydenckie, właśnie dlatego, iż dziś jest zdecydowanym liderem wszystkich najbardziej prestiżowych badań opinii publicznej i ma za sobą trzy wygrane kampanie wyborcze. Dziś nie znaczy jednak jutro... Prowadzenie męczy zarówno jego samego, jak i różnego rodzaju politycznych komentatorów, a przede wszystkim społeczeństwo. Największym wrogiem Donalda Tuska jest nuda, rutyna oraz stagnacja. To pozbawia go dynamiki, a także kreatywności, których i tak nigdy nie posiadał zbyt wiele. Wyborcy zaś lubią gdy się coś dzieje. Ciągłe utrzymywanie status quo, powoduje, iż sami zaczynają coś zmieniać. Poza tym o wiele łatwiej jest gonić niż uciekać... Wbrew pozorom, to konkurenci obecnego premiera znajdują się w bardziej komfortowej sytuacji, gdyż oni przynajmniej posiadają punkt odniesienia, za którym chcą podążać. Osamotniony i przeświadczony o braku konkurencji biegacz zazwyczaj zwalnia tempo.
Lider Platformy Obywatelskiej postawił na "maraton". Jego rywale zaś postawili na "szybki finisz". Kaczyńscy najlepiej się czują w sytuacji, gdy są niedoceniani oraz "dołowani" w sondażach. Nieprzychylność natomaist mediów może znów zacząć działać na ich korzyść. Z kolei dawny przyjaciel Tuska, przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego - Paweł Piskorski jeszcze nie wyciągnął swych najsilniejszych kart z rękawa i na pewno razem z Andrzejem Olechowskim, po lewej stronie PO coś ciekawego "skleci". Sytuacja polityczna nie będzie działała już na korzyść rządzącej partii, a ekonomiczna tym bardziej. Kształtujący dotychczas polską scenę polityczną - ostry spór pomiędzy Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwość powoli traci swoją moc, a przede wszystkim staje dla wyborców nudny. Dobra dla PO koniunktura polityczna zaczyna się po prostu kończyć.
Jest jeszcze jedna ważna socjologiczna determinanta o której przy szacowaniu wyborczych szans Donalda Tuska nie wolno zapominać. Nawet jeżeli wejdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich, to przegra tam ze swoim konkurentem, kimkolwiek on by nie był. Zdecydują o tym głosy polskiej wsi oraz małych miasteczek. Aktualny premier nie ma dla rolników przekonywujących argumentów, a wpływy przewodniczącego Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów - senatora Ireneusza Niewiarowskiego mogą okazać się niewystarczające. Analizując to socjologicznie - spośród dziesięciu wyborców z terenów wiejskich, może z jeden zagłosuje na Tuska. Reszta opowie się zdecydowanie przeciwko niemu. A przewaga w wielkich aglomeracjach miejskich nie będzie już tak miażdżąca, jak w czasie ostatnich wyborów europejskich, czy dwa lata temu do polskiego parlamentu. Dlatego już dziś stawiam dolary przeciwko orzechom, że Donald Tusk przegra przyszłoroczne wybory prezydenckie.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka